Strony

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 13

*oczami Marry*
Siedziałam w kolejnej smierdzącej, brudnej i obskórnej knajpie i popijając piwo wgapiałam się mały telewizor który wisiał na ścianie. Zaczęły lecieć wiadomości. O jakaś idiotka skoczyła z budynku. Zaczęłam się z tego lekko śmiać dopóki nie usłyszałam "Tą osobą była Joanne Styles siostra Harrego Stylesa z One direction. Czy skoczyła z powodu chłopaka a może to przez jej przyjaciół. ? ? Tego nadal nie wiemy. Joanne leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Chłopacy są przy niej i proszą abyście się o nią modlili." O mój boże. Joanne jest w szpitalu. Wybiegłam z knajpy i pobiegłam  w stronę szpitala. Weszłam do środka. Wszyscy się na mnie patrzeli. Cóż się dziwić gdyż byłam niezbyt ładnie ubrana i cała zmoknięta. Weszłam do sali Jo. Podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek.
- Będzie dobrze mała. - próbowałam przekonać samą siebie do moich słów. - Mam nadzieję że jeszcze nie raz staniesz obok mnie i opierdolisz za to jaka jestem nie odpowiedzialna. Przepraszam że mnie tak długo nie było. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Decyzja o moim wyjeździe była szybka i spontaniczna. Mam nadzieję że zobaczymy się niedługo. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się prze łzy które mi wyleciały z oczu. Wyszłam przed szpial. Stał tam Logan. Miał takie zawiedzione spojrzenie...


MIESIĄC WCZEŚNIEJ - U MARRY 

Obudziłam się wtulona w jakiegoś przystojniaczka. Uu Marry znowu balowałaś. Przeciągnęłam się sobie ziewnęłam. Nagle do mojego pokoju wtargnął Logan krzycząc. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na tego chłopaka. Wziął go za szmaty i zaczął bić i kopać. Stanęłam pomiędzy nimi. 
- Czy ciebie już do reszty pogięło ? - spytałam
- Marry miałaś z tym skończyć. ! - krzyczał Loggy
- A gówno ciebie obchodzi co ja robię. ! To jest moje życie. Ja się do twojego nie mieszam. ! - też zaczęłam krzyczeć. Logan chyba się zdenerwował i wziął kolesia pociągnął i wyrzucił za drzwi. Po chwili usłyszeliśmy pukanie. 
- Moje ubra.. - tyle słyszałam zanim Loggy zatrzasnął drzwi. 
- Nienawdzę cię. ! - wykrzyknęłam i zamknęłam się w łazience. Zsunęłam się po drzwiach do pozycji siedzącej. Zaczęłam płakać. Siedziałam tak może z 20 minut.
- Marry otwórz musimy porozmawiać. - powiedział Logan opawnowanym tonem. 
- Nie mamy o czym. - ja
- Marry. ? Jeśli mnie kochasz to otwórz. - Logan
- Ha i ty masz jeszcze jakąś nadzieję że tu wejdziesz ? - ja
- Marry proszę. - Logan
Myślałam przez chwilę ale w końcu otworzyłam drzwi i wróciłam do poprzedniej pozycji. Logan podał mi ćmika. 
- Przepraszam przesadziłem. Chodź zapalimy będzie jak dawniej.- Logan
Wzięłam fajkę i zapaliłam. Kiedy Logan poszedł zaczęłam myśleć. Tak mi też się zdarza pomyśleć. Gdzie nie jestem ranię wszystkich dookoła. A chuja nie będę się już z nikim przyjaźnić. Odizoluję się od wszystkich może wtedy będą troche bardziej szczęśliwi. Wzięłam torbę i zapakowalam do niej pare rzeczy. Pojechałam na lotnisko i wsiadłam w samolot do Meksyku.  Jebie wszystko spierdalam stąd. Doleciałam na miejsce w miarę szybko. Wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Tak to jest miejsce ktorego mi trzeba. Poszłam w stronę jednego z tych wspaniałych hoteli. Wynajęłam sobie pokój. weszłam do środka. Tak przez najbliże tygodnie będę mieszkać w pokoju z jedną kanapą która wygląda jakby wyjęli ją ze śmietnika i z małym stoliczkiem. Bez kontaktu ze światem i bez kontaktu z ludźmi. Pierwsze co zrobiłam w nowym mieście to oczywiście poszłam się nakurwić. Weszłam do jakiegoś śmierdzącego baru i zamówiłam piwo. Opróżniłam szklankę i zamówiłam kolejne. Po czwartym przestałam liczyć. Później leciała czysta i piwa na zmianę. Siedzę najebana na krześle z głową opartą na barze.
- Jeszcze jedno piwo proszę. - ja
- O nie ty już dzisiaj nic nie wypijesz. !- powiedział stanowczo barman.
- Ja pierdole. Nie mogę się piwa napić. Co to za bar w którym nie można pić piwa!!!! - zaczęłam się drzeć i walnęłam w stół tak że się przewrócił. Barman chwycił mnie za szmaty i wyjebał na chodnik.
- Puta. Voy a joder a su padre ya su madre también..!! - Wydarłam się po hiszpańsku. Podniosłam się i otrzepalam. Trudno idę dalej i zapalę przy okazji.  Wzięłam fajkę i kiwając się poszłam do kolejnego baru. Weszłam w jakąś ciemną uliczkę. Tam jakiś trzech kolesi próbowało zgwałcić jakąś dziewczynę, gdy podeszłam bliżej zobaczyłam dziewczynę bardzo podobną do siostry Logana. A co kurwa tyle osób ranię to teraz jednej pomogę. Biorąc łyk piwa które trzymałam w ręcę i zaciągając się podeszłam jeszcze bliżej.
- A weźcie ją kurwa zostawcie. ! - ja
- Spadaj bo tobie też się oberwie laluniu. - jeden z nich.
Wzięłam ostatni łyk piwa i zgasiłam ćmika. Wzięłam butelkę i przyjebałam mu z całej siły tak aż stracił przytomność. Drugi się wkurzył i puścił dziewczynkę. Dźgnął mnie z prawej strony w brzuch. Przewróciłam się. 
- O kurwa. Co ty zrobiłeś ? Spierdalamy. - powiedział jeden uciekając. Drugi pobiegł za nim. 
Podniosłam bluzkę i zobaczyłam krew. 
- O krewka. Czas zapalić. - powiedziałam sama do siebie. Wróciłam do mojego "pokoju". Jeśli można to tak nazwać. Ranę owinęłam jakąś białą chustą. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudziłam się rano bo ktoś się pierdolił obok w pokoju i ich łóżko waliło o ścianę. Powąchałam swoje ubranie. O kurwa trzeba byłoby się umyć. A chuj. ! Przebrałam się w to. Wyszłam z tego czegoś zwanego hotelem i poszłam w stronę miasteczka. Kiedy doszłam zobaczyłam jakąś fontannę. A chuja. Podeszłam i weszłam do niej. Położyłam się jak w łóżku. Zapaliłam ćmika i robiłam kółeczka z dymu. Ludzie przechodzili i dziwnie patrzeli. Usiadłam. 
- Możecie się opalać w blasku mojej zajebistości. ! - wykrzyknęłam i spowrotem się położyłam. 
Leżałam tak przez dłuższy czas. W mojej torbie która leżała obok fontanny zadzwonił telefon. 
- Abonent jest chwilowo nie osiągalny. - powiedziałam i rozłączyłam. Zaraz znowu dzwoni. Patrzę. OoO Harry. 
- Ave Tu Marry nie mogę odebrać. Nawijaj. ! Piip - powiedziałam i wsłuchałam się w 'wiadomość'
- Marry potrzebujemy cię. Odezwij się do nas. Wszyscy tęsknimy a najbardziej Joanne. - przerwałam mu 
- Pip. Twój czas dobiegł końca. - powiedziałam i się rozłączyłam. Taa potrzebują, tęsknią ? Harry po prostu nie miał gdzie wsadzić i chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Hmm ciekawe jak smakuje seks z bratem twojej przyjaciółki ? Wstałam i poszłam w stronę jakiegoś baru. Ciekło ze mnie ale chuj. Zaraz wyschnę. Doszłam do pubu. Podeszłam do barmanki. 
- Poproszę piwo. - ja
- A masz dowód ? - ona
- Za tydzień kończę 18. - ja
- Niestety nie mogę ci nic sprzedać. - wzdrygnęła ramionami. 
- Nie to nie. - powiedziałam i weszłam za bar. Sięgnęłam wódkę i wypiłam duszkiem z butelki. 
- Co ty robisz zostaw to .! - barmanka. 
- Nie możesz sprzedać to sama sobie wezmę. - powiedziłam 
Zobaczyłam że do tego baru wszedł Logan. A ten co tu do chuja pana robi ?! Usiadłam za barem tak żeby mnie nie widział. Pokazałam barmance że ma być cicho. 
- Przepraszam czy widziała pani tę dziewczynę. ? - spytał Logan podając jej moje zdjęcie. O co tu kurwa chodzi 
- Niestety nie. - barmanka
- Jeśli ją pani zobaczy to proszę o kontakt. - powiedział podając jej swój numer. Kiedy już wyszedł wstałam.
- Uff. dzięki stara. Ratujesz mnie - ja
- KIm on jest twoim bratem ? - barmanka
- Nie to przed nim uciekam. - odparłam. Ona pewnie pomyślała że to jakiś zboczeniec czy coś. 
- O mój boże. Trezba było od razu. A co to ? - spytała pokazując na moją ranę. 
- Udrapnęłam się. Spadam. - powiedziałam wybiegając. 
Idę sobie jakąś uliczką z ćmikiem. Nagle podchodzi do mnie jakaś dziewczyna. 
- Dziękuję. - ona
- A weź spierdalaj co ja jestem niańka. ? - ja
- Wczoraj mnie uratowałaś. - ona
- Takie rzeczy tylko po pijaku. A teraz się zmywaj bo znowu ci się coś stanie. Nie wykluczam że to ja ci coś zrobię. - ja
Dziewczynka z przerażeniem w oczach uciekła. Idę sobie dalej a tu znowu się ktoś bije. Przekręciłam karkiem tak żeby kości mi szczyknęły. Uśmiechnęłam się do siebie. Podeszłam do nich i jednemu walnęłam bombę w twarz. 
- O to znowu ty.? - spytał barman który mnie wczoraj wyrzucił z baru. 
- O będę mogła ci oddać za wczoraj. -uśmiechnęłam się i pochwili chłopak leżał na ziemi a ja siedziałam na nim bijąc go po twarzy. Drugi odciągnął mnie i trzymał. Teraz to barman z krwawiącym nosem chciał mnie bić, ale zaczęłam go kopać po twarzy, bo te debile zapomnieli że mam nogi. Jak w końcu do mnie podszedł zaczął mnie bić po brzuchu. Ja się tylko uśmiechałam przez ból żeby go sprowokować. Nagle dołączył się jakiś idiota i zaczął pizgać barmana. Kiedy już doszczędnie go zmasakrował wziął się za drugiego. Patrząc przez chwilę na chłopaka zobaczyłam że to Logan i zwiałam. Weszłam do mojego 'pokoju'. I walnęłam się na łóżko. Po chuja on mnie szukał...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejnyy .;D Ten rozdział dedykuję tygrysowi. ;* Ponieważ ja go napisałam ale ogólnie cały pomysł jest jej. Tak jakby co to się dzieje przed skoczeniem Joanne z mostu, a to na początku to jest jeden czy dwa dni po tym jak ona skoczyła. 
+ 10K = NN
++ Jak myślicie co dalej stanie się z Marry 
+++ Wchodźcie w stronę Ważne na górze i prooszę wysyłajcie fotyy. ;D 

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 12

*Oczami Susan*
 Nie mogę tego tak zostawić. Harry i chłopacy przyszli na dach i próbowali ściągnąć Joanne na ziemię.
- Zayn mam plan. Tylko musisz mi pomóc. Porzycz mi samochód. - ja
Chłopak posłusznie podał mi klucze.
- Uwarzaj na siebie. - powiedział.
Wsiadłam w samochód i szybką prędkościa pojechałam do domu. Weszłam z trzaskiem drzwi.
- Ty chuju. I ty mówisz że ją kochasz. ? Jeśli by tak było to byś nie dopuścił do tego. Rozumiesz. Jeśli ona skoczy. To radzę ci dobrze napisz już swój testament. Ona jest moją przyjaciółką od dziecka i jeśli przez ciebie jej się coś stanie to ci kurwa obiecuję że tego nie przeżyjesz. - ja
- Mam ją ratować ? Sorry Susan ale to się nie uda. Ona nic do mnie nie czuje. NUL. Niech ją ratuje Mike. - Niall
- Dobra. Poddaję się. Ale jak ona skoczy to pamiętaj że nie przeżyjesz. ! - wykrzyknęłam wychodząc.
Wsiadłam w samochód i wybrałam numer Zayna.
- Mój plan troche nie wypalił. Bo ten wasz Niallek to w chuj egoista. Proszę przetrzymajcie ją jak najdłużej. - ja
- Myślisz że ona skoczy ?- Zayn
- Ty nie wiesz do czego ona jest zdolna. - ja
Dojechałam na miejsce weszłam na górę. Stanęłam tuż obok Joanne.
- Dlaczego to robisz ? Chcesz komuś coś udowodnić ? - ja
- Nie. Tylko ja nie mam po co żyć. Nawet ty masz mnie dosyć więc po co mi takie zjebane życie. ? Chłopak którego kocha ma mnie w dupie. Przyjaciółka mnie zostawiła z drugą nie wiadomo co się dzieje bo się do nas nie oddzywa. Na chuja mam żyć. ? - Jo
- Zobaczy ile jest ludzi którzy cię kochają. Ja cię kocham. Harry, Zayn, Liam i Louis też. Jesteś dla nich jak młodsza siostra. Proszę zejdź. - powiedziałam podając jej rękę.
Przez chwilę była niepewna, ale po chwili chwyciła moją rękę. Powoli zeszłam z dachu. Kiedy Schodziła Joanne poślisgnęła się i poleciała w dół. Chciałam skoczyć za nią ale Zayn mnie mocno chwycił. Z moich oczu automatycznie poleciały łzy.
- Joanne.! - ja
Na dole strażacy rozstawili takie materace. Zbiegłam na dół i widziałam jak wkładają ją do karetki. Miała zamknięte oczy. Jezu a co jeśli ona umrze. Wtuliłam się w ramie Zayna cały czas płacząc. Pojechaliśmy do szpitala. Lekarze wzięli ją na salę operacyjną. Siedzieliśmy bezczynnie. Nagle uśłyszałam krzyk lekarza "Tracimy ją ! "
- Ona musi życ. Proszę zróbcie coś. Ona nie może umrzeć. Słyszycie.!! - Zaczęłam walić w drzwi od sali operacyjnej. Widziałam jak z oczu Harrego lecą łzy. Nawet Danielle do nas przyjechała. Wszyscy siedzieliśmy pod salą i czekaliśmy na jakieś wieści. Po paru godzinach wyszedł lekarz.
- Jej stan jest ciężki. To nie jest jedyna operacja którą przejdzie. Co tu dużo gadać. Jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się obudzi. Może wcale. - rzekł smutno lekarz. Jeszcze mocniej wtuliłam się w Zayna płacząc.
- Myślę że dzisiaj nic nie wskuramy. Chodźmy do domu. Jutro od rana przyjedziemy. - powiedział Liam
- Mogę zostać ? Nie chciałbym się natknąć na Nialla bo czasami mógłby nie przeżyć. - Harry
- Okej. - Liam.
Podeszłam do Harrego i go przytuliłam żeby czuł że go wspieramy...

*Oczami Harrego*
Siedziałem przy łóżku biednej Joanne. Gdyby nie ja to by się to nie wydarzyło. To ja chciałem z nimi przyjechać na wakacje.
- Siostra będzie dobrze. Bo będzie nie? Słyszałem kiedyś że około 25 % osób w śpiączce słyszy co się do nich mówi. Pewnie słyszysz zawsze byłaś wyjątkowa. Joanne przepraszam to przezemnie. Gdyby nie ja to wszystko inaczej by się potoczyło. Byłabyś szczęśliwa. Zawsze wszystko spieprzę. - powiedziałem w sumie sam do siebie. Oparłem się o fotel i zasnęłem. Następnego dnia obudził mnie deszcz spadający po szybach. Spojrzałem na telefon. 06.12. Do drzwi zapukał Liam i Danielle, a za nimi stał Niall. Jak go zobaczyłem to adrenalina mi się podniosła. Rzuciłem się na niego, ale Liam mnie chwycił. Po chwili dołączył się do niego Zayn.
- Harry przemocą nic nie zdziałasz - Liam
- Dobra. - powiedziałem trochę ogarnięty. - po co on tu  przyszedł. ?
- Żeby odwiedzić Joanne. - Niall
- Co?! Brzydzę się tobą człowieku normalnie muszę wyjść bo im szpital zarzygam. - powiedziałem i wyszedłem.

*Oczami Joanne*
Leżałam cała obolała. Słyszę wszystko ale nie mogłam się ani ruszyć ani zrobić nic innego. Obok mnie ktoś usiadł a reszta wyszła. Czułam słodki zapach perfum i ciepły oddech.
- Wiem że to spieprzyłem. Zamiast ci powiedzieć co czuję to zachowałem się jak idiota. Przepraszam. Pewnie i tak nie słyszysz a w oczy ci tego nie powiem, ale ja bardzo cię kocham. Tylko się o tym nie dowiesz. Wiem że lubisz jak śpiewam i że to mój głos najbardziej lubisz więc postanowiłem że codziennie będę przychodził i dla ciebie śpiewał. - usłyszałam delikatne brzmienia piosenki More than this. Słuchałam. Gdybym mogła to bym się szeroko uśmiechnęła. Później zaśpiewał One thing, What makes you beautiful, i wish i up all nigth.
- Muszę już iść. Ale jutro też przyjdę z nowym reertuarem piosenek. Jeśli pozwolisz to zerknę w domu w twoje playlisty. - powiedział i poczułam jego ciepłe wargi na moim policzku. Odszedł.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

*Oczami Nialla*
Codziennie przychodziłem do szpitala i codziennie miałem coraz mniej nadzieji że się obudzi. Grałem jej piosenki których słuchała na codzień, ale też coś z naszego repertuaru i troche popu. Tego dnia zaśpiewałem jej I love you - Avril Lavigne. Kiedy skończyłem odłożyłem gitarę i chwyciłem ją za rękę. 
- Jesli mnie słyszysz daj mi jakiś znak. - powiedziałem z nadzieją. Poczułem bardzo delikatny uścisk dłoni. Uśmiechnęłem się szeroko. To był ten znak. Spojrzałem na nią była cała blada. Kiepsko wyglądała. Siedziałem i mówiłem do niej o wszystkim. Kiedy już miałem wychodzić chciałem jej dać buzi w czoło. A ona otworzyła oczy..........

środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 11

*Oczami Joanne*
Jak ona mogła mi to zrobić. ? Uwarza się za wielką przyjaciółkę a tak na serio ma mnie w dupie. Ładnie z nią. Ale cóż przyjaciół się nie wybiera. Dlaczego oni nie rozumieli. Oni nic nie rozumią. Nie dziwię im się. I jeszcze to cholerne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Byłam u lekarza który mi powiedział że się rozwija i że mogę umrzeć. Próbuję być szczęśliwa i się zakochać, ale co ich to obchodzi. Niall jest wspaniały i w ogóle ale nie będzie chciał być z dziewczyną jak ja. To wszystko jest do bani. Wytarłam oczy od łez. Zeszłam na dół. Weszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy.
- Wiecie co. ? Dziękuję wam że tacy z was przyjaciele. Próbuję być szczęśliwa. Nie długo umrę ale wy macie to w dupie. Jak mnie tu nie będzie to pamiętajcie że nie byłam taka jak powiedziała Susan. Nie jestem dziwką ani suką. Lekarze dają mi około 4-5 miesięcy życia i nie mam zamiaru spędzić ich na użalaniu się nad sobą czy nad wysłuchiwaniem waszych żalów do mnie. -powiedziałam a w moich oczach znów pojawiły się łzy. 
- Ale jak to umrzesz. ? - zapytał mój brat. 
- Normalnie. To zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych się rozwinęło i umrę. Po prostu umrę, ale was i tak to nie obchodzi. - rzuciłam wychodząc. Poszłam do parku i usiadłam pod drzewem. Było ciemno. Nawet nie wiem która była godzina. Siedziałam i po prostu płakałam. Obok mnie usiadł chłopak który akurat biegł. 
- Co się stało. ? Mogę jakoś pomóc. ? - spytał nieznajomy.
- Raczej nie. - odpowiedziałam przecząco. 
- Wiesz mam coś co skończy twoje wszystkie problemy. - wyciągnął z kieszeni woreczek i mi go podał po czym odszedł. 
Była to spora ilość białego proszku. Wiedziałam co to jest. Od razu wciągnęłam całą dawkę. Nie pomogło. Weszłam na dach najwyższego budynku w Londynie i stanęłam na krawędzi. Spojrzałam w dół. Ludzie się zbierali i patrzyli na mnie. Tak najlepiej patrzeć jak ktoś próbuje się zabić. 


*Oczami Susan*
Oglądaliśmy z chłopakami telewizję. Nasz Liam uparł się żeby obejrzeć wiadomości. Oglądamy i słucham tego reportera. "Wiadomość z ostatniej chwili.! Siostra sławnego na całym świecie Harrego Stylesa postanowiła się zabić. Jak widać coś się stało. Czy jest to związane z jej chłopakiem.?" 
- Joanne próbuje się zabić. ! - wykrzyknęłam i wszyscy zgonie popędzili w stronę samochodu. Byliśmy już pod budynkiem. Weszłam na górę i próbowałam nakłonić Jo do zejścia. Nic jej nie ruszało. Nagle na dach weszły Sophie, Paula i Emily. 
- Joanne proszę zejdź. - Paula
- Po co i tak nie mam sensu życia. - powiedziała Joanne
- Proszę zrób to dla mnie. - ciągnęła Paula
- Nie ma mowy. - Jo
- Joanne jeśli nie zejdziesz to kto będzie naszym menedżerem ? Kto będzie dbał żebyśmy nei gwiazdorzyły? Kto będzie się troszczył żeby się nam nic nie stało.? Kto będzie naszą stylistką? Tracąc ciebie stracimy wszystko. - dalej próbowała Paula
- Nie przekonasz mnie. - powiedziała Joanne mocno zaciskając powieki. Tylko jedna osoba może ją sciągnąć z tego dachu. Niall! Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer. Odebrał. 
- Czego chcesz.? I gdzie wy wszyscy się podzialiście? - Niall
- Joanne chce szkoczyć z dachu budynku i musisz mi pomóc ją stąd sciągnąć. - ja
- Wiesz co jakoś nie mam ochoty ratować osoby która złamała mi serce. - powiedział i usłyszałam sygnał zakończonej rozmowy. ......




_____________________________________________
Taki króciutki. Postarałam się. Robię to wszystko dla was. Pamiętajcie że jeśli umrę przed komputerem przy pisaniu rozdziału dla was to będzie najpiękniejsza śmierć. ;* Kocham was z całego serduszkaa. <3

wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 10

*Oczami Marry*
Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie. Resztę wieczoru spędziliśmy gadając o życiu. Logan prawił mi wykłady na temat tego czego nie powinnam robić. 
- Wiesz co.? Ja to cię kocham ale jakbyś powiedział co mogę robić byłoby szybciej. - uśmiechnęłam się. 
-Marry ja ci tutaj daję życiowe rady a ty jeszcze narzekasz. ? - Loggy
- Hmm a jakie mam odpowiedzi do wyboru. ? - ja
- A ) tak narzekam
B) Przepraszam już nie będę. 

C) Oj tam oj tam 
- To ja wybieram D) Spierdalaj. - ja
- Do mnie tak. ? - spytał i zaczął mnie łaskotać.
Znaleźliśmy się w dziwnej pozycji. A mianowicie ja leżałam na kanapie a Loggy nademną. Spojrzałam w jego piękne oczy i stwierdziłam że gdyby było to karane to byłabym w więzieniu do końca życia. Nasze twarze były tak blisko. Dzieliły nas minimetry. A musiałam spieprzyć. Odepchnęłam go i wybiegłam. Tak mądra Marry wybiegła w koszulce sięgającej do kolan na zimny dwór. Kiedy znalazłam się już w moim domu zatrzasnęłam drzwi. Usiaładm na kanapie i zaczęłam płakać. Ty idiotko. ! Przecież ty go kochasz. !


*Oczami Joanne*
 Wstałam rano i poczułam że ktoś się bawi moimi włosami. Otworzyłam oczy a obok mnie leżał mój brat kręcąc mi włosy. 
- Ja pierdole zostaw moje włosy. ! - krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. 
- Uspokój się. Twój chłopak przyszedł i radził bym ci iść na dół bo daddy robi mu przesłuchanie z chłopakami. - uśmiechnął się wychodząc. 
Szybko się ubrałam w to i zeszłam na dół. Będąc w korytarzu słyszałam głupie pytania chłopaków typu "Co chcesz robić w przyszłości? " lub "Czy lubisz imprezować? " Weszłam do salonu i pochylając się nad Mikem dałam mu najbardziej namiętnego buziaka na jakiego było mnie stać. Ten "buziak" się trochę przedłużył. 
- Yhym- mruknął braciszek
- No co się pieklisz. ?- powiedziałam siadając na kolanach Mike
- Nie nic. -  prychnął. 
- No to my wychodzimy. Nie wiem kiedy wrócę. - ja. 
- Miło cię widzieć. - mówił Mike
- Ciebie milej. - niezła ze mnie aktorka. Chciałabym się wtulić w Nialla. 
- Myślałem o tobie calutką noc. I nawet mi się ... - zatkałam mu usta słodkim pocaqłunkiem. 
- śniłaś. - dokończył. Uśmiechnęłam się
- Bardzo cię męczyli ? - spytałam
- Trochę. Najbardziej ten taki w paskach. Co on się bawi w twojego tatę. - Mike
- Mój ojciec nie żyje. - powiedziałm smutno. Mike przytulił mnie żebym czuła jego wsparcie. 
- Przykro mi. Przepraszam nie wiedziałem. - Mike
- To nic. Oni się martwią. Wiesz jak to jest. - wzdrygnęłam ramionami. 


W tym samym czasie w domu. 


*Oczami Susan*
- Niall do jasnej cholery otwórz. ! - krzyczałam waląc do drzwi. 
- Zostaw go kotku. - powiedział Zayn
- Nie mogę. ! To jest przyjaciel, a przez Jo on się zamknął i nie otwiera. Nawet nie je. A co jak się zagłodzi. ? - zaczęłam panikować. 
- Susan cieszę się że ktoś się o mnie martwi, ale zostaw mnie samego. - krzyknął Niall zza drzwi. 
Wkurzona wybiegłam z domu i poszłam w miejsce w którym mogłąm spotkać ją. Siedzieli na murku i się lizali. Podeszłam do nich.
- Powiem ci jedno. Przyjaźnię się z tobą całe życie i nigdy nie spodziewałam się że z ciebie taka zimna suka bez uczuć. Umiesz tylko ranić ludzi dookoła ale jak ktoś ciebie zrani to jest źle. Biedna Joanne. Susan musi posklejać jej serce. To się skończyło. Jak chcesz być taką dziwką to bądź ją beze mnie. ! - krzyknęłam i pobiegłam gdzieś przed siebie. 
-Susan. ! - słyszałam wołanie z tyłu. 
Nie zwracałam na to uwagi. Stanęłam przy jeziorku i zerwałam z siebie łańcuszek Freinds Forever, który dostałam od Jo. 
- Takie friends forever to se wsadź w dupę. - powiedziałam wrzucając go do wody. Mówi że przyjaciółki na zawsze, a jak jej powiedziałam że nie chcę się z nią przyjaźnić to nawet ze mną nie pobiegła. Tak to jest przyjaźń.! Wróciłam do domu cała zapłakana i zmarźnięta. Weszłam i Zayn od razu do mnie przyszedł i mnie przytulił. 
- Chodź napij się czegoś ciepłego. - powiedział całując mnie w czoło. 
Wypiłam herbatę. Poszłam do łazienki i ogarnęłam swój wygląd. Wyszłam i usiadłam w salonie z chłopakami. 
- Co się stało ? - spytał Harry i w tym samym czasie usłyszeliśmy trzask drzwi. 
- Zaraz się dowiecie. - ja. Do salonu weszła Joanne
- O co ci kurde chodziło. ? - Jo
- O nic. - westchnęłam. Wiedziałam że prędzej czy później do tej rozmowy dojdzie. 
- Jak o nic. ? Wyzywasz mnie od dziwki to teraz powiedz o co chodzi. ? - Joanne
- O jajeczko wiesz.! Chodziło o to co usłyszałaś. - ja
- Czyli. ? - Jo
- Uszy się myje a nie pizga o umywalkę. - ja
- No powiedz im wszystkim co o mnie powiedziałaś. - zprowokowała mnie Joanne
- Że jesteś zimną suką bez uczuć. Ranisz wszystkich i jest dobrze ale jak ktoś ciebie zrani to wszystko trzeba rzucić i biegnąć do biednej Joanne. Że za każdym razem to ja sklejam twoje serce. I że jesteś dziwką. - powiedziałam na co chłopacy zrobili głośne "UUUU" 
- No i co nikt na to nie zareaguje. ? - spytała zdziwoina Jo
- Najwyraźniej popierają moje zdanie. - ja
- Wiesz co nigdy nie czułam czegoś takiego. Czekaj jak to się nazywało. A no tak chęć wyjebania komuś. - Joanne na co znowu padło głośne "uuuu"
- No to dalej chodź. Mam cię zmasakrować. ? - ja
- Ty. ? Pss. Z tobą to dam sobie radę bez używania rąk. - prychnęła Joanne.
- Serio. No to chodź. - powiedziałam rzucając się na nią. Dostała bombę i złapała się za twarz. Z jej oczu poleciały łzy. a z nosa i z wagri krew. Pobiegła na górę i zamknęła się w swoim pokoju...


_______________________
No Ema ema ziomki. ! Macie kolejny. Taki przed wyjazdowy. Króciutki. Kocham was dlatego szybko wam napisałam troszkę. W wtorek nowy. ;* <3 Kocaaahm was <3 

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 9

*Oczami Susan*

Obudziłam się rano i Zayna już nie było. Przetarłam oczy i zeszłam na dół. W kuchni stał moj ukochany przy patelni. Smażył naleśniki. Był taki kochany. Podeszlam do niego i przytuliłam go od tyłu. 
- O_o moje słońce już wstało. - powiedział i delikatnie musnął moje usta. 
- Mm jakie zapachy. - do kuchni wszedł podjarany Niall. 
- A tobie co że taki szczęśliwy. ? - spytałam. 
- A nico- powiedział i wystawił język. 
Do kuchni przyszła reszta chłopaków. Zdziwiło mnie że Jo nie było. Nagle weszła zaspana Joanne.
- Vas happenin. ? - próbowala naśladować Zayna. 
- No ej. ! - Zayn tupnął noga jak dziecko. 
- No hej piękna. - powiedział zalotnie Louis. 
- No cześć kotkuu. - powiedziała i dała mu buzi w policzek. Momentanie na twarzy blondaska pojawił się smutek.
- Joanne Styles idziemy pogadać. - powiedziałam i pociągnęłam ją do salonu.
- Co chcesz piękna. ? - zapytała.
- Jak ty się zachowujesz.? Przecierz podobno kochasz Nialla, a przystawiasz się do Lou. O co ci chodzi. ? - powiedziałam
- Mi o co chodzi. ? I tak nie ma szansy żebym z nim była. Po prostu muszę o nim zapomnieć. - odparła.
- Jo ty jesteś ślepa.? Nie widzisz że jemu na tobie zależy ? - Ja
- Tak jemu tak na mnie zależy jak mi na zeszłorocznej gwiazdce. Muszę zapomnieć. Tobie kochanie się poszczęścilo, ale ja zawsze byłam tą gorszą. - Joanne pobiegła do swojego pokoju. A ja poszłam do kuchni.
- Dobra i tak wiem że podsłuchiwaliście. Trzeba z tym coś zrobić. Wy nie wiecie do czego ona jest zdolna pod wpływem impulsu.- powiedziałam
- No ale co ja mam zrobić. ? - Niall załamał ręce. 
- A skąd ja mam wiedzieć. ? - spytal Zayn. 
- Hmm mam pewien pomysł. - powiedziałam


*Joanne*
Muszę o nim zapomnieć, ale ja nie potrafię. Muszę sobie znaleźć chłopaka. Hmm przejżę moją listę kontaktów. Michael hmm to jest ten ładny kolega Susan z drużyny. On zawsze do mnie zarywał. No dobra dzwonię. Sygnał, sygnał i odebrał. 
- Cześć Mike. Co tam u ciebie słychać. ? - spytałam 
- A nie narzekam. ! Co cię skłonilo żeby do mnie zadzwonić. ? - odpowiedział
- No wiesz tak myslałam czy możebyś na jakąś kawę ze mną wyskoczył. ? - ja
- No w sumie spoko. Co się stało że proponujesz mi randkę. ? - Mike
- Wiesz stęsknilam się za tobą. Kiedyś częściej się spotykaliśmy. - powiedziałam. 
- Aha ja też się za tobą stęskniłem. - Mike
- No to wpadniesz po mnie o 18.00 ? - ja
- Okej. Do zobaczenia. - Mike
Kurde w sumie cieszyłam się że znowu się z nim spotkam. Ale w co ja się ubiorę. ? O mój boże. Wleciałam do garderoby jak popażona. Szperałam w niej jakąś godzinę aż w końcu wybrałam idealny zestaw. Weszłam pod szybki prysznic. Wyszuszylam i wyprostowałam moje długie włosy. Zrobiłam grubą kreskę eyelinerem i wytuszowałam rzęsy. Ubrałam to. Wyszłam z pokoju. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegając po schodach krzyknęłam że to do mnie. 
- Hej. - uśmiechnęłam się zalotnie do Mike
- Wow Hej. - powiedział podając mi różę.  
- No to ja tylko powiem bratu że wychodzę i możemy iść. - rzuciłam idąc do salonu. 
- Harry ja wychodzę nie wiem kiedy wrócę. - uśmiechnęłam się. 
- Ślicznie wyglądasz- powiedział Mike dając mi buzi w policzek. 
Spacerowaliśmy po parku. 
- Naprawdę fajnie cię znowu widzieć.- Mike.
- Ciebie też. Jak tam u ciebie. Słyszałam że niedawno wasza drużyna wygrała jakiś ważny mecz. ? - ja
- Tak. Wyjeżdżamy do USA na miesiąc. Będziemy mieli tam dosyć sporo takich ważnych meczów. - Mike
- A kiedy wyjeżdżasz. ? - ja
- Za dwa tygodnie. - Zrobił smutną minkę. 
- Co cię dręczy stary. ? Widzę że masz coś na sercu. Więc. ? - ja
- Nadaj coś do ciebie czuję. - Mike
- Wow. Nie spodziewałam się tego, ale muszę przyznać, że ja chyba też coś do ciebie czuję. - skłamałam. 
- Na serio. ? - spytał Mike z niedowierzaniem. 
- Tak. - ja
- Może mialabyś ochotę wybrać się ze mną do kina ? - Mike
- Z przyjemnością. - odpowiedziałam i delikatnie musnęłam jego wargi. 
- Wow teraz to ja się tego nie spodziewałem. - powiedział i chwycił mnie za rękę. Wiedziałam że kłamiąc mogę go zranić, ale może się zakocham w międzyczasie. Mike odprowadził mnie do domu. Stanęliśmy pod moim domem. 
- Dziękuję. - Mike
- Ja powinnam tobie dziękować. - odpowiedziałam 
Mike mocno mnie przytulił i pocałował namiętnie. Podczas naszego pocałunku przed dom wyszedł Harry.
 - A co tu się robi. ?- spytał zezłoszczony.
- Nie widzisz przeszkadzasz w czymś... - powiedziałam
- To nic i tak miałem już iść. Do zobaczenia piękna. - powiedział Mike dając mi przelotnego całusa. 
Weszłam do domu, a za mną Harry. 
- Co ty z siebie robisz he ? - Harry
- yy zastanówmy się. Najpewniej próbuję być szczęśliwa, ale ktoś mi w tym przeszkadza. - spojrzałam przy tym na mojego braciszka. 
- No eloszki. - powiedziała Marry która właśnie weszła. 
- Hej. Dlaczego ty jesteś bez koszulki i wyglądasz jakby cię dzieci mazały szminką. - Ja
- Hehehe a w sumie to koszulka sie zepsuła jak się lizałam z takim jednym. Sama się nie zepsuła. - Marry przygryzła wargę. 
- Jezu jak ty śmierdzisz. ! - Harry
- Kocham odgłos który wydajesz przy zamekaniu ryja. - powiedziała i walnęła się na kanapę. 
- Kochanie nie możesz tak żyć. - ja
- A co ty wiesz o życiu. ? Masz wszystko co chcesz. Jesteś ładna i inteligentna. Nigdy nie musisz o nic walczyć. Weź mnie w ogóle zostaw. - powiedziała i wybiegła


*Oczami Marry*
Wybiegłam i na moje nieszczęście zaczęło padać. Usiadłam pod jakimś drzewem i zaczęłam płakać. Ktoś usiadł obok mnie i przytulił. 
- Co ty robisz kochana. ?- Logan
- Nic. A ty co tu robisz. ? - ja
- Nie pytałem co tutaj robisz. Tylko co robisz ze swoim życiem? - Loggy
- Nic. -ja
- Marry mnie nie oszukasz. Gadaj. !-  powiedział 
- Mam dosyć takiego życia więc próbuję się zajebać, ale mi nie wychodzi więc w sumie sama nie wiem. - ja
- Marry stwierdzam że nigdy cię nie widziałem w takim stanie. - Logan
- Ale ja nie placzę. - powiedziałam wycierając łzy. 
- Chodź do mnie wszystko mi opowiesz. - Logan podał mi rękę i pomógł wstać. Poszliśmy do jego domu. Usiadłam na kanapie. 
- Masz- rzucił we mnie czymś. Była to jego koszulka i ręcznik. To chyba sugerowalo żebym poszła pod prysznic. Weszłam i puściłam zimną wode. Strumien spływał mi po plecach. Wyszłam i założylam jego koszulkę. Popatrzałam w lustro. "Ale z ciebie dziwka" pomyślałam....

niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 8

*Oczami Harrego*

- Spaliśmy sobie na kanapie w salonie i Joanne dostała dziwny napad bólu. Zaczęła się zwijać z bólu. - powiedział Niall.
- Jezu no to szybciej. - powiedziałem zakładając spodnie.
Zeszłem na dół a moja mała dziewczynka siedziała na kanapie zwijając się z bólu. Wzięłem ja na ręce i zaniosłem do samochodu. Dojechaliśmy do szpitala i od razu podłączyli ją do jakiś aparatur i zaczęli robić jakieś badania. Niall zdenerwowany chodził z kąta w kąt. Kiedy już zrobili jej wszystkie badania lekarz do nas przyszedł.
- Jesteście rodziną. ? - zapytał
- Tak jestem bratem. - powiedzialem
- Cóż wieści nie są dobre, ale złe też nie. Pana siostra ma zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Mogło być o wiele gorzej. Częste będą takie napady bólu,  mdłości, senność, nadmierny apetyt, bądź brak apetytu, gorączka, podwójne widzenie, zaburzenia mowy, porażenie mięśni. Jak więc widzicie objawów jest dużo. - powiedział lekarz.
- O jezu a można do niej wejść. ? - spytał Niall.
- Tak ale jest słaba. - lekarz.Weszliśmy do sali Jo. Była strasznie blada, ale mimo to uśmiechnięta.
- Siemanko, siemanko. - powiedziała wesoło.
- O jezu jak ty wyglądasz. ! - powiedziałem.
- No dzięki w chuj. - rzuciła we mnie poduszką.
- Kiedy wychodzisz. ? - spytał Niall z troską w głosie.
- Dzisiaj około 12- 13. - powiedziała wesoło.
- To możebyśmy ci jakieś ciuchy przywieźli ? - spytałem
- Przydałoby się. - uśmiechnęla się.
Zawinęłem dupe i pojechałem w hajs.

*Oczami Joanne*
- Jezu czego on taki zdenerwowany. ? - spytałam
- Leżysz w szpitalu i jeszcze sie pytasz ? - Niall
- No w sumie. A tak w ogóle to chyba byłam bardzo najebana jak mnie do domu przywiozłeś co ? - ja
- No troche. - odpowiedział
- A czy my.. - nie zdążyłam dokończyć.
- No co ty. ? Nie wykorzystałbym cię. Nie ma mowy nie jestem taką świnią. - przerwał mi
- Uff to dobrze. - odetchnęłam z ulgą.
- Ty jeszcze nie ten tego. ? - Niall
- Co ja nie ten tego. ? - tak moja pustota mnie przerastała
- No ty. Ty jesteś dziewicą. ?! - Niall
- Nie kurwa. Byłabym gdyby nie pewien debil.. - powiedziałam sakrastycznie.
- Ej no to ty w środku to grzeczna dziewczynka jesteś. - Niall
- No a co wolałbyś żebym się kurwiła po bokach. Tak jak to robi Marry kiedy się najara i nachleje. ? - ja
- No co ty. Ale ja wierzę że ty w środku nie jesteś taka jak na zewnątrz. - Niall
- Tak bardzo głęboko w środku chyba. - ja
Około 11 przyjechał Harry z chłopakami i Susan. Na szczęście to Susan wybrała dla mnie ubranie. Dziękuję ci Boże za jej kreatywność, chociaż ma ją po mnie. ;D Ubrałam to. Wyszłam z sali jak nowo narodzona, chociaż trochę mi się mazało przed oczami. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.
- Awhh Susan to dobry dzień by iść na zakupy moja córko. - uśmiechnęłam się. Susan tylko pomachała twierdząco głową.
- Harry. ! Biorę twoją kartę kredytową. - powiedziałam i zaczęłam mu grzebać w portfelu.
- Niee! - Harry się na mnie rzucił.
- No ej. ! - powiedziałam jak mi wyrwał portfel z ręki.
- No co ? Ostatnio Niall jak poszedł na Pizze i wziął moją kartę to 8000 funtów wydał. - powiedział Harry chowając portfel.
- No Harry- zrobiłam minę szczeniaczka.
- No dobra masz. - mówił podając mi kartę.
- Kochany jesteś. - rzuciłam mu się na szyję i dałam buziaka w policzek.
- Taa tylko nie wydaj za dużo. - Harry
- Oczywiście braciszku. - rzuciłam wychodząc.
Dojechałyśmy do centrum handlowego. Zwiedziłyśmy wszystkie sklepy. Dosłownie wszystkie. Tyle ubrań nigdy nie kupiłam za jednym razem. I nie wydałam wcale dużo bo tylko coś około 5000 funtów. Wróciłyśmy do domu całe obładowane torbami, aż nam z rąk wylatywało.
- Co?! Gdzie moja karta. ?! - Harry zaczął panikować.
- Spokojnie większość kupiłam ze swojej. Z twojej tylko pare rzeczy. - powiedziałam podając mu kartę.
- Moje kochanie tak za tobą tęskniłem. - powiedział Harry przytulając do siebie kartę.
Poszłyśmy z Susan na górę i zaczęłyśmy szukać fajnych ciuchów na wieczór. Tym razem idziemy same na imprezę bez chłopaków co nam się ostatnio rzadko zdarzało. Susan wybrała to, a ja to. Zeszłyśmy na dół.
- I co myślisz że ci tak pozwolę wyjść samej. ? - spytał Zayn
- No raczej a co nie podoba ci się. ? - Susan
- Nie no wyglądasz tak hmm seksownie, ale idziesz sama nie puszczę cie tak. - stwierdził.
- No właśnie ja ciebie też tak nie puszczę. - powiedział do mnie Niall zrzerając misiożelki.
- Tobie to akurat nic do tego co ja mam na sobie. - prychnęłam.
- A właśnie że dużo mi do tego, ponieważ jak cię ktoś zgwałci again to będę miał świadomość że cię ostrzegałem. - powiedział z dumą w głosie.
Wykłócaliśmy się chwilę, aż w końcu dla świętego spokoju pozwoliliśmy im jechać z nami. Doejchaliśmy.
- Oh oczywiście mój ulubiony ochroniarz dzisiaj jest. - powiedziałam i dałam Jonathanowi buziaka w policzek.
- No weź bo mnie zawstydzisz. - zaśmiał się.
- Daj spokój ciebie. ? No chyba żartujesz.? - ja
Do Jonathana podeszła jakaś laska i na chama próbowała się wepchnąć do klubu. Ale ją wyrzucił bo miejsca niby nie było.
- A dla nas znajdzie się troche miejsca ? - zaptałam.
- Dla ciebie zawsze kochana. - mówił wpuszczając nas. Laska zrobiła WTF?
Weszliśmy do klubu. Dzisiaj było dosyć mało ludzi. Zajęliśmy naszą ulubioną lożę. Dzisiaj nie zaczynam od drinków. Od razu jebałam czystą. Po jakimś czasie tańczenia mi się znudziło. Poszłam sobie usiąść. Usiadłam obok Nialla.
- Hej skarbie co tam ? - spytałam.
- Jo jesteś schlana i to ostro. - powiedział
- Ja się dopiero rozkręcam. - uśmiechnęłam się i kolejny kieliszek.
Wróciłam na parkiet i zaczęłam tańczyć z jakimś kolesiem. FUCK leci wolna. Cóż chcąc nie chcąc przytuliłam się do tego gościa i zaczęłam z nim tańczyć. Kurde jaka szkoda że to nie Niall.

*Oczami Nialla*
Kurde nie mogę na to patrzeć. Podeszłem do Joanne i że tak powiem odbiłem ją. Ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko.
- Nie zostawiaj mnie już co. ? Tęskniłam kocie. - powiedziała. Tak była już bardzo najebana.
- Wiesz co ja to cię kocham. - Joanne
- Jak ja bym chciał żeby to była prawda. - powiedziałem sam do siebie.
- Mów głosniej kochanie bo mi muzyka zagłusza. - Jo
- Nic nic. - ja
- Chodźmy już do domu co.? - Joanne
- Pewnie. - powiedziałem i poszliśmy w stronę wyjścia.
Zamuwiłem taksówkę i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy do środka. Ja jak zwykle poszedłem coś zjeść a Jo zdejmowała buty. Piję sobie mleko a Joanne popchnęła na lodówkę i zaczęła namiętnie całować.Nie byłem jej dłużny, ale po chwili myślę "Boże Niall co ty robisz ? Ona jest totalnie pjana." Odsunęłem się delikatnie.
- Wiem że mnie pragniesz. - powiedziała uwodzicielsko. Chciałem wpić się w jej wargi.
- Joanne jesteś pjana i nie masz pojęcia co robisz. - powiedziałem stanowczo.
- Kocham cię. - Joanne. Kurde chciałbym żeby to była prawda.
Zaprowadziłem Jo do jej pokoju.
- Chodź do mnie. - Joanne
- Nie to nie jest dobry pomysł. - ja
- Bez ciebie nie zasnę. - Joanne
Ostatecznie położyłem się obok niej. Joanne wtuliła się we mnie i słodko sobie ziewnęła. Po chwili już spała. Jak zasnęła uwolniłem się z jej uścisku i poszedłem do siebie. Położyłem się i sam nie wiem kiedy już spałem. Obudziłem się rano jak ktoś wszedł do mojego pokoju. To był Harry.
- Niall obudź się. - powiedział
- Nie śpię. O co cho ? - ja
- No wstań lepiej debilu. - wstanęłem i poszedłem za loczkiem. Wszedł do pokoju Joanne. Ona sobie słodko spała z wielkim uśmiechem. I chwila, ona mówiła przez sen że mnie kocha.
- Stary ja nie wiem co ona w tobie widzi ale nie spieprz tego. - powiedział Harry
- Stary ja też nie wiem co ona we mnie widzi. - przyznałem szczerze...