Strony

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 14

Kolejny dzień stwierdziłam, że nie będę dłużej żyć w tym syfie i pojadę do Los Angeles poznać nocne życie. If you know what i mean.  Taak chlanie i jaranie. Dwa razy więcej chlania i jarania. Wsiadłam w pociąg i następne pół dnia spędziłam w nim. Wysiadłam w jakiś slumsach i tam też zamieszkałam. Weszłam do motelu i wynajęłam sobie pokój. Ten był lepszy od poprzedniego. Była szafka i nawet biurko. Miałam prywatną łazienkę. Nie była ona ładna ale była. Po ostatnich przeżyciach zadowolę się tym co jest. Zrobiło się ciemno. Postanowiłam wyjść na miasto. Ubrałam to. Pierwszy klub, drugi trzeci, czwarty no a po piątym przestałam liczyć. Do hotelu wróciłam coś około 5 nad ranem. Położyłam się na łóżku i oglądałam telewizję. Zobaczyłam wywiad z tymi czubkami z Londynu. Zaczęło mi ich brakować. Dobra chuj z tym. Wracam. Spakowałam rzeczy i pojechałam na lotnisko. Pierwszym lotem poleciałam. Po 7 godzinach byłam na miejscu. Była już noc więc stwierdziłam że jutro do nich pójdę.Z przyzwyczajenia poszłam do kolejnej smierdzącej, brudnej i obskórnej knajpy i popijając piwo wgapiałam się mały telewizor który wisiał na ścianie. Zaczęły lecieć wiadomości. O jakaś idiotka skoczyła z budynku. Zaczęłam się z tego lekko śmiać dopóki nie usłyszałam "Tą osobą była Joanne Styles siostra Harrego Stylesa z One direction. Czy skoczyła z powodu chłopaka a może to przez jej przyjaciół. ? ? Tego nadal nie wiemy. Joanne leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Chłopacy są przy niej i proszą abyście się o nią modlili." O mój boże. Joanne jest w szpitalu. Wybiegłam z knajpy i pobiegłam  w stronę szpitala. Weszłam do środka. Wszyscy się na mnie patrzeli. Cóż się dziwić gdyż byłam niezbyt ładnie ubrana i cała zmoknięta. Weszłam do sali Jo. Podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek.
- Będzie dobrze mała. - próbowałam przekonać samą siebie do moich słów. - Mam nadzieję że jeszcze nie raz staniesz obok mnie i opierdolisz za to jaka jestem nie odpowiedzialna. Przepraszam że mnie tak długo nie było. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Decyzja o moim wyjeździe była szybka i spontaniczna. Mam nadzieję że zobaczymy się niedługo. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się prze łzy które mi wyleciały z oczu. Wyszłam przed szpial. Stał tam Logan. Miał takie zawiedzione spojrzenie. 
- Marry co ty sobie do jasnej kurwy wyobrażasz.  Szukałem cię i nawet znalazłem. Z wbitym nożem w brzuch! - Logan
- Ujć to byłeś ty ? - zapytałam sztucznie zdziwiona. 
- No nie święty Piotr. - Logan
- Dzięki ci Piotrze. - spojrzałam w niebo. 
- Czemu to robisz ? -Logan
- Bywa. Ludzie pojawiają się i odchodzą.- Logan mnie objął. 
- Ale ja zostanę. - powiedział. 
- Kłamiesz! - odpechnęłam go 
-Jeszcze zobaczymy. - I ciągnąc mnie za rękę powiedział.- Wracamy do domu.
Nie wyrywałam się, nie miałam sił. Szliśmy w ciszy, towarzyszył nam jedynie dym z papierosów.

*Oczami Joanne*
Rozglądałam się po sali nie wiedząc co jest grane. 
- Joanne żyjesz ! -Jakiś chłopak mnie przytulił.
- Ale kto to jest Joanne ? Kim ty jesteś ? - spytałam.
- O Fuck amnezja. Zawołam lekarza. - blondyn pobiegł do lekarza a ja próbowałam się podnieść. Niestety nie udało mi się bo miałam usztywniony cały tłów. 
- Widzę że wróciła pani do żywych. - lekarz.
- Em żywych? Czy ja zmartwychwstałam ? - ja
- Nie byłaś w śpiączce. Jak masz na imię? - lekarz zaczął mi świecić w oczy taką mini latarką 
- Jestem .. Jestem ... nie wiem. - ja
- Ile masz lat ? - lekarz
- !7-18 nie mam pojęcia. - ja
- Amnezja. Będzie sobie przypominać wszystko powoli. Szanse że odzyska pamięć są może 50% - lekarz
- Czy ty jesteś moim bratem ?- spytałam blondyna 
- Nie jestem przyjacielem twojego brata. Harry zaraz przyjedzie. - blondyn
- Harry to mój brat ? - ja
- Tak. Ma burzę loków, zielone oczy, dołeczki jak się uśmiecha. Na serio nie pamiętasz. - blondyn 
Pokiwałam przecząco głową. ...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeej mamy 14 ;D Sorry że taki krótki ale chociaż coś. ;D Mam nadzieję że nadal czytacie mojego bloga ? 
+ Jak myślicie Joanne odzyska pamięć ? 
++ 10 K = NN