- O weź Harry.- odwróciłam głowę w drugą stronę. Horanek mi dał buziaka w policzek.
- Mówiłem że będę to robił. Bo cię kocham. - Niall. Uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też kocham. - powiedziałam i namiętnie go pocałowałam w usta.
- O no weźcie. - Harry.
- Hehe jakieś pytania ? - ja.
"Jesteście taką idealną parą. Mogę tylko powiedzieć jedno. Miłość jednak istnieje."
Uśmiechnęłam się i zawstydzona spuściłam wzrok.
- Oh widzicie jaka ona jest słodka. - Niall.
- No weź. - zaczerwieniłam się.
- No patrzcie jakie ma słodziutkie czerwone policzki. - Niall. Spojrzałam mu w oczy.
- Nie zawstydzaj mnie bo to mi psuje image. - powiedziałam poważnie
- Oh ty. - Niall
- No co ? - ja.
- Nic nic. Wiecie co? Musimy już kończyć. Ale może jutro albo pojutrze zrobimy kolejnego TC. Tak wiecie teraz będę się nią chwilił. - Niall zakończył TC.
- Teraz nieżyjesz. - powiedziałam i zaczęłam go gilgoać.
- Taka jesteś cwana ? - spytał po czym na mnie napadł i zaczoł łaskotać.
- Niee. No prosze przestań. - ja.
- Przeproś. - Niall.
- Nigdy ! - wyrwałam się Niallowi i chciałam mu uciec. Pobiegłam do salonu.
- Chodź tu ! - Niall
- Nie ! -ja. Goniliśmy się dookoła stołu. Wbiegłam do kuchni i otworzyłam paczkę misio żelków. Wzięłam jednego.
- Mam odgryźć głowę miśkowi ? - ja.
- Wszystko tylko nie Niall ! - Niall przedemną uklęknął. - Błagam oddaj moje misie.
- No dobra ale tylko pod jednym warunkiem. - ja.
- Jakim ?- Niall.
- Pocałuj mnie. - ja.
- Dwa razy nie musisz prosić. - Niall mnie objął i pocałował.
- O blee - Harry
- Znalazłbyś sobie dziewczynę a nie. - ja.
- O weź znalazłabyś sobie chłopaka a nie. - Hazza pokazał na Horanka
- Ranisz.- Niall
- Nie martw się dla mnie jesteś idealny. - ja.
- Oj no weź. - zaczerwienił się Niall.
- Mówiłem. - Harry.
- Oj weź się już zamknij.- ja.
- Jak chcesz. - Harry
- Co chcesz zjeść na kolację ? - Niall
- A mogę ciebie ?- ja.
- Hmm. Kusząca propozycja. - Niall stanął przedemną i spojrzał mi głęboko w oczy. Moje serce zaczęło coraz szybciej bić.
- Chyba mnie troche lubisz - uśmiechnął się Niall.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziałam i zaczęłam całować blondyna.
- O blee. - Harry znów wszedł do kuchni.
- Jezu temu to nigdy nie dogodzisz.- ja.
- O co ci znów chodzi ? - Hazza.
piątek, 19 października 2012
wtorek, 2 października 2012
Rozdział 17
Całe moje życie jest do bani. Niall którego kocham też mnie kocha. Stałam w salonie ze łzami w oczach i nie miałam pojęcia co mam zrobić. Wybiegłam z domu i pobiegłam za nim. Złapałam go w parku. Jezu szybko biega.
- Niall !!! Kocham cię ! -ja.
- Tak tylko mówisz.- Niall
- Kocham w tobie wszystko. To jak chodzisz, jak śpisz, jak słodko się uśmiechasz. To że spełniłeś moje marzenie i zawsze dążyłeś do tego bym była szczęśliwa. To że pozwoliłeś mi ze sobą spać po obejrzeniu horroru i to jak bardzo o mnie dbałeś. To że siedziałeś na moim łóżku i godzinami słuchałeś jak mówiłam że cię kocham przez sen. I to że powiedziałeś że nigdy więcej mnie nie zostawisz. Każdą piosenkę którą grałeś wieczorami w swoim pokoju myśląc o mnie i wszystko inne. - ja.
- Pamiętasz...- Niall
- Pamiętam i to bardzo dobrze. - podeszłam do Nialla i położyłam swoją dłoń na jego policzku.
- Ale jak to możliwe. - Niall był w szoku.
- Twój na zawsze.... -szepnęłam mu do ucha.
- Ale ja nie napisałem tam tego wszystkiego.- Niall.
- Powiedzmy że kiedy powiedziałeś że mnie kochasz przejrzałam na oczy. Kocham cię. Mogę to powiedzieć z dumą, ale pewnie po moim zachowaniu już nie będziesz czuł do mnie tego samego. - odparłam smutno. Niall chwycił moją ręcę i przyłożył ją sobie do serca.
- Czujesz ? Bo to serce bije tylko dla ciebie. - Niall. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przytuliłam Nialla. Ujął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek jakby się bał. Odwzajemniłam buziaka. Wróciliśmy do domu. Tam wszyscy siedzieli w salonie i się zamartwiali.
- Wszystko w porządku. Przepraszam za moje zachowanie. Ja po prostu nie mogę przyjąć do siebie faktu że Marry ma mnie w dupie. - ja.
- Wyrażaj się. - Harry
- Nie okłamujmy się ona była mi bardzo bliska. Nie mogę tak po prostu o niej zapomnieć. No więc właśnie mam dla was dwie radosne nowiny. a w sumie trzy. Pierwsza : Wyszłam ze szpitala, druga : Niall jest oficialnym sensem mojego życia. A trzecie : Dziewczyny macie koncert w czwartek. - ja.
- Co ?! Jesteś najlepszym menadżerem na swiecie. O mój boże ale co my zaśpiewamy no i w co się ubierzemy. ? - Zaczęła panikować Sophie.
- Spokojnie jak na wojnie. Ciocia Jo wszystko załatwiła. Jutro macie wizytę u stylistki i idziecie z nią na zakupy, a pojutrze macie spotkanie z trenerem wokalu który pomoże wam wybrać repertuar do skali waszych głosów. - ja.
- Jesteś wspaniała. - rzuciły się na mnie dziewczyny.
- Jezu.! Spokojnie ! - ja.
- Dobrze. Musimy już lecieć. Wiesz jutro mamy to spotkanie a pozatym zaraz mój tata po nas przyjedzie - Paula.
- Do zobaczenia. - Emily. Dziewczyny pojechały a zaraz po nich Susan i Zayn. No wiecie chcą miec troche intymności. Później Liam pojechał do Danielle a Lou do Eleonor. W domu został tylko Harry, Niall i ja.
- No więc moi drodzy co byście chcieli na kolację ? - ja.
- Daj spokój nie musisz nam robić kolacji. - Hazza
- Taa. Lepiej żebyś sam tego nie robił bo jeszcze się przetniesz i co ? - ja.
- Daj spokój mam 18 lat. Ty powinnaś iść z Niallem nadrobić stracony czas. Bo nie chcę przypominać ale zostało nam tylko 2 tygodnie wakacji a później przyjdzie czas żeby powiedzieć goodbay. - Harry.
Nie mam pojęcia o co mu chodziło. Ja poszłam pod prysznic. Jak wróciłam do mojego pokoju na łóżku siedział Niall z laptopem na kolanach i wielkim uśmiechem na twarzy.
- Jeju a czemu się tak cieszysz ? - ja.
- Bo moi fani zaakceptowali nasz związek. - Niall
- Ahh. Co?!!! ty to już gdzieś ogłosiłeś ? - ja.
- Tak a zaraz robimy razem twitcama.- Niall
- Hm kotku myślisz że wystąpie na żywo przed tysiącami ludzi w mokrych włosach ? - Ja.
- Dla mnie jesteś idealna.- Niall przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Usiadłam obok niego i zaczął się twitcam.
- Heej. To jest moja dziewczyna Joanne. To jest siostra Harrego. Tak wiem zazdrościcie mi że mogę teraz zrobić tak. - pocałował mnie w policzek.
- Cześć jestem Joanne i jestem totalnie ni ogarnięta bo nie byłam przygotowana na twitcama. - uśmiechnęłam się.
- Ale i tak jest idealna. - Niall. PO chili pełno tweetów typu "Niall masz rację" albo "pasujecie do siebie." Po chwili Niall poszedł do toalety a ja jechałam w dół i w dół i w dół. Aż w końcu znazazłam tweeta "wiem że mnie nie widzicie ale bardzo bym chciała żebyście powiedzieli Hello Poland i żebyście mnie followneli." Weszłam w profil dziewczyny i ją obserwowałam z konta Niallera.
- Hello Poland ! Nie wiem kto ale ktoś został teraz follownięty przez konto Nialla chyba powinniście iść posprawdzać profile. - powiedziałam i follownęłam jeszcze kilka dziewczyn. Wrócił Niall z miską popcornu.
- Niall follownęłam trocę fanek z twojego konta nie gniewasz się ?- ja.
- No co ty dobry pomysł. Może teraz poodpowiadamy na moje pytania na asku ? - Niall mnie pocałował.
- No pewnie. - ja,.
- Sorry wiecie teraz będę ją ciągle przytulał albo całował bo jest w końcu moja. - Niall
- Wiecie gdzie jest pilot od telewizora ? - Harry
- Tak leży w drugiej szufladzie i szafce po prawej. Idziesz do nas na twitcama ? - ja.
- Przyszedłbym ale jestm nagi. - Harry.
- Niall !!! Kocham cię ! -ja.
- Tak tylko mówisz.- Niall
- Kocham w tobie wszystko. To jak chodzisz, jak śpisz, jak słodko się uśmiechasz. To że spełniłeś moje marzenie i zawsze dążyłeś do tego bym była szczęśliwa. To że pozwoliłeś mi ze sobą spać po obejrzeniu horroru i to jak bardzo o mnie dbałeś. To że siedziałeś na moim łóżku i godzinami słuchałeś jak mówiłam że cię kocham przez sen. I to że powiedziałeś że nigdy więcej mnie nie zostawisz. Każdą piosenkę którą grałeś wieczorami w swoim pokoju myśląc o mnie i wszystko inne. - ja.
- Pamiętasz...- Niall
- Pamiętam i to bardzo dobrze. - podeszłam do Nialla i położyłam swoją dłoń na jego policzku.
- Ale jak to możliwe. - Niall był w szoku.
- Twój na zawsze.... -szepnęłam mu do ucha.
- Ale ja nie napisałem tam tego wszystkiego.- Niall.
- Powiedzmy że kiedy powiedziałeś że mnie kochasz przejrzałam na oczy. Kocham cię. Mogę to powiedzieć z dumą, ale pewnie po moim zachowaniu już nie będziesz czuł do mnie tego samego. - odparłam smutno. Niall chwycił moją ręcę i przyłożył ją sobie do serca.
- Czujesz ? Bo to serce bije tylko dla ciebie. - Niall. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przytuliłam Nialla. Ujął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek jakby się bał. Odwzajemniłam buziaka. Wróciliśmy do domu. Tam wszyscy siedzieli w salonie i się zamartwiali.
- Wszystko w porządku. Przepraszam za moje zachowanie. Ja po prostu nie mogę przyjąć do siebie faktu że Marry ma mnie w dupie. - ja.
- Wyrażaj się. - Harry
- Nie okłamujmy się ona była mi bardzo bliska. Nie mogę tak po prostu o niej zapomnieć. No więc właśnie mam dla was dwie radosne nowiny. a w sumie trzy. Pierwsza : Wyszłam ze szpitala, druga : Niall jest oficialnym sensem mojego życia. A trzecie : Dziewczyny macie koncert w czwartek. - ja.
- Co ?! Jesteś najlepszym menadżerem na swiecie. O mój boże ale co my zaśpiewamy no i w co się ubierzemy. ? - Zaczęła panikować Sophie.
- Spokojnie jak na wojnie. Ciocia Jo wszystko załatwiła. Jutro macie wizytę u stylistki i idziecie z nią na zakupy, a pojutrze macie spotkanie z trenerem wokalu który pomoże wam wybrać repertuar do skali waszych głosów. - ja.
- Jesteś wspaniała. - rzuciły się na mnie dziewczyny.
- Jezu.! Spokojnie ! - ja.
- Dobrze. Musimy już lecieć. Wiesz jutro mamy to spotkanie a pozatym zaraz mój tata po nas przyjedzie - Paula.
- Do zobaczenia. - Emily. Dziewczyny pojechały a zaraz po nich Susan i Zayn. No wiecie chcą miec troche intymności. Później Liam pojechał do Danielle a Lou do Eleonor. W domu został tylko Harry, Niall i ja.
- No więc moi drodzy co byście chcieli na kolację ? - ja.
- Daj spokój nie musisz nam robić kolacji. - Hazza
- Taa. Lepiej żebyś sam tego nie robił bo jeszcze się przetniesz i co ? - ja.
- Daj spokój mam 18 lat. Ty powinnaś iść z Niallem nadrobić stracony czas. Bo nie chcę przypominać ale zostało nam tylko 2 tygodnie wakacji a później przyjdzie czas żeby powiedzieć goodbay. - Harry.
Nie mam pojęcia o co mu chodziło. Ja poszłam pod prysznic. Jak wróciłam do mojego pokoju na łóżku siedział Niall z laptopem na kolanach i wielkim uśmiechem na twarzy.
- Jeju a czemu się tak cieszysz ? - ja.
- Bo moi fani zaakceptowali nasz związek. - Niall
- Ahh. Co?!!! ty to już gdzieś ogłosiłeś ? - ja.
- Tak a zaraz robimy razem twitcama.- Niall
- Hm kotku myślisz że wystąpie na żywo przed tysiącami ludzi w mokrych włosach ? - Ja.
- Dla mnie jesteś idealna.- Niall przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Usiadłam obok niego i zaczął się twitcam.
- Heej. To jest moja dziewczyna Joanne. To jest siostra Harrego. Tak wiem zazdrościcie mi że mogę teraz zrobić tak. - pocałował mnie w policzek.
- Cześć jestem Joanne i jestem totalnie ni ogarnięta bo nie byłam przygotowana na twitcama. - uśmiechnęłam się.
- Ale i tak jest idealna. - Niall. PO chili pełno tweetów typu "Niall masz rację" albo "pasujecie do siebie." Po chwili Niall poszedł do toalety a ja jechałam w dół i w dół i w dół. Aż w końcu znazazłam tweeta "wiem że mnie nie widzicie ale bardzo bym chciała żebyście powiedzieli Hello Poland i żebyście mnie followneli." Weszłam w profil dziewczyny i ją obserwowałam z konta Niallera.
- Hello Poland ! Nie wiem kto ale ktoś został teraz follownięty przez konto Nialla chyba powinniście iść posprawdzać profile. - powiedziałam i follownęłam jeszcze kilka dziewczyn. Wrócił Niall z miską popcornu.
- Niall follownęłam trocę fanek z twojego konta nie gniewasz się ?- ja.
- No co ty dobry pomysł. Może teraz poodpowiadamy na moje pytania na asku ? - Niall mnie pocałował.
- No pewnie. - ja,.
- Sorry wiecie teraz będę ją ciągle przytulał albo całował bo jest w końcu moja. - Niall
- Wiecie gdzie jest pilot od telewizora ? - Harry
- Tak leży w drugiej szufladzie i szafce po prawej. Idziesz do nas na twitcama ? - ja.
- Przyszedłbym ale jestm nagi. - Harry.
piątek, 28 września 2012
Rozdział 16
Rano wstałam z wielkim uśmiechem. To już ten dzień. To dziś miałam wyjść. Ubrałam ciuchy które mi wcześniej przynieśli. LINK. Pomalowałam się delikatnie a włosy rozpuściłam. Do mojej sali wszedł Harry i chłopacy.
- Gotowa ! - krzyknęłam zanim zdążył zapytać.
- No to do lekarza po wypis i jedziemy. - uśmiechnął się Hazza. Poszłam korytarzem do gabinetu lekarza, odebrałam wypis i wróciłam do sali. Wzięłam torbę i wyszłam z sali. Chłopacy czekali na mnie przed salą.
- Nareszcie do domu. Gdziekolwiek on jest. - zaśmiałam się.
- Daj mi tą torbę przecież nie będziesz jej nosiła. - Niall.
- Dziękuję Niall. - ja.
- Dobra idziemy.- Harry. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Jak zatrzymaliśmy się przy domu to wszystko... tu było tyle wspomnień. Weszliśmy do środka a tu byli wszyscy moi znajomi. Paula, Sohpie, Emily, Susan, Eleonor brakowało mi tylko jednej osoby.
- Cieszę się że tu jesteście i mnie tak ciepło witacie, ale gdzie jest Marry ? - ja
- Nie mamy z nią kontaktu. Urwał się po twoim wypadku. Tylko ty byłaś do niej tak bardzo przywiązana. - Harry. Wzięłam telefon i wykręciłam jej numer. Jeden sygnal dwa sygnały trzy sygnały.
- Halo. - usłyszałam przećpany głos Marry w słuchawce.
- Marry stęskniłam się. - ja.
- O to ty jednak żyjesz. - powiedziała oschle.
- Tak żyję. - ja
- No to Narazie. - powiedziała i się rozłączyła. Z moich oczu poleciały łzy. Zawsze była taka kochana jak się naćpała. Potulna jak baranek. Albo może to mi nie przeszkadzało takie jej zachowanie. Weszłam spowrotem do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
- I co ? - Harry.
- Nic. Żyje i ma się dobrze... chyba. - ja
- Nie przejmuj się nią. - Harry.
- JAK MAM SIĘ KURWA NIE PRZEJMOWAĆ TO JEST MOJA PRZYJACIÓŁKA !!! - ja.
- Ale masz też nas. Joanne ona cię nie odwiedziła w szpitalu ani razu. - Harry
- Nie wiesz wszystkiego. Jak jeszcze bylam w śpiączce to byla u mnie. Wiem to na 100 % To mi się nie śniło i ja to wiem. - ja.
- Joanne nie możesz przejmować się tylko nią. Owszem jest dla ciebie ważna ale pamiętaj że masz nas. Masz mnie,Harrego Nialla, Zayna, Liama, Louisa, Paulę, Sophie, Emily i Eleonor. To my się o ciebie martwiliśmy i dbaliśmy o ciebie. - Susan
- Zawsze byłaś o nią zazdrosna. Bo to z nią spędzałam więcej czasu bo ty cały czas się uczyłaś. - ja.
- Nie nie byłam o nią zazdrosna tylko.... no tylko...- Susan
- Tylko byłaś zazdrosna. - ja.
- Przestań! Nie mogę tego słuchać. Powiedziałem ci to już kiedyś i powiem jeszcze raz. Jesteś wredną suką ! Myślałem że jak miałaś amnezję to staniesz się inna. I mimo tego że cię kocham cholernie bardzo cię kocham ale nie wytrzymam cię dłużej. Przed wypadkiem byłaś inna zmieniłaś się i dlatego Marry cię olala bo stałaś się lepsza. - Niall się wkurzył i wyszedł z domu.
- Twój na zawsze. - szepnęłam cicho i z oczu wyleciała mi łza.
- Gotowa ! - krzyknęłam zanim zdążył zapytać.
- No to do lekarza po wypis i jedziemy. - uśmiechnął się Hazza. Poszłam korytarzem do gabinetu lekarza, odebrałam wypis i wróciłam do sali. Wzięłam torbę i wyszłam z sali. Chłopacy czekali na mnie przed salą.
- Nareszcie do domu. Gdziekolwiek on jest. - zaśmiałam się.
- Daj mi tą torbę przecież nie będziesz jej nosiła. - Niall.
- Dziękuję Niall. - ja.
- Dobra idziemy.- Harry. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Jak zatrzymaliśmy się przy domu to wszystko... tu było tyle wspomnień. Weszliśmy do środka a tu byli wszyscy moi znajomi. Paula, Sohpie, Emily, Susan, Eleonor brakowało mi tylko jednej osoby.
- Cieszę się że tu jesteście i mnie tak ciepło witacie, ale gdzie jest Marry ? - ja
- Nie mamy z nią kontaktu. Urwał się po twoim wypadku. Tylko ty byłaś do niej tak bardzo przywiązana. - Harry. Wzięłam telefon i wykręciłam jej numer. Jeden sygnal dwa sygnały trzy sygnały.
- Halo. - usłyszałam przećpany głos Marry w słuchawce.
- Marry stęskniłam się. - ja.
- O to ty jednak żyjesz. - powiedziała oschle.
- Tak żyję. - ja
- No to Narazie. - powiedziała i się rozłączyła. Z moich oczu poleciały łzy. Zawsze była taka kochana jak się naćpała. Potulna jak baranek. Albo może to mi nie przeszkadzało takie jej zachowanie. Weszłam spowrotem do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
- I co ? - Harry.
- Nic. Żyje i ma się dobrze... chyba. - ja
- Nie przejmuj się nią. - Harry.
- JAK MAM SIĘ KURWA NIE PRZEJMOWAĆ TO JEST MOJA PRZYJACIÓŁKA !!! - ja.
- Ale masz też nas. Joanne ona cię nie odwiedziła w szpitalu ani razu. - Harry
- Nie wiesz wszystkiego. Jak jeszcze bylam w śpiączce to byla u mnie. Wiem to na 100 % To mi się nie śniło i ja to wiem. - ja.
- Joanne nie możesz przejmować się tylko nią. Owszem jest dla ciebie ważna ale pamiętaj że masz nas. Masz mnie,Harrego Nialla, Zayna, Liama, Louisa, Paulę, Sophie, Emily i Eleonor. To my się o ciebie martwiliśmy i dbaliśmy o ciebie. - Susan
- Zawsze byłaś o nią zazdrosna. Bo to z nią spędzałam więcej czasu bo ty cały czas się uczyłaś. - ja.
- Nie nie byłam o nią zazdrosna tylko.... no tylko...- Susan
- Tylko byłaś zazdrosna. - ja.
- Przestań! Nie mogę tego słuchać. Powiedziałem ci to już kiedyś i powiem jeszcze raz. Jesteś wredną suką ! Myślałem że jak miałaś amnezję to staniesz się inna. I mimo tego że cię kocham cholernie bardzo cię kocham ale nie wytrzymam cię dłużej. Przed wypadkiem byłaś inna zmieniłaś się i dlatego Marry cię olala bo stałaś się lepsza. - Niall się wkurzył i wyszedł z domu.
- Twój na zawsze. - szepnęłam cicho i z oczu wyleciała mi łza.
wtorek, 4 września 2012
Rozdział 15
- Joanne ! - krzyknął chłopak w lokach wbiegając do sali.
- To ja ?- spytałam
- Amnezja - powiedział blondyn spoglądając na chłopaka. Piątka chłopaków siedziała ze mną cały czas. Opowiadali mi o moim życiu. Co jakiś czas przez sny przypominają mi się różne rzeczy, albo czasem moja wyobraźnia płata mi figle i mam takie jakby wizje. Tego ranka pogodny chłopak w burzy loków zwany moim bratem miał przyjść trochę później. Obudziłam się i przeciągnęłam.
- Joanne Styles ? - kurier
- Tak to ja. - uśmiechnęłam się.
- Przesyłka dla pani. - chłopak
- Dla mnie ? - spytałam podpisując. Kurier nie odpowiedział tylko podał mi karton wielkości takiego po butach. Otwarłam wieczko. W środku był bukiecik róż i list.
- Hej - brat
- Cześć dobrze cię widzieć.- uśmiechnęłam się.
- Coś nowego.- Harry
- Hm no więc wiem o tym że nasz ojciec zmarł, że matka się mną nie interesowała, że gram w kosza, że niezbyt dobrze się uczyłam, i że bardzo tęsknię za Marry. Oprócz tego przypomniał mi się domek nad jeziorem no i skok z wieżowca. Ah no i twój pierwszy koncert. To był jedyny na którym byłam. - ja
- Wow troche dużo jak na jeden dzień. - Harry
- Gdzie jest reszta chłopaków ? Muszę powiedzieć Niallowi żeby tyle nie jadł bo jutro wychodzę ze szpitala. A coś mi się ostatnio apetyt poprawił.- ja
- Jutro wychodzisz ?! - Harry
- Nie drzyj się. Tak. Lekarz stwierdził że mój stan jest stabilny no i mam dobra opiekę. - uśmiechnęłam się.
- No to są dobre wieści. Zadzwonię do chłopaków. - Harry wyszedł z sali i poszedł do nich zadzwonić. Do sali weszły trzy dziewczyny.
- Cześć jak się czujesz? Pamiętasz nas ? - jedna z nich.
- Eh jesteście Paula, Sophie i Emily. Tyle pamiętam ale niekojarzę skąd was znam. - ja
- Jesteś naszym menadżerem. Tworzymy zespół. Śpiewamy. - Paula.
- Park. Gitara. Już pamiętam. Przepraszam zawiodłam was. - ja
- Nie no co ty. Jak wyjdziesz to pomyślimy o jakimś koncercie co ? - Sophie.
- Pewnie. Już teraz się tym zajmę tylko musicie namówić Harrego żeby mi oddał komórkę. - ja
- Nie teraz masz odpoczywać. - Emily.
- Ale ja już się naodpoczywałam. Jestem wam to winna. Poza tym jutro wychodzę więc koncert będzie w sobotę. - ja
- Ale to tylko tydzień i to niecały. - Paula
- Ja dam radę wszystko załatwić. Zdąrzycie się przygotować przez ten czas ? - ja
- Pewnie jesteś kochana. - wszystkie mnie uściskały.
- Bez przesady a teraz lećcie ćwiczyć. - powiedziałam. Ucieszone dziewczyny pożegnały się ze mną i poszły. To jest takie fajne uczucie sprawić na czyjejś twarzy uśmiech. Postanowiłam się przejść na świetlicę. Tam można się spotykać z innymi bywalcami ze szpitala i w ogóle. Nie było nikogo. Usiadłam i zaczęłam rozmyślać. Przypomniał mi się mój pocałunek z jakimś blondynem nie widziałam twarzy. W Taksówce ? Mało romantyczne. Wiem już że "Twój na zawsze " to blondyn i że byliśmy parą. Wzięłam do ręki mój telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Dwie dziewczyny. Jedna to Susan wiem bo do mnie przychodzi a druga .. nie mam pojęcia. Może też się przyjaźniłyśmy. Przez resztę dnia siedziałam przed telewizorem i oglądałam głupie seriale. No bo co innego miałam robić sama. W końcu ten durny dzień się skończył i poszłam spać. Następny dzień zapowiadał się całkiem nieźle.
- To ja ?- spytałam
- Amnezja - powiedział blondyn spoglądając na chłopaka. Piątka chłopaków siedziała ze mną cały czas. Opowiadali mi o moim życiu. Co jakiś czas przez sny przypominają mi się różne rzeczy, albo czasem moja wyobraźnia płata mi figle i mam takie jakby wizje. Tego ranka pogodny chłopak w burzy loków zwany moim bratem miał przyjść trochę później. Obudziłam się i przeciągnęłam.
- Joanne Styles ? - kurier
- Tak to ja. - uśmiechnęłam się.
- Przesyłka dla pani. - chłopak
- Dla mnie ? - spytałam podpisując. Kurier nie odpowiedział tylko podał mi karton wielkości takiego po butach. Otwarłam wieczko. W środku był bukiecik róż i list.
"Miałem nadzieję, że odzyskasz pamięć. Chociaż szanse, że przeżyjesz były jak jeden do miliona to wiedziałem, że się obudzisz. Zawsze byłaś wyjątkowa. Mam nadzieję, że o mnie też sobie trochę przypomnisz. "
-Twój na zawsze.TWÓJ NA ZAWSZE ?! Jo rusz łbem. Czy ja miałam chłopaka ? ! FUCK! O takiej rzeczy bym nie zapomniała. Twój na zawsze. Twój na zawsze. Twój na zawsze. Twój na zawsze. Twój na zawsze. Te słowa odbijały się w mojej głowie jak echo. Z rozmyśleń wyrwał mnie Harry.
- Hej - brat
- Cześć dobrze cię widzieć.- uśmiechnęłam się.
- Coś nowego.- Harry
- Hm no więc wiem o tym że nasz ojciec zmarł, że matka się mną nie interesowała, że gram w kosza, że niezbyt dobrze się uczyłam, i że bardzo tęsknię za Marry. Oprócz tego przypomniał mi się domek nad jeziorem no i skok z wieżowca. Ah no i twój pierwszy koncert. To był jedyny na którym byłam. - ja
- Wow troche dużo jak na jeden dzień. - Harry
- Gdzie jest reszta chłopaków ? Muszę powiedzieć Niallowi żeby tyle nie jadł bo jutro wychodzę ze szpitala. A coś mi się ostatnio apetyt poprawił.- ja
- Jutro wychodzisz ?! - Harry
- Nie drzyj się. Tak. Lekarz stwierdził że mój stan jest stabilny no i mam dobra opiekę. - uśmiechnęłam się.
- No to są dobre wieści. Zadzwonię do chłopaków. - Harry wyszedł z sali i poszedł do nich zadzwonić. Do sali weszły trzy dziewczyny.
- Cześć jak się czujesz? Pamiętasz nas ? - jedna z nich.
- Eh jesteście Paula, Sophie i Emily. Tyle pamiętam ale niekojarzę skąd was znam. - ja
- Jesteś naszym menadżerem. Tworzymy zespół. Śpiewamy. - Paula.
- Park. Gitara. Już pamiętam. Przepraszam zawiodłam was. - ja
- Nie no co ty. Jak wyjdziesz to pomyślimy o jakimś koncercie co ? - Sophie.
- Pewnie. Już teraz się tym zajmę tylko musicie namówić Harrego żeby mi oddał komórkę. - ja
- Nie teraz masz odpoczywać. - Emily.
- Ale ja już się naodpoczywałam. Jestem wam to winna. Poza tym jutro wychodzę więc koncert będzie w sobotę. - ja
- Ale to tylko tydzień i to niecały. - Paula
- Ja dam radę wszystko załatwić. Zdąrzycie się przygotować przez ten czas ? - ja
- Pewnie jesteś kochana. - wszystkie mnie uściskały.
- Bez przesady a teraz lećcie ćwiczyć. - powiedziałam. Ucieszone dziewczyny pożegnały się ze mną i poszły. To jest takie fajne uczucie sprawić na czyjejś twarzy uśmiech. Postanowiłam się przejść na świetlicę. Tam można się spotykać z innymi bywalcami ze szpitala i w ogóle. Nie było nikogo. Usiadłam i zaczęłam rozmyślać. Przypomniał mi się mój pocałunek z jakimś blondynem nie widziałam twarzy. W Taksówce ? Mało romantyczne. Wiem już że "Twój na zawsze " to blondyn i że byliśmy parą. Wzięłam do ręki mój telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Dwie dziewczyny. Jedna to Susan wiem bo do mnie przychodzi a druga .. nie mam pojęcia. Może też się przyjaźniłyśmy. Przez resztę dnia siedziałam przed telewizorem i oglądałam głupie seriale. No bo co innego miałam robić sama. W końcu ten durny dzień się skończył i poszłam spać. Następny dzień zapowiadał się całkiem nieźle.
piątek, 20 lipca 2012
Rozdział 14
Kolejny dzień stwierdziłam, że nie będę dłużej żyć w tym syfie i pojadę do Los Angeles poznać nocne życie. If you know what i mean. Taak chlanie i jaranie. Dwa razy więcej chlania i jarania. Wsiadłam w pociąg i następne pół dnia spędziłam w nim. Wysiadłam w jakiś slumsach i tam też zamieszkałam. Weszłam do motelu i wynajęłam sobie pokój. Ten był lepszy od poprzedniego. Była szafka i nawet biurko. Miałam prywatną łazienkę. Nie była ona ładna ale była. Po ostatnich przeżyciach zadowolę się tym co jest. Zrobiło się ciemno. Postanowiłam wyjść na miasto. Ubrałam to. Pierwszy klub, drugi trzeci, czwarty no a po piątym przestałam liczyć. Do hotelu wróciłam coś około 5 nad ranem. Położyłam się na łóżku i oglądałam telewizję. Zobaczyłam wywiad z tymi czubkami z Londynu. Zaczęło mi ich brakować. Dobra chuj z tym. Wracam. Spakowałam rzeczy i pojechałam na lotnisko. Pierwszym lotem poleciałam. Po 7 godzinach byłam na miejscu. Była już noc więc stwierdziłam że jutro do nich pójdę.Z przyzwyczajenia poszłam do kolejnej smierdzącej, brudnej i obskórnej knajpy i popijając piwo wgapiałam się mały telewizor który wisiał na ścianie. Zaczęły lecieć wiadomości. O jakaś idiotka skoczyła z budynku. Zaczęłam się z tego lekko śmiać dopóki nie usłyszałam "Tą osobą była Joanne Styles siostra Harrego Stylesa z One direction. Czy skoczyła z powodu chłopaka a może to przez jej przyjaciół. ? ? Tego nadal nie wiemy. Joanne leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Chłopacy są przy niej i proszą abyście się o nią modlili." O mój boże. Joanne jest w szpitalu. Wybiegłam z knajpy i pobiegłam w stronę szpitala. Weszłam do środka. Wszyscy się na mnie patrzeli. Cóż się dziwić gdyż byłam niezbyt ładnie ubrana i cała zmoknięta. Weszłam do sali Jo. Podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek.
- Będzie dobrze mała. - próbowałam przekonać samą siebie do moich słów. - Mam nadzieję że jeszcze nie raz staniesz obok mnie i opierdolisz za to jaka jestem nie odpowiedzialna. Przepraszam że mnie tak długo nie było. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Decyzja o moim wyjeździe była szybka i spontaniczna. Mam nadzieję że zobaczymy się niedługo. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się prze łzy które mi wyleciały z oczu. Wyszłam przed szpial. Stał tam Logan. Miał takie zawiedzione spojrzenie.
- Będzie dobrze mała. - próbowałam przekonać samą siebie do moich słów. - Mam nadzieję że jeszcze nie raz staniesz obok mnie i opierdolisz za to jaka jestem nie odpowiedzialna. Przepraszam że mnie tak długo nie było. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Decyzja o moim wyjeździe była szybka i spontaniczna. Mam nadzieję że zobaczymy się niedługo. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się prze łzy które mi wyleciały z oczu. Wyszłam przed szpial. Stał tam Logan. Miał takie zawiedzione spojrzenie.
- Marry co ty sobie do jasnej kurwy wyobrażasz. Szukałem cię i nawet znalazłem. Z wbitym nożem w brzuch! - Logan
- Ujć to byłeś ty ? - zapytałam sztucznie zdziwiona.
- No nie święty Piotr. - Logan
- Dzięki ci Piotrze. - spojrzałam w niebo.
- Czemu to robisz ? -Logan
- Bywa. Ludzie pojawiają się i odchodzą.- Logan mnie objął.
- Bywa. Ludzie pojawiają się i odchodzą.- Logan mnie objął.
- Ale ja zostanę. - powiedział.
- Kłamiesz! - odpechnęłam go
-Jeszcze zobaczymy. - I ciągnąc mnie za rękę powiedział.- Wracamy do domu.
Nie wyrywałam się, nie miałam sił. Szliśmy w ciszy, towarzyszył nam jedynie dym z papierosów.
*Oczami Joanne*
-Jeszcze zobaczymy. - I ciągnąc mnie za rękę powiedział.- Wracamy do domu.
Nie wyrywałam się, nie miałam sił. Szliśmy w ciszy, towarzyszył nam jedynie dym z papierosów.
*Oczami Joanne*
Rozglądałam się po sali nie wiedząc co jest grane.
- Joanne żyjesz ! -Jakiś chłopak mnie przytulił.
- Ale kto to jest Joanne ? Kim ty jesteś ? - spytałam.
- O Fuck amnezja. Zawołam lekarza. - blondyn pobiegł do lekarza a ja próbowałam się podnieść. Niestety nie udało mi się bo miałam usztywniony cały tłów.
- Widzę że wróciła pani do żywych. - lekarz.
- Em żywych? Czy ja zmartwychwstałam ? - ja
- Nie byłaś w śpiączce. Jak masz na imię? - lekarz zaczął mi świecić w oczy taką mini latarką
- Jestem .. Jestem ... nie wiem. - ja
- Ile masz lat ? - lekarz
- !7-18 nie mam pojęcia. - ja
- Amnezja. Będzie sobie przypominać wszystko powoli. Szanse że odzyska pamięć są może 50% - lekarz
- Czy ty jesteś moim bratem ?- spytałam blondyna
- Nie jestem przyjacielem twojego brata. Harry zaraz przyjedzie. - blondyn
- Harry to mój brat ? - ja
- Tak. Ma burzę loków, zielone oczy, dołeczki jak się uśmiecha. Na serio nie pamiętasz. - blondyn
Pokiwałam przecząco głową. ...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeej mamy 14 ;D Sorry że taki krótki ale chociaż coś. ;D Mam nadzieję że nadal czytacie mojego bloga ?
+ Jak myślicie Joanne odzyska pamięć ?
++ 10 K = NN
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Rozdział 13
*oczami Marry*
Siedziałam w kolejnej smierdzącej, brudnej i obskórnej knajpie i popijając piwo wgapiałam się mały telewizor który wisiał na ścianie. Zaczęły lecieć wiadomości. O jakaś idiotka skoczyła z budynku. Zaczęłam się z tego lekko śmiać dopóki nie usłyszałam "Tą osobą była Joanne Styles siostra Harrego Stylesa z One direction. Czy skoczyła z powodu chłopaka a może to przez jej przyjaciół. ? ? Tego nadal nie wiemy. Joanne leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Chłopacy są przy niej i proszą abyście się o nią modlili." O mój boże. Joanne jest w szpitalu. Wybiegłam z knajpy i pobiegłam w stronę szpitala. Weszłam do środka. Wszyscy się na mnie patrzeli. Cóż się dziwić gdyż byłam niezbyt ładnie ubrana i cała zmoknięta. Weszłam do sali Jo. Podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek.
- Będzie dobrze mała. - próbowałam przekonać samą siebie do moich słów. - Mam nadzieję że jeszcze nie raz staniesz obok mnie i opierdolisz za to jaka jestem nie odpowiedzialna. Przepraszam że mnie tak długo nie było. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Decyzja o moim wyjeździe była szybka i spontaniczna. Mam nadzieję że zobaczymy się niedługo. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się prze łzy które mi wyleciały z oczu. Wyszłam przed szpial. Stał tam Logan. Miał takie zawiedzione spojrzenie...
Siedziałam w kolejnej smierdzącej, brudnej i obskórnej knajpie i popijając piwo wgapiałam się mały telewizor który wisiał na ścianie. Zaczęły lecieć wiadomości. O jakaś idiotka skoczyła z budynku. Zaczęłam się z tego lekko śmiać dopóki nie usłyszałam "Tą osobą była Joanne Styles siostra Harrego Stylesa z One direction. Czy skoczyła z powodu chłopaka a może to przez jej przyjaciół. ? ? Tego nadal nie wiemy. Joanne leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Chłopacy są przy niej i proszą abyście się o nią modlili." O mój boże. Joanne jest w szpitalu. Wybiegłam z knajpy i pobiegłam w stronę szpitala. Weszłam do środka. Wszyscy się na mnie patrzeli. Cóż się dziwić gdyż byłam niezbyt ładnie ubrana i cała zmoknięta. Weszłam do sali Jo. Podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek.
- Będzie dobrze mała. - próbowałam przekonać samą siebie do moich słów. - Mam nadzieję że jeszcze nie raz staniesz obok mnie i opierdolisz za to jaka jestem nie odpowiedzialna. Przepraszam że mnie tak długo nie było. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Decyzja o moim wyjeździe była szybka i spontaniczna. Mam nadzieję że zobaczymy się niedługo. - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się prze łzy które mi wyleciały z oczu. Wyszłam przed szpial. Stał tam Logan. Miał takie zawiedzione spojrzenie...
MIESIĄC WCZEŚNIEJ - U MARRY
Obudziłam się wtulona w jakiegoś przystojniaczka. Uu Marry znowu balowałaś. Przeciągnęłam się sobie ziewnęłam. Nagle do mojego pokoju wtargnął Logan krzycząc. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na tego chłopaka. Wziął go za szmaty i zaczął bić i kopać. Stanęłam pomiędzy nimi.
- Czy ciebie już do reszty pogięło ? - spytałam
- Marry miałaś z tym skończyć. ! - krzyczał Loggy
- A gówno ciebie obchodzi co ja robię. ! To jest moje życie. Ja się do twojego nie mieszam. ! - też zaczęłam krzyczeć. Logan chyba się zdenerwował i wziął kolesia pociągnął i wyrzucił za drzwi. Po chwili usłyszeliśmy pukanie.
- Moje ubra.. - tyle słyszałam zanim Loggy zatrzasnął drzwi.
- Nienawdzę cię. ! - wykrzyknęłam i zamknęłam się w łazience. Zsunęłam się po drzwiach do pozycji siedzącej. Zaczęłam płakać. Siedziałam tak może z 20 minut.
- Marry otwórz musimy porozmawiać. - powiedział Logan opawnowanym tonem.
- Nie mamy o czym. - ja
- Marry. ? Jeśli mnie kochasz to otwórz. - Logan
- Ha i ty masz jeszcze jakąś nadzieję że tu wejdziesz ? - ja
- Marry proszę. - Logan
Myślałam przez chwilę ale w końcu otworzyłam drzwi i wróciłam do poprzedniej pozycji. Logan podał mi ćmika.
- Przepraszam przesadziłem. Chodź zapalimy będzie jak dawniej.- Logan
Wzięłam fajkę i zapaliłam. Kiedy Logan poszedł zaczęłam myśleć. Tak mi też się zdarza pomyśleć. Gdzie nie jestem ranię wszystkich dookoła. A chuja nie będę się już z nikim przyjaźnić. Odizoluję się od wszystkich może wtedy będą troche bardziej szczęśliwi. Wzięłam torbę i zapakowalam do niej pare rzeczy. Pojechałam na lotnisko i wsiadłam w samolot do Meksyku. Jebie wszystko spierdalam stąd. Doleciałam na miejsce w miarę szybko. Wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Tak to jest miejsce ktorego mi trzeba. Poszłam w stronę jednego z tych wspaniałych hoteli. Wynajęłam sobie pokój. weszłam do środka. Tak przez najbliże tygodnie będę mieszkać w pokoju z jedną kanapą która wygląda jakby wyjęli ją ze śmietnika i z małym stoliczkiem. Bez kontaktu ze światem i bez kontaktu z ludźmi. Pierwsze co zrobiłam w nowym mieście to oczywiście poszłam się nakurwić. Weszłam do jakiegoś śmierdzącego baru i zamówiłam piwo. Opróżniłam szklankę i zamówiłam kolejne. Po czwartym przestałam liczyć. Później leciała czysta i piwa na zmianę. Siedzę najebana na krześle z głową opartą na barze.
- Jeszcze jedno piwo proszę. - ja
- O nie ty już dzisiaj nic nie wypijesz. !- powiedział stanowczo barman.
- Ja pierdole. Nie mogę się piwa napić. Co to za bar w którym nie można pić piwa!!!! - zaczęłam się drzeć i walnęłam w stół tak że się przewrócił. Barman chwycił mnie za szmaty i wyjebał na chodnik.
- Puta. Voy a joder a su padre ya su madre también..!! - Wydarłam się po hiszpańsku. Podniosłam się i otrzepalam. Trudno idę dalej i zapalę przy okazji. Wzięłam fajkę i kiwając się poszłam do kolejnego baru. Weszłam w jakąś ciemną uliczkę. Tam jakiś trzech kolesi próbowało zgwałcić jakąś dziewczynę, gdy podeszłam bliżej zobaczyłam dziewczynę bardzo podobną do siostry Logana. A co kurwa tyle osób ranię to teraz jednej pomogę. Biorąc łyk piwa które trzymałam w ręcę i zaciągając się podeszłam jeszcze bliżej.
- A weźcie ją kurwa zostawcie. ! - ja
- Spadaj bo tobie też się oberwie laluniu. - jeden z nich.
Wzięłam ostatni łyk piwa i zgasiłam ćmika. Wzięłam butelkę i przyjebałam mu z całej siły tak aż stracił przytomność. Drugi się wkurzył i puścił dziewczynkę. Dźgnął mnie z prawej strony w brzuch. Przewróciłam się.
- O kurwa. Co ty zrobiłeś ? Spierdalamy. - powiedział jeden uciekając. Drugi pobiegł za nim.
Podniosłam bluzkę i zobaczyłam krew.
- O krewka. Czas zapalić. - powiedziałam sama do siebie. Wróciłam do mojego "pokoju". Jeśli można to tak nazwać. Ranę owinęłam jakąś białą chustą. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudziłam się rano bo ktoś się pierdolił obok w pokoju i ich łóżko waliło o ścianę. Powąchałam swoje ubranie. O kurwa trzeba byłoby się umyć. A chuj. ! Przebrałam się w to. Wyszłam z tego czegoś zwanego hotelem i poszłam w stronę miasteczka. Kiedy doszłam zobaczyłam jakąś fontannę. A chuja. Podeszłam i weszłam do niej. Położyłam się jak w łóżku. Zapaliłam ćmika i robiłam kółeczka z dymu. Ludzie przechodzili i dziwnie patrzeli. Usiadłam.
- Możecie się opalać w blasku mojej zajebistości. ! - wykrzyknęłam i spowrotem się położyłam.
Leżałam tak przez dłuższy czas. W mojej torbie która leżała obok fontanny zadzwonił telefon.
- Abonent jest chwilowo nie osiągalny. - powiedziałam i rozłączyłam. Zaraz znowu dzwoni. Patrzę. OoO Harry.
- Ave Tu Marry nie mogę odebrać. Nawijaj. ! Piip - powiedziałam i wsłuchałam się w 'wiadomość'
- Marry potrzebujemy cię. Odezwij się do nas. Wszyscy tęsknimy a najbardziej Joanne. - przerwałam mu
- Pip. Twój czas dobiegł końca. - powiedziałam i się rozłączyłam. Taa potrzebują, tęsknią ? Harry po prostu nie miał gdzie wsadzić i chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Hmm ciekawe jak smakuje seks z bratem twojej przyjaciółki ? Wstałam i poszłam w stronę jakiegoś baru. Ciekło ze mnie ale chuj. Zaraz wyschnę. Doszłam do pubu. Podeszłam do barmanki.
- Poproszę piwo. - ja
- A masz dowód ? - ona
- Za tydzień kończę 18. - ja
- Niestety nie mogę ci nic sprzedać. - wzdrygnęła ramionami.
- Nie to nie. - powiedziałam i weszłam za bar. Sięgnęłam wódkę i wypiłam duszkiem z butelki.
- Co ty robisz zostaw to .! - barmanka.
- Nie możesz sprzedać to sama sobie wezmę. - powiedziłam
Zobaczyłam że do tego baru wszedł Logan. A ten co tu do chuja pana robi ?! Usiadłam za barem tak żeby mnie nie widział. Pokazałam barmance że ma być cicho.
- Przepraszam czy widziała pani tę dziewczynę. ? - spytał Logan podając jej moje zdjęcie. O co tu kurwa chodzi
- Niestety nie. - barmanka
- Jeśli ją pani zobaczy to proszę o kontakt. - powiedział podając jej swój numer. Kiedy już wyszedł wstałam.
- Uff. dzięki stara. Ratujesz mnie - ja
- KIm on jest twoim bratem ? - barmanka
- Nie to przed nim uciekam. - odparłam. Ona pewnie pomyślała że to jakiś zboczeniec czy coś.
- O mój boże. Trezba było od razu. A co to ? - spytała pokazując na moją ranę.
- Udrapnęłam się. Spadam. - powiedziałam wybiegając.
Idę sobie jakąś uliczką z ćmikiem. Nagle podchodzi do mnie jakaś dziewczyna.
- Dziękuję. - ona
- A weź spierdalaj co ja jestem niańka. ? - ja
- Wczoraj mnie uratowałaś. - ona
- Takie rzeczy tylko po pijaku. A teraz się zmywaj bo znowu ci się coś stanie. Nie wykluczam że to ja ci coś zrobię. - ja
Dziewczynka z przerażeniem w oczach uciekła. Idę sobie dalej a tu znowu się ktoś bije. Przekręciłam karkiem tak żeby kości mi szczyknęły. Uśmiechnęłam się do siebie. Podeszłam do nich i jednemu walnęłam bombę w twarz.
- O to znowu ty.? - spytał barman który mnie wczoraj wyrzucił z baru.
- O będę mogła ci oddać za wczoraj. -uśmiechnęłam się i pochwili chłopak leżał na ziemi a ja siedziałam na nim bijąc go po twarzy. Drugi odciągnął mnie i trzymał. Teraz to barman z krwawiącym nosem chciał mnie bić, ale zaczęłam go kopać po twarzy, bo te debile zapomnieli że mam nogi. Jak w końcu do mnie podszedł zaczął mnie bić po brzuchu. Ja się tylko uśmiechałam przez ból żeby go sprowokować. Nagle dołączył się jakiś idiota i zaczął pizgać barmana. Kiedy już doszczędnie go zmasakrował wziął się za drugiego. Patrząc przez chwilę na chłopaka zobaczyłam że to Logan i zwiałam. Weszłam do mojego 'pokoju'. I walnęłam się na łóżko. Po chuja on mnie szukał...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejnyy .;D Ten rozdział dedykuję tygrysowi. ;* Ponieważ ja go napisałam ale ogólnie cały pomysł jest jej. Tak jakby co to się dzieje przed skoczeniem Joanne z mostu, a to na początku to jest jeden czy dwa dni po tym jak ona skoczyła.
+ 10K = NN
++ Jak myślicie co dalej stanie się z Marry
+++ Wchodźcie w stronę Ważne na górze i prooszę wysyłajcie fotyy. ;D
Wzięłam fajkę i zapaliłam. Kiedy Logan poszedł zaczęłam myśleć. Tak mi też się zdarza pomyśleć. Gdzie nie jestem ranię wszystkich dookoła. A chuja nie będę się już z nikim przyjaźnić. Odizoluję się od wszystkich może wtedy będą troche bardziej szczęśliwi. Wzięłam torbę i zapakowalam do niej pare rzeczy. Pojechałam na lotnisko i wsiadłam w samolot do Meksyku. Jebie wszystko spierdalam stąd. Doleciałam na miejsce w miarę szybko. Wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Tak to jest miejsce ktorego mi trzeba. Poszłam w stronę jednego z tych wspaniałych hoteli. Wynajęłam sobie pokój. weszłam do środka. Tak przez najbliże tygodnie będę mieszkać w pokoju z jedną kanapą która wygląda jakby wyjęli ją ze śmietnika i z małym stoliczkiem. Bez kontaktu ze światem i bez kontaktu z ludźmi. Pierwsze co zrobiłam w nowym mieście to oczywiście poszłam się nakurwić. Weszłam do jakiegoś śmierdzącego baru i zamówiłam piwo. Opróżniłam szklankę i zamówiłam kolejne. Po czwartym przestałam liczyć. Później leciała czysta i piwa na zmianę. Siedzę najebana na krześle z głową opartą na barze.
- Jeszcze jedno piwo proszę. - ja
- O nie ty już dzisiaj nic nie wypijesz. !- powiedział stanowczo barman.
- Ja pierdole. Nie mogę się piwa napić. Co to za bar w którym nie można pić piwa!!!! - zaczęłam się drzeć i walnęłam w stół tak że się przewrócił. Barman chwycił mnie za szmaty i wyjebał na chodnik.
- Puta. Voy a joder a su padre ya su madre también..!! - Wydarłam się po hiszpańsku. Podniosłam się i otrzepalam. Trudno idę dalej i zapalę przy okazji. Wzięłam fajkę i kiwając się poszłam do kolejnego baru. Weszłam w jakąś ciemną uliczkę. Tam jakiś trzech kolesi próbowało zgwałcić jakąś dziewczynę, gdy podeszłam bliżej zobaczyłam dziewczynę bardzo podobną do siostry Logana. A co kurwa tyle osób ranię to teraz jednej pomogę. Biorąc łyk piwa które trzymałam w ręcę i zaciągając się podeszłam jeszcze bliżej.
- A weźcie ją kurwa zostawcie. ! - ja
- Spadaj bo tobie też się oberwie laluniu. - jeden z nich.
Wzięłam ostatni łyk piwa i zgasiłam ćmika. Wzięłam butelkę i przyjebałam mu z całej siły tak aż stracił przytomność. Drugi się wkurzył i puścił dziewczynkę. Dźgnął mnie z prawej strony w brzuch. Przewróciłam się.
- O kurwa. Co ty zrobiłeś ? Spierdalamy. - powiedział jeden uciekając. Drugi pobiegł za nim.
Podniosłam bluzkę i zobaczyłam krew.
- O krewka. Czas zapalić. - powiedziałam sama do siebie. Wróciłam do mojego "pokoju". Jeśli można to tak nazwać. Ranę owinęłam jakąś białą chustą. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudziłam się rano bo ktoś się pierdolił obok w pokoju i ich łóżko waliło o ścianę. Powąchałam swoje ubranie. O kurwa trzeba byłoby się umyć. A chuj. ! Przebrałam się w to. Wyszłam z tego czegoś zwanego hotelem i poszłam w stronę miasteczka. Kiedy doszłam zobaczyłam jakąś fontannę. A chuja. Podeszłam i weszłam do niej. Położyłam się jak w łóżku. Zapaliłam ćmika i robiłam kółeczka z dymu. Ludzie przechodzili i dziwnie patrzeli. Usiadłam.
- Możecie się opalać w blasku mojej zajebistości. ! - wykrzyknęłam i spowrotem się położyłam.
Leżałam tak przez dłuższy czas. W mojej torbie która leżała obok fontanny zadzwonił telefon.
- Abonent jest chwilowo nie osiągalny. - powiedziałam i rozłączyłam. Zaraz znowu dzwoni. Patrzę. OoO Harry.
- Ave Tu Marry nie mogę odebrać. Nawijaj. ! Piip - powiedziałam i wsłuchałam się w 'wiadomość'
- Marry potrzebujemy cię. Odezwij się do nas. Wszyscy tęsknimy a najbardziej Joanne. - przerwałam mu
- Pip. Twój czas dobiegł końca. - powiedziałam i się rozłączyłam. Taa potrzebują, tęsknią ? Harry po prostu nie miał gdzie wsadzić i chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Hmm ciekawe jak smakuje seks z bratem twojej przyjaciółki ? Wstałam i poszłam w stronę jakiegoś baru. Ciekło ze mnie ale chuj. Zaraz wyschnę. Doszłam do pubu. Podeszłam do barmanki.
- Poproszę piwo. - ja
- A masz dowód ? - ona
- Za tydzień kończę 18. - ja
- Niestety nie mogę ci nic sprzedać. - wzdrygnęła ramionami.
- Nie to nie. - powiedziałam i weszłam za bar. Sięgnęłam wódkę i wypiłam duszkiem z butelki.
- Co ty robisz zostaw to .! - barmanka.
- Nie możesz sprzedać to sama sobie wezmę. - powiedziłam
Zobaczyłam że do tego baru wszedł Logan. A ten co tu do chuja pana robi ?! Usiadłam za barem tak żeby mnie nie widział. Pokazałam barmance że ma być cicho.
- Przepraszam czy widziała pani tę dziewczynę. ? - spytał Logan podając jej moje zdjęcie. O co tu kurwa chodzi
- Niestety nie. - barmanka
- Jeśli ją pani zobaczy to proszę o kontakt. - powiedział podając jej swój numer. Kiedy już wyszedł wstałam.
- Uff. dzięki stara. Ratujesz mnie - ja
- KIm on jest twoim bratem ? - barmanka
- Nie to przed nim uciekam. - odparłam. Ona pewnie pomyślała że to jakiś zboczeniec czy coś.
- O mój boże. Trezba było od razu. A co to ? - spytała pokazując na moją ranę.
- Udrapnęłam się. Spadam. - powiedziałam wybiegając.
Idę sobie jakąś uliczką z ćmikiem. Nagle podchodzi do mnie jakaś dziewczyna.
- Dziękuję. - ona
- A weź spierdalaj co ja jestem niańka. ? - ja
- Wczoraj mnie uratowałaś. - ona
- Takie rzeczy tylko po pijaku. A teraz się zmywaj bo znowu ci się coś stanie. Nie wykluczam że to ja ci coś zrobię. - ja
Dziewczynka z przerażeniem w oczach uciekła. Idę sobie dalej a tu znowu się ktoś bije. Przekręciłam karkiem tak żeby kości mi szczyknęły. Uśmiechnęłam się do siebie. Podeszłam do nich i jednemu walnęłam bombę w twarz.
- O to znowu ty.? - spytał barman który mnie wczoraj wyrzucił z baru.
- O będę mogła ci oddać za wczoraj. -uśmiechnęłam się i pochwili chłopak leżał na ziemi a ja siedziałam na nim bijąc go po twarzy. Drugi odciągnął mnie i trzymał. Teraz to barman z krwawiącym nosem chciał mnie bić, ale zaczęłam go kopać po twarzy, bo te debile zapomnieli że mam nogi. Jak w końcu do mnie podszedł zaczął mnie bić po brzuchu. Ja się tylko uśmiechałam przez ból żeby go sprowokować. Nagle dołączył się jakiś idiota i zaczął pizgać barmana. Kiedy już doszczędnie go zmasakrował wziął się za drugiego. Patrząc przez chwilę na chłopaka zobaczyłam że to Logan i zwiałam. Weszłam do mojego 'pokoju'. I walnęłam się na łóżko. Po chuja on mnie szukał...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejnyy .;D Ten rozdział dedykuję tygrysowi. ;* Ponieważ ja go napisałam ale ogólnie cały pomysł jest jej. Tak jakby co to się dzieje przed skoczeniem Joanne z mostu, a to na początku to jest jeden czy dwa dni po tym jak ona skoczyła.
+ 10K = NN
++ Jak myślicie co dalej stanie się z Marry
+++ Wchodźcie w stronę Ważne na górze i prooszę wysyłajcie fotyy. ;D
wtorek, 19 czerwca 2012
Rozdział 12
*Oczami Susan*
Nie mogę tego tak zostawić. Harry i chłopacy przyszli na dach i próbowali ściągnąć Joanne na ziemię.- Zayn mam plan. Tylko musisz mi pomóc. Porzycz mi samochód. - ja
Chłopak posłusznie podał mi klucze.
- Uwarzaj na siebie. - powiedział.
Wsiadłam w samochód i szybką prędkościa pojechałam do domu. Weszłam z trzaskiem drzwi.
- Ty chuju. I ty mówisz że ją kochasz. ? Jeśli by tak było to byś nie dopuścił do tego. Rozumiesz. Jeśli ona skoczy. To radzę ci dobrze napisz już swój testament. Ona jest moją przyjaciółką od dziecka i jeśli przez ciebie jej się coś stanie to ci kurwa obiecuję że tego nie przeżyjesz. - ja
- Mam ją ratować ? Sorry Susan ale to się nie uda. Ona nic do mnie nie czuje. NUL. Niech ją ratuje Mike. - Niall
- Dobra. Poddaję się. Ale jak ona skoczy to pamiętaj że nie przeżyjesz. ! - wykrzyknęłam wychodząc.
Wsiadłam w samochód i wybrałam numer Zayna.
- Mój plan troche nie wypalił. Bo ten wasz Niallek to w chuj egoista. Proszę przetrzymajcie ją jak najdłużej. - ja
- Myślisz że ona skoczy ?- Zayn
- Ty nie wiesz do czego ona jest zdolna. - ja
Dojechałam na miejsce weszłam na górę. Stanęłam tuż obok Joanne.
- Dlaczego to robisz ? Chcesz komuś coś udowodnić ? - ja
- Nie. Tylko ja nie mam po co żyć. Nawet ty masz mnie dosyć więc po co mi takie zjebane życie. ? Chłopak którego kocha ma mnie w dupie. Przyjaciółka mnie zostawiła z drugą nie wiadomo co się dzieje bo się do nas nie oddzywa. Na chuja mam żyć. ? - Jo
- Zobaczy ile jest ludzi którzy cię kochają. Ja cię kocham. Harry, Zayn, Liam i Louis też. Jesteś dla nich jak młodsza siostra. Proszę zejdź. - powiedziałam podając jej rękę.
Przez chwilę była niepewna, ale po chwili chwyciła moją rękę. Powoli zeszłam z dachu. Kiedy Schodziła Joanne poślisgnęła się i poleciała w dół. Chciałam skoczyć za nią ale Zayn mnie mocno chwycił. Z moich oczu automatycznie poleciały łzy.
- Joanne.! - ja
Na dole strażacy rozstawili takie materace. Zbiegłam na dół i widziałam jak wkładają ją do karetki. Miała zamknięte oczy. Jezu a co jeśli ona umrze. Wtuliłam się w ramie Zayna cały czas płacząc. Pojechaliśmy do szpitala. Lekarze wzięli ją na salę operacyjną. Siedzieliśmy bezczynnie. Nagle uśłyszałam krzyk lekarza "Tracimy ją ! "
- Ona musi życ. Proszę zróbcie coś. Ona nie może umrzeć. Słyszycie.!! - Zaczęłam walić w drzwi od sali operacyjnej. Widziałam jak z oczu Harrego lecą łzy. Nawet Danielle do nas przyjechała. Wszyscy siedzieliśmy pod salą i czekaliśmy na jakieś wieści. Po paru godzinach wyszedł lekarz.
- Jej stan jest ciężki. To nie jest jedyna operacja którą przejdzie. Co tu dużo gadać. Jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się obudzi. Może wcale. - rzekł smutno lekarz. Jeszcze mocniej wtuliłam się w Zayna płacząc.
- Myślę że dzisiaj nic nie wskuramy. Chodźmy do domu. Jutro od rana przyjedziemy. - powiedział Liam
- Mogę zostać ? Nie chciałbym się natknąć na Nialla bo czasami mógłby nie przeżyć. - Harry
- Okej. - Liam.
Podeszłam do Harrego i go przytuliłam żeby czuł że go wspieramy...
*Oczami Harrego*
Siedziałem przy łóżku biednej Joanne. Gdyby nie ja to by się to nie wydarzyło. To ja chciałem z nimi przyjechać na wakacje.- Siostra będzie dobrze. Bo będzie nie? Słyszałem kiedyś że około 25 % osób w śpiączce słyszy co się do nich mówi. Pewnie słyszysz zawsze byłaś wyjątkowa. Joanne przepraszam to przezemnie. Gdyby nie ja to wszystko inaczej by się potoczyło. Byłabyś szczęśliwa. Zawsze wszystko spieprzę. - powiedziałem w sumie sam do siebie. Oparłem się o fotel i zasnęłem. Następnego dnia obudził mnie deszcz spadający po szybach. Spojrzałem na telefon. 06.12. Do drzwi zapukał Liam i Danielle, a za nimi stał Niall. Jak go zobaczyłem to adrenalina mi się podniosła. Rzuciłem się na niego, ale Liam mnie chwycił. Po chwili dołączył się do niego Zayn.
- Harry przemocą nic nie zdziałasz - Liam
- Dobra. - powiedziałem trochę ogarnięty. - po co on tu przyszedł. ?
- Żeby odwiedzić Joanne. - Niall
- Co?! Brzydzę się tobą człowieku normalnie muszę wyjść bo im szpital zarzygam. - powiedziałem i wyszedłem.
*Oczami Joanne*
Leżałam cała obolała. Słyszę wszystko ale nie mogłam się ani ruszyć ani zrobić nic innego. Obok mnie ktoś usiadł a reszta wyszła. Czułam słodki zapach perfum i ciepły oddech.- Wiem że to spieprzyłem. Zamiast ci powiedzieć co czuję to zachowałem się jak idiota. Przepraszam. Pewnie i tak nie słyszysz a w oczy ci tego nie powiem, ale ja bardzo cię kocham. Tylko się o tym nie dowiesz. Wiem że lubisz jak śpiewam i że to mój głos najbardziej lubisz więc postanowiłem że codziennie będę przychodził i dla ciebie śpiewał. - usłyszałam delikatne brzmienia piosenki More than this. Słuchałam. Gdybym mogła to bym się szeroko uśmiechnęła. Później zaśpiewał One thing, What makes you beautiful, i wish i up all nigth.
- Muszę już iść. Ale jutro też przyjdę z nowym reertuarem piosenek. Jeśli pozwolisz to zerknę w domu w twoje playlisty. - powiedział i poczułam jego ciepłe wargi na moim policzku. Odszedł.
MIESIĄC PÓŹNIEJ
*Oczami Nialla*
Codziennie przychodziłem do szpitala i codziennie miałem coraz mniej nadzieji że się obudzi. Grałem jej piosenki których słuchała na codzień, ale też coś z naszego repertuaru i troche popu. Tego dnia zaśpiewałem jej I love you - Avril Lavigne. Kiedy skończyłem odłożyłem gitarę i chwyciłem ją za rękę.
- Jesli mnie słyszysz daj mi jakiś znak. - powiedziałem z nadzieją. Poczułem bardzo delikatny uścisk dłoni. Uśmiechnęłem się szeroko. To był ten znak. Spojrzałem na nią była cała blada. Kiepsko wyglądała. Siedziałem i mówiłem do niej o wszystkim. Kiedy już miałem wychodzić chciałem jej dać buzi w czoło. A ona otworzyła oczy..........
środa, 13 czerwca 2012
Rozdział 11
*Oczami Joanne*
Jak ona mogła mi to zrobić. ? Uwarza się za wielką przyjaciółkę a tak na serio ma mnie w dupie. Ładnie z nią. Ale cóż przyjaciół się nie wybiera. Dlaczego oni nie rozumieli. Oni nic nie rozumią. Nie dziwię im się. I jeszcze to cholerne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Byłam u lekarza który mi powiedział że się rozwija i że mogę umrzeć. Próbuję być szczęśliwa i się zakochać, ale co ich to obchodzi. Niall jest wspaniały i w ogóle ale nie będzie chciał być z dziewczyną jak ja. To wszystko jest do bani. Wytarłam oczy od łez. Zeszłam na dół. Weszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy.
- Wiecie co. ? Dziękuję wam że tacy z was przyjaciele. Próbuję być szczęśliwa. Nie długo umrę ale wy macie to w dupie. Jak mnie tu nie będzie to pamiętajcie że nie byłam taka jak powiedziała Susan. Nie jestem dziwką ani suką. Lekarze dają mi około 4-5 miesięcy życia i nie mam zamiaru spędzić ich na użalaniu się nad sobą czy nad wysłuchiwaniem waszych żalów do mnie. -powiedziałam a w moich oczach znów pojawiły się łzy.
- Ale jak to umrzesz. ? - zapytał mój brat.
- Normalnie. To zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych się rozwinęło i umrę. Po prostu umrę, ale was i tak to nie obchodzi. - rzuciłam wychodząc. Poszłam do parku i usiadłam pod drzewem. Było ciemno. Nawet nie wiem która była godzina. Siedziałam i po prostu płakałam. Obok mnie usiadł chłopak który akurat biegł.
- Co się stało. ? Mogę jakoś pomóc. ? - spytał nieznajomy.
- Raczej nie. - odpowiedziałam przecząco.
- Wiesz mam coś co skończy twoje wszystkie problemy. - wyciągnął z kieszeni woreczek i mi go podał po czym odszedł.
Była to spora ilość białego proszku. Wiedziałam co to jest. Od razu wciągnęłam całą dawkę. Nie pomogło. Weszłam na dach najwyższego budynku w Londynie i stanęłam na krawędzi. Spojrzałam w dół. Ludzie się zbierali i patrzyli na mnie. Tak najlepiej patrzeć jak ktoś próbuje się zabić.
*Oczami Susan*
Oglądaliśmy z chłopakami telewizję. Nasz Liam uparł się żeby obejrzeć wiadomości. Oglądamy i słucham tego reportera. "Wiadomość z ostatniej chwili.! Siostra sławnego na całym świecie Harrego Stylesa postanowiła się zabić. Jak widać coś się stało. Czy jest to związane z jej chłopakiem.?"
- Joanne próbuje się zabić. ! - wykrzyknęłam i wszyscy zgonie popędzili w stronę samochodu. Byliśmy już pod budynkiem. Weszłam na górę i próbowałam nakłonić Jo do zejścia. Nic jej nie ruszało. Nagle na dach weszły Sophie, Paula i Emily.
- Joanne proszę zejdź. - Paula
- Po co i tak nie mam sensu życia. - powiedziała Joanne
- Proszę zrób to dla mnie. - ciągnęła Paula
- Nie ma mowy. - Jo
- Joanne jeśli nie zejdziesz to kto będzie naszym menedżerem ? Kto będzie dbał żebyśmy nei gwiazdorzyły? Kto będzie się troszczył żeby się nam nic nie stało.? Kto będzie naszą stylistką? Tracąc ciebie stracimy wszystko. - dalej próbowała Paula
- Nie przekonasz mnie. - powiedziała Joanne mocno zaciskając powieki. Tylko jedna osoba może ją sciągnąć z tego dachu. Niall! Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer. Odebrał.
- Czego chcesz.? I gdzie wy wszyscy się podzialiście? - Niall
- Joanne chce szkoczyć z dachu budynku i musisz mi pomóc ją stąd sciągnąć. - ja
- Wiesz co jakoś nie mam ochoty ratować osoby która złamała mi serce. - powiedział i usłyszałam sygnał zakończonej rozmowy. ......
_____________________________________________
Taki króciutki. Postarałam się. Robię to wszystko dla was. Pamiętajcie że jeśli umrę przed komputerem przy pisaniu rozdziału dla was to będzie najpiękniejsza śmierć. ;* Kocham was z całego serduszkaa. <3
Jak ona mogła mi to zrobić. ? Uwarza się za wielką przyjaciółkę a tak na serio ma mnie w dupie. Ładnie z nią. Ale cóż przyjaciół się nie wybiera. Dlaczego oni nie rozumieli. Oni nic nie rozumią. Nie dziwię im się. I jeszcze to cholerne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Byłam u lekarza który mi powiedział że się rozwija i że mogę umrzeć. Próbuję być szczęśliwa i się zakochać, ale co ich to obchodzi. Niall jest wspaniały i w ogóle ale nie będzie chciał być z dziewczyną jak ja. To wszystko jest do bani. Wytarłam oczy od łez. Zeszłam na dół. Weszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy.
- Wiecie co. ? Dziękuję wam że tacy z was przyjaciele. Próbuję być szczęśliwa. Nie długo umrę ale wy macie to w dupie. Jak mnie tu nie będzie to pamiętajcie że nie byłam taka jak powiedziała Susan. Nie jestem dziwką ani suką. Lekarze dają mi około 4-5 miesięcy życia i nie mam zamiaru spędzić ich na użalaniu się nad sobą czy nad wysłuchiwaniem waszych żalów do mnie. -powiedziałam a w moich oczach znów pojawiły się łzy.
- Ale jak to umrzesz. ? - zapytał mój brat.
- Normalnie. To zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych się rozwinęło i umrę. Po prostu umrę, ale was i tak to nie obchodzi. - rzuciłam wychodząc. Poszłam do parku i usiadłam pod drzewem. Było ciemno. Nawet nie wiem która była godzina. Siedziałam i po prostu płakałam. Obok mnie usiadł chłopak który akurat biegł.
- Co się stało. ? Mogę jakoś pomóc. ? - spytał nieznajomy.
- Raczej nie. - odpowiedziałam przecząco.
- Wiesz mam coś co skończy twoje wszystkie problemy. - wyciągnął z kieszeni woreczek i mi go podał po czym odszedł.
Była to spora ilość białego proszku. Wiedziałam co to jest. Od razu wciągnęłam całą dawkę. Nie pomogło. Weszłam na dach najwyższego budynku w Londynie i stanęłam na krawędzi. Spojrzałam w dół. Ludzie się zbierali i patrzyli na mnie. Tak najlepiej patrzeć jak ktoś próbuje się zabić.
*Oczami Susan*
Oglądaliśmy z chłopakami telewizję. Nasz Liam uparł się żeby obejrzeć wiadomości. Oglądamy i słucham tego reportera. "Wiadomość z ostatniej chwili.! Siostra sławnego na całym świecie Harrego Stylesa postanowiła się zabić. Jak widać coś się stało. Czy jest to związane z jej chłopakiem.?"
- Joanne próbuje się zabić. ! - wykrzyknęłam i wszyscy zgonie popędzili w stronę samochodu. Byliśmy już pod budynkiem. Weszłam na górę i próbowałam nakłonić Jo do zejścia. Nic jej nie ruszało. Nagle na dach weszły Sophie, Paula i Emily.
- Joanne proszę zejdź. - Paula
- Po co i tak nie mam sensu życia. - powiedziała Joanne
- Proszę zrób to dla mnie. - ciągnęła Paula
- Nie ma mowy. - Jo
- Joanne jeśli nie zejdziesz to kto będzie naszym menedżerem ? Kto będzie dbał żebyśmy nei gwiazdorzyły? Kto będzie się troszczył żeby się nam nic nie stało.? Kto będzie naszą stylistką? Tracąc ciebie stracimy wszystko. - dalej próbowała Paula
- Nie przekonasz mnie. - powiedziała Joanne mocno zaciskając powieki. Tylko jedna osoba może ją sciągnąć z tego dachu. Niall! Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer. Odebrał.
- Czego chcesz.? I gdzie wy wszyscy się podzialiście? - Niall
- Joanne chce szkoczyć z dachu budynku i musisz mi pomóc ją stąd sciągnąć. - ja
- Wiesz co jakoś nie mam ochoty ratować osoby która złamała mi serce. - powiedział i usłyszałam sygnał zakończonej rozmowy. ......
_____________________________________________
Taki króciutki. Postarałam się. Robię to wszystko dla was. Pamiętajcie że jeśli umrę przed komputerem przy pisaniu rozdziału dla was to będzie najpiękniejsza śmierć. ;* Kocham was z całego serduszkaa. <3
wtorek, 12 czerwca 2012
Rozdział 10
*Oczami Marry*
Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie. Resztę wieczoru spędziliśmy gadając o życiu. Logan prawił mi wykłady na temat tego czego nie powinnam robić.
- Wiesz co.? Ja to cię kocham ale jakbyś powiedział co mogę robić byłoby szybciej. - uśmiechnęłam się.
-Marry ja ci tutaj daję życiowe rady a ty jeszcze narzekasz. ? - Loggy
- Hmm a jakie mam odpowiedzi do wyboru. ? - ja
- A ) tak narzekam
B) Przepraszam już nie będę.
C) Oj tam oj tam
- To ja wybieram D) Spierdalaj. - ja
- Do mnie tak. ? - spytał i zaczął mnie łaskotać.
Znaleźliśmy się w dziwnej pozycji. A mianowicie ja leżałam na kanapie a Loggy nademną. Spojrzałam w jego piękne oczy i stwierdziłam że gdyby było to karane to byłabym w więzieniu do końca życia. Nasze twarze były tak blisko. Dzieliły nas minimetry. A musiałam spieprzyć. Odepchnęłam go i wybiegłam. Tak mądra Marry wybiegła w koszulce sięgającej do kolan na zimny dwór. Kiedy znalazłam się już w moim domu zatrzasnęłam drzwi. Usiaładm na kanapie i zaczęłam płakać. Ty idiotko. ! Przecież ty go kochasz. !
*Oczami Joanne*
Wstałam rano i poczułam że ktoś się bawi moimi włosami. Otworzyłam oczy a obok mnie leżał mój brat kręcąc mi włosy.
- Ja pierdole zostaw moje włosy. ! - krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka jak poparzona.
- Uspokój się. Twój chłopak przyszedł i radził bym ci iść na dół bo daddy robi mu przesłuchanie z chłopakami. - uśmiechnął się wychodząc.
Szybko się ubrałam w to i zeszłam na dół. Będąc w korytarzu słyszałam głupie pytania chłopaków typu "Co chcesz robić w przyszłości? " lub "Czy lubisz imprezować? " Weszłam do salonu i pochylając się nad Mikem dałam mu najbardziej namiętnego buziaka na jakiego było mnie stać. Ten "buziak" się trochę przedłużył.
- Yhym- mruknął braciszek
- No co się pieklisz. ?- powiedziałam siadając na kolanach Mike
- Nie nic. - prychnął.
- No to my wychodzimy. Nie wiem kiedy wrócę. - ja.
- Miło cię widzieć. - mówił Mike
- Ciebie milej. - niezła ze mnie aktorka. Chciałabym się wtulić w Nialla.
- Myślałem o tobie calutką noc. I nawet mi się ... - zatkałam mu usta słodkim pocaqłunkiem.
- śniłaś. - dokończył. Uśmiechnęłam się
- Bardzo cię męczyli ? - spytałam
- Trochę. Najbardziej ten taki w paskach. Co on się bawi w twojego tatę. - Mike
- Mój ojciec nie żyje. - powiedziałm smutno. Mike przytulił mnie żebym czuła jego wsparcie.
- Przykro mi. Przepraszam nie wiedziałem. - Mike
- To nic. Oni się martwią. Wiesz jak to jest. - wzdrygnęłam ramionami.
W tym samym czasie w domu.
*Oczami Susan*
- Niall do jasnej cholery otwórz. ! - krzyczałam waląc do drzwi.
- Zostaw go kotku. - powiedział Zayn
- Nie mogę. ! To jest przyjaciel, a przez Jo on się zamknął i nie otwiera. Nawet nie je. A co jak się zagłodzi. ? - zaczęłam panikować.
- Susan cieszę się że ktoś się o mnie martwi, ale zostaw mnie samego. - krzyknął Niall zza drzwi.
Wkurzona wybiegłam z domu i poszłam w miejsce w którym mogłąm spotkać ją. Siedzieli na murku i się lizali. Podeszłam do nich.
- Powiem ci jedno. Przyjaźnię się z tobą całe życie i nigdy nie spodziewałam się że z ciebie taka zimna suka bez uczuć. Umiesz tylko ranić ludzi dookoła ale jak ktoś ciebie zrani to jest źle. Biedna Joanne. Susan musi posklejać jej serce. To się skończyło. Jak chcesz być taką dziwką to bądź ją beze mnie. ! - krzyknęłam i pobiegłam gdzieś przed siebie.
-Susan. ! - słyszałam wołanie z tyłu.
Nie zwracałam na to uwagi. Stanęłam przy jeziorku i zerwałam z siebie łańcuszek Freinds Forever, który dostałam od Jo.
- Takie friends forever to se wsadź w dupę. - powiedziałam wrzucając go do wody. Mówi że przyjaciółki na zawsze, a jak jej powiedziałam że nie chcę się z nią przyjaźnić to nawet ze mną nie pobiegła. Tak to jest przyjaźń.! Wróciłam do domu cała zapłakana i zmarźnięta. Weszłam i Zayn od razu do mnie przyszedł i mnie przytulił.
- Chodź napij się czegoś ciepłego. - powiedział całując mnie w czoło.
Wypiłam herbatę. Poszłam do łazienki i ogarnęłam swój wygląd. Wyszłam i usiadłam w salonie z chłopakami.
- Co się stało ? - spytał Harry i w tym samym czasie usłyszeliśmy trzask drzwi.
- Zaraz się dowiecie. - ja. Do salonu weszła Joanne
- O co ci kurde chodziło. ? - Jo
- O nic. - westchnęłam. Wiedziałam że prędzej czy później do tej rozmowy dojdzie.
- Jak o nic. ? Wyzywasz mnie od dziwki to teraz powiedz o co chodzi. ? - Joanne
- O jajeczko wiesz.! Chodziło o to co usłyszałaś. - ja
- Czyli. ? - Jo
- Uszy się myje a nie pizga o umywalkę. - ja
- No powiedz im wszystkim co o mnie powiedziałaś. - zprowokowała mnie Joanne
- Że jesteś zimną suką bez uczuć. Ranisz wszystkich i jest dobrze ale jak ktoś ciebie zrani to wszystko trzeba rzucić i biegnąć do biednej Joanne. Że za każdym razem to ja sklejam twoje serce. I że jesteś dziwką. - powiedziałam na co chłopacy zrobili głośne "UUUU"
- No i co nikt na to nie zareaguje. ? - spytała zdziwoina Jo
- Najwyraźniej popierają moje zdanie. - ja
- Wiesz co nigdy nie czułam czegoś takiego. Czekaj jak to się nazywało. A no tak chęć wyjebania komuś. - Joanne na co znowu padło głośne "uuuu"
- No to dalej chodź. Mam cię zmasakrować. ? - ja
- Ty. ? Pss. Z tobą to dam sobie radę bez używania rąk. - prychnęła Joanne.
- Serio. No to chodź. - powiedziałam rzucając się na nią. Dostała bombę i złapała się za twarz. Z jej oczu poleciały łzy. a z nosa i z wagri krew. Pobiegła na górę i zamknęła się w swoim pokoju...
_______________________
No Ema ema ziomki. ! Macie kolejny. Taki przed wyjazdowy. Króciutki. Kocham was dlatego szybko wam napisałam troszkę. W wtorek nowy. ;* <3 Kocaaahm was <3
Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie. Resztę wieczoru spędziliśmy gadając o życiu. Logan prawił mi wykłady na temat tego czego nie powinnam robić.
- Wiesz co.? Ja to cię kocham ale jakbyś powiedział co mogę robić byłoby szybciej. - uśmiechnęłam się.
-Marry ja ci tutaj daję życiowe rady a ty jeszcze narzekasz. ? - Loggy
- Hmm a jakie mam odpowiedzi do wyboru. ? - ja
- A ) tak narzekam
B) Przepraszam już nie będę.
C) Oj tam oj tam
- To ja wybieram D) Spierdalaj. - ja
- Do mnie tak. ? - spytał i zaczął mnie łaskotać.
Znaleźliśmy się w dziwnej pozycji. A mianowicie ja leżałam na kanapie a Loggy nademną. Spojrzałam w jego piękne oczy i stwierdziłam że gdyby było to karane to byłabym w więzieniu do końca życia. Nasze twarze były tak blisko. Dzieliły nas minimetry. A musiałam spieprzyć. Odepchnęłam go i wybiegłam. Tak mądra Marry wybiegła w koszulce sięgającej do kolan na zimny dwór. Kiedy znalazłam się już w moim domu zatrzasnęłam drzwi. Usiaładm na kanapie i zaczęłam płakać. Ty idiotko. ! Przecież ty go kochasz. !
*Oczami Joanne*
Wstałam rano i poczułam że ktoś się bawi moimi włosami. Otworzyłam oczy a obok mnie leżał mój brat kręcąc mi włosy.
- Ja pierdole zostaw moje włosy. ! - krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka jak poparzona.
- Uspokój się. Twój chłopak przyszedł i radził bym ci iść na dół bo daddy robi mu przesłuchanie z chłopakami. - uśmiechnął się wychodząc.
Szybko się ubrałam w to i zeszłam na dół. Będąc w korytarzu słyszałam głupie pytania chłopaków typu "Co chcesz robić w przyszłości? " lub "Czy lubisz imprezować? " Weszłam do salonu i pochylając się nad Mikem dałam mu najbardziej namiętnego buziaka na jakiego było mnie stać. Ten "buziak" się trochę przedłużył.
- Yhym- mruknął braciszek
- No co się pieklisz. ?- powiedziałam siadając na kolanach Mike
- Nie nic. - prychnął.
- No to my wychodzimy. Nie wiem kiedy wrócę. - ja.
- Miło cię widzieć. - mówił Mike
- Ciebie milej. - niezła ze mnie aktorka. Chciałabym się wtulić w Nialla.
- Myślałem o tobie calutką noc. I nawet mi się ... - zatkałam mu usta słodkim pocaqłunkiem.
- śniłaś. - dokończył. Uśmiechnęłam się
- Bardzo cię męczyli ? - spytałam
- Trochę. Najbardziej ten taki w paskach. Co on się bawi w twojego tatę. - Mike
- Mój ojciec nie żyje. - powiedziałm smutno. Mike przytulił mnie żebym czuła jego wsparcie.
- Przykro mi. Przepraszam nie wiedziałem. - Mike
- To nic. Oni się martwią. Wiesz jak to jest. - wzdrygnęłam ramionami.
W tym samym czasie w domu.
*Oczami Susan*
- Niall do jasnej cholery otwórz. ! - krzyczałam waląc do drzwi.
- Zostaw go kotku. - powiedział Zayn
- Nie mogę. ! To jest przyjaciel, a przez Jo on się zamknął i nie otwiera. Nawet nie je. A co jak się zagłodzi. ? - zaczęłam panikować.
- Susan cieszę się że ktoś się o mnie martwi, ale zostaw mnie samego. - krzyknął Niall zza drzwi.
Wkurzona wybiegłam z domu i poszłam w miejsce w którym mogłąm spotkać ją. Siedzieli na murku i się lizali. Podeszłam do nich.
- Powiem ci jedno. Przyjaźnię się z tobą całe życie i nigdy nie spodziewałam się że z ciebie taka zimna suka bez uczuć. Umiesz tylko ranić ludzi dookoła ale jak ktoś ciebie zrani to jest źle. Biedna Joanne. Susan musi posklejać jej serce. To się skończyło. Jak chcesz być taką dziwką to bądź ją beze mnie. ! - krzyknęłam i pobiegłam gdzieś przed siebie.
-Susan. ! - słyszałam wołanie z tyłu.
Nie zwracałam na to uwagi. Stanęłam przy jeziorku i zerwałam z siebie łańcuszek Freinds Forever, który dostałam od Jo.
- Takie friends forever to se wsadź w dupę. - powiedziałam wrzucając go do wody. Mówi że przyjaciółki na zawsze, a jak jej powiedziałam że nie chcę się z nią przyjaźnić to nawet ze mną nie pobiegła. Tak to jest przyjaźń.! Wróciłam do domu cała zapłakana i zmarźnięta. Weszłam i Zayn od razu do mnie przyszedł i mnie przytulił.
- Chodź napij się czegoś ciepłego. - powiedział całując mnie w czoło.
Wypiłam herbatę. Poszłam do łazienki i ogarnęłam swój wygląd. Wyszłam i usiadłam w salonie z chłopakami.
- Co się stało ? - spytał Harry i w tym samym czasie usłyszeliśmy trzask drzwi.
- Zaraz się dowiecie. - ja. Do salonu weszła Joanne
- O co ci kurde chodziło. ? - Jo
- O nic. - westchnęłam. Wiedziałam że prędzej czy później do tej rozmowy dojdzie.
- Jak o nic. ? Wyzywasz mnie od dziwki to teraz powiedz o co chodzi. ? - Joanne
- O jajeczko wiesz.! Chodziło o to co usłyszałaś. - ja
- Czyli. ? - Jo
- Uszy się myje a nie pizga o umywalkę. - ja
- No powiedz im wszystkim co o mnie powiedziałaś. - zprowokowała mnie Joanne
- Że jesteś zimną suką bez uczuć. Ranisz wszystkich i jest dobrze ale jak ktoś ciebie zrani to wszystko trzeba rzucić i biegnąć do biednej Joanne. Że za każdym razem to ja sklejam twoje serce. I że jesteś dziwką. - powiedziałam na co chłopacy zrobili głośne "UUUU"
- No i co nikt na to nie zareaguje. ? - spytała zdziwoina Jo
- Najwyraźniej popierają moje zdanie. - ja
- Wiesz co nigdy nie czułam czegoś takiego. Czekaj jak to się nazywało. A no tak chęć wyjebania komuś. - Joanne na co znowu padło głośne "uuuu"
- No to dalej chodź. Mam cię zmasakrować. ? - ja
- Ty. ? Pss. Z tobą to dam sobie radę bez używania rąk. - prychnęła Joanne.
- Serio. No to chodź. - powiedziałam rzucając się na nią. Dostała bombę i złapała się za twarz. Z jej oczu poleciały łzy. a z nosa i z wagri krew. Pobiegła na górę i zamknęła się w swoim pokoju...
_______________________
No Ema ema ziomki. ! Macie kolejny. Taki przed wyjazdowy. Króciutki. Kocham was dlatego szybko wam napisałam troszkę. W wtorek nowy. ;* <3 Kocaaahm was <3
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Rozdział 9
*Oczami Susan*
Obudziłam się rano i Zayna już nie było. Przetarłam oczy i zeszłam na dół. W kuchni stał moj ukochany przy patelni. Smażył naleśniki. Był taki kochany. Podeszlam do niego i przytuliłam go od tyłu.
- O_o moje słońce już wstało. - powiedział i delikatnie musnął moje usta.
- Mm jakie zapachy. - do kuchni wszedł podjarany Niall.
- A tobie co że taki szczęśliwy. ? - spytałam.
- A nico- powiedział i wystawił język.
Do kuchni przyszła reszta chłopaków. Zdziwiło mnie że Jo nie było. Nagle weszła zaspana Joanne.
- Vas happenin. ? - próbowala naśladować Zayna.
- No ej. ! - Zayn tupnął noga jak dziecko.
- No hej piękna. - powiedział zalotnie Louis.
- No cześć kotkuu. - powiedziała i dała mu buzi w policzek. Momentanie na twarzy blondaska pojawił się smutek.
- Joanne Styles idziemy pogadać. - powiedziałam i pociągnęłam ją do salonu.
- Co chcesz piękna. ? - zapytała.
- Jak ty się zachowujesz.? Przecierz podobno kochasz Nialla, a przystawiasz się do Lou. O co ci chodzi. ? - powiedziałam
- Mi o co chodzi. ? I tak nie ma szansy żebym z nim była. Po prostu muszę o nim zapomnieć. - odparła.
- Jo ty jesteś ślepa.? Nie widzisz że jemu na tobie zależy ? - Ja
- Tak jemu tak na mnie zależy jak mi na zeszłorocznej gwiazdce. Muszę zapomnieć. Tobie kochanie się poszczęścilo, ale ja zawsze byłam tą gorszą. - Joanne pobiegła do swojego pokoju. A ja poszłam do kuchni.
- Dobra i tak wiem że podsłuchiwaliście. Trzeba z tym coś zrobić. Wy nie wiecie do czego ona jest zdolna pod wpływem impulsu.- powiedziałam
- No ale co ja mam zrobić. ? - Niall załamał ręce.
- A skąd ja mam wiedzieć. ? - spytal Zayn.
- Hmm mam pewien pomysł. - powiedziałam
*Joanne*
Muszę o nim zapomnieć, ale ja nie potrafię. Muszę sobie znaleźć chłopaka. Hmm przejżę moją listę kontaktów. Michael hmm to jest ten ładny kolega Susan z drużyny. On zawsze do mnie zarywał. No dobra dzwonię. Sygnał, sygnał i odebrał.
- Cześć Mike. Co tam u ciebie słychać. ? - spytałam
- A nie narzekam. ! Co cię skłonilo żeby do mnie zadzwonić. ? - odpowiedział
- No wiesz tak myslałam czy możebyś na jakąś kawę ze mną wyskoczył. ? - ja
- No w sumie spoko. Co się stało że proponujesz mi randkę. ? - Mike
- Wiesz stęsknilam się za tobą. Kiedyś częściej się spotykaliśmy. - powiedziałam.
- Aha ja też się za tobą stęskniłem. - Mike
- No to wpadniesz po mnie o 18.00 ? - ja
- Okej. Do zobaczenia. - Mike
Kurde w sumie cieszyłam się że znowu się z nim spotkam. Ale w co ja się ubiorę. ? O mój boże. Wleciałam do garderoby jak popażona. Szperałam w niej jakąś godzinę aż w końcu wybrałam idealny zestaw. Weszłam pod szybki prysznic. Wyszuszylam i wyprostowałam moje długie włosy. Zrobiłam grubą kreskę eyelinerem i wytuszowałam rzęsy. Ubrałam to. Wyszłam z pokoju. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegając po schodach krzyknęłam że to do mnie.
- Hej. - uśmiechnęłam się zalotnie do Mike
- Wow Hej. - powiedział podając mi różę.
- No to ja tylko powiem bratu że wychodzę i możemy iść. - rzuciłam idąc do salonu.
- Harry ja wychodzę nie wiem kiedy wrócę. - uśmiechnęłam się.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział Mike dając mi buzi w policzek.
Spacerowaliśmy po parku.
- Naprawdę fajnie cię znowu widzieć.- Mike.
- Ciebie też. Jak tam u ciebie. Słyszałam że niedawno wasza drużyna wygrała jakiś ważny mecz. ? - ja
- Tak. Wyjeżdżamy do USA na miesiąc. Będziemy mieli tam dosyć sporo takich ważnych meczów. - Mike
- A kiedy wyjeżdżasz. ? - ja
- Za dwa tygodnie. - Zrobił smutną minkę.
- Co cię dręczy stary. ? Widzę że masz coś na sercu. Więc. ? - ja
- Nadaj coś do ciebie czuję. - Mike
- Wow. Nie spodziewałam się tego, ale muszę przyznać, że ja chyba też coś do ciebie czuję. - skłamałam.
- Na serio. ? - spytał Mike z niedowierzaniem.
- Tak. - ja
- Może mialabyś ochotę wybrać się ze mną do kina ? - Mike
- Z przyjemnością. - odpowiedziałam i delikatnie musnęłam jego wargi.
- Wow teraz to ja się tego nie spodziewałem. - powiedział i chwycił mnie za rękę. Wiedziałam że kłamiąc mogę go zranić, ale może się zakocham w międzyczasie. Mike odprowadził mnie do domu. Stanęliśmy pod moim domem.
- Dziękuję. - Mike
- Ja powinnam tobie dziękować. - odpowiedziałam
Mike mocno mnie przytulił i pocałował namiętnie. Podczas naszego pocałunku przed dom wyszedł Harry.
- A co tu się robi. ?- spytał zezłoszczony.
- Nie widzisz przeszkadzasz w czymś... - powiedziałam
- To nic i tak miałem już iść. Do zobaczenia piękna. - powiedział Mike dając mi przelotnego całusa.
Weszłam do domu, a za mną Harry.
- Co ty z siebie robisz he ? - Harry
- yy zastanówmy się. Najpewniej próbuję być szczęśliwa, ale ktoś mi w tym przeszkadza. - spojrzałam przy tym na mojego braciszka.
- No eloszki. - powiedziała Marry która właśnie weszła.
- Hej. Dlaczego ty jesteś bez koszulki i wyglądasz jakby cię dzieci mazały szminką. - Ja
- Hehehe a w sumie to koszulka sie zepsuła jak się lizałam z takim jednym. Sama się nie zepsuła. - Marry przygryzła wargę.
- Jezu jak ty śmierdzisz. ! - Harry
- Kocham odgłos który wydajesz przy zamekaniu ryja. - powiedziała i walnęła się na kanapę.
- Kochanie nie możesz tak żyć. - ja
- A co ty wiesz o życiu. ? Masz wszystko co chcesz. Jesteś ładna i inteligentna. Nigdy nie musisz o nic walczyć. Weź mnie w ogóle zostaw. - powiedziała i wybiegła
*Oczami Marry*
Wybiegłam i na moje nieszczęście zaczęło padać. Usiadłam pod jakimś drzewem i zaczęłam płakać. Ktoś usiadł obok mnie i przytulił.
- Co ty robisz kochana. ?- Logan
- Nic. A ty co tu robisz. ? - ja
- Nie pytałem co tutaj robisz. Tylko co robisz ze swoim życiem? - Loggy
- Nic. -ja
- Marry mnie nie oszukasz. Gadaj. !- powiedział
- Mam dosyć takiego życia więc próbuję się zajebać, ale mi nie wychodzi więc w sumie sama nie wiem. - ja
- Marry stwierdzam że nigdy cię nie widziałem w takim stanie. - Logan
- Ale ja nie placzę. - powiedziałam wycierając łzy.
- Chodź do mnie wszystko mi opowiesz. - Logan podał mi rękę i pomógł wstać. Poszliśmy do jego domu. Usiadłam na kanapie.
- Masz- rzucił we mnie czymś. Była to jego koszulka i ręcznik. To chyba sugerowalo żebym poszła pod prysznic. Weszłam i puściłam zimną wode. Strumien spływał mi po plecach. Wyszłam i założylam jego koszulkę. Popatrzałam w lustro. "Ale z ciebie dziwka" pomyślałam....
Obudziłam się rano i Zayna już nie było. Przetarłam oczy i zeszłam na dół. W kuchni stał moj ukochany przy patelni. Smażył naleśniki. Był taki kochany. Podeszlam do niego i przytuliłam go od tyłu.
- O_o moje słońce już wstało. - powiedział i delikatnie musnął moje usta.
- Mm jakie zapachy. - do kuchni wszedł podjarany Niall.
- A tobie co że taki szczęśliwy. ? - spytałam.
- A nico- powiedział i wystawił język.
Do kuchni przyszła reszta chłopaków. Zdziwiło mnie że Jo nie było. Nagle weszła zaspana Joanne.
- Vas happenin. ? - próbowala naśladować Zayna.
- No ej. ! - Zayn tupnął noga jak dziecko.
- No hej piękna. - powiedział zalotnie Louis.
- No cześć kotkuu. - powiedziała i dała mu buzi w policzek. Momentanie na twarzy blondaska pojawił się smutek.
- Joanne Styles idziemy pogadać. - powiedziałam i pociągnęłam ją do salonu.
- Co chcesz piękna. ? - zapytała.
- Jak ty się zachowujesz.? Przecierz podobno kochasz Nialla, a przystawiasz się do Lou. O co ci chodzi. ? - powiedziałam
- Mi o co chodzi. ? I tak nie ma szansy żebym z nim była. Po prostu muszę o nim zapomnieć. - odparła.
- Jo ty jesteś ślepa.? Nie widzisz że jemu na tobie zależy ? - Ja
- Tak jemu tak na mnie zależy jak mi na zeszłorocznej gwiazdce. Muszę zapomnieć. Tobie kochanie się poszczęścilo, ale ja zawsze byłam tą gorszą. - Joanne pobiegła do swojego pokoju. A ja poszłam do kuchni.
- Dobra i tak wiem że podsłuchiwaliście. Trzeba z tym coś zrobić. Wy nie wiecie do czego ona jest zdolna pod wpływem impulsu.- powiedziałam
- No ale co ja mam zrobić. ? - Niall załamał ręce.
- A skąd ja mam wiedzieć. ? - spytal Zayn.
- Hmm mam pewien pomysł. - powiedziałam
*Joanne*
Muszę o nim zapomnieć, ale ja nie potrafię. Muszę sobie znaleźć chłopaka. Hmm przejżę moją listę kontaktów. Michael hmm to jest ten ładny kolega Susan z drużyny. On zawsze do mnie zarywał. No dobra dzwonię. Sygnał, sygnał i odebrał.
- Cześć Mike. Co tam u ciebie słychać. ? - spytałam
- A nie narzekam. ! Co cię skłonilo żeby do mnie zadzwonić. ? - odpowiedział
- No wiesz tak myslałam czy możebyś na jakąś kawę ze mną wyskoczył. ? - ja
- No w sumie spoko. Co się stało że proponujesz mi randkę. ? - Mike
- Wiesz stęsknilam się za tobą. Kiedyś częściej się spotykaliśmy. - powiedziałam.
- Aha ja też się za tobą stęskniłem. - Mike
- No to wpadniesz po mnie o 18.00 ? - ja
- Okej. Do zobaczenia. - Mike
Kurde w sumie cieszyłam się że znowu się z nim spotkam. Ale w co ja się ubiorę. ? O mój boże. Wleciałam do garderoby jak popażona. Szperałam w niej jakąś godzinę aż w końcu wybrałam idealny zestaw. Weszłam pod szybki prysznic. Wyszuszylam i wyprostowałam moje długie włosy. Zrobiłam grubą kreskę eyelinerem i wytuszowałam rzęsy. Ubrałam to. Wyszłam z pokoju. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegając po schodach krzyknęłam że to do mnie.
- Hej. - uśmiechnęłam się zalotnie do Mike
- Wow Hej. - powiedział podając mi różę.
- No to ja tylko powiem bratu że wychodzę i możemy iść. - rzuciłam idąc do salonu.
- Harry ja wychodzę nie wiem kiedy wrócę. - uśmiechnęłam się.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział Mike dając mi buzi w policzek.
Spacerowaliśmy po parku.
- Naprawdę fajnie cię znowu widzieć.- Mike.
- Ciebie też. Jak tam u ciebie. Słyszałam że niedawno wasza drużyna wygrała jakiś ważny mecz. ? - ja
- Tak. Wyjeżdżamy do USA na miesiąc. Będziemy mieli tam dosyć sporo takich ważnych meczów. - Mike
- A kiedy wyjeżdżasz. ? - ja
- Za dwa tygodnie. - Zrobił smutną minkę.
- Co cię dręczy stary. ? Widzę że masz coś na sercu. Więc. ? - ja
- Nadaj coś do ciebie czuję. - Mike
- Wow. Nie spodziewałam się tego, ale muszę przyznać, że ja chyba też coś do ciebie czuję. - skłamałam.
- Na serio. ? - spytał Mike z niedowierzaniem.
- Tak. - ja
- Może mialabyś ochotę wybrać się ze mną do kina ? - Mike
- Z przyjemnością. - odpowiedziałam i delikatnie musnęłam jego wargi.
- Wow teraz to ja się tego nie spodziewałem. - powiedział i chwycił mnie za rękę. Wiedziałam że kłamiąc mogę go zranić, ale może się zakocham w międzyczasie. Mike odprowadził mnie do domu. Stanęliśmy pod moim domem.
- Dziękuję. - Mike
- Ja powinnam tobie dziękować. - odpowiedziałam
Mike mocno mnie przytulił i pocałował namiętnie. Podczas naszego pocałunku przed dom wyszedł Harry.
- A co tu się robi. ?- spytał zezłoszczony.
- Nie widzisz przeszkadzasz w czymś... - powiedziałam
- To nic i tak miałem już iść. Do zobaczenia piękna. - powiedział Mike dając mi przelotnego całusa.
Weszłam do domu, a za mną Harry.
- Co ty z siebie robisz he ? - Harry
- yy zastanówmy się. Najpewniej próbuję być szczęśliwa, ale ktoś mi w tym przeszkadza. - spojrzałam przy tym na mojego braciszka.
- No eloszki. - powiedziała Marry która właśnie weszła.
- Hej. Dlaczego ty jesteś bez koszulki i wyglądasz jakby cię dzieci mazały szminką. - Ja
- Hehehe a w sumie to koszulka sie zepsuła jak się lizałam z takim jednym. Sama się nie zepsuła. - Marry przygryzła wargę.
- Jezu jak ty śmierdzisz. ! - Harry
- Kocham odgłos który wydajesz przy zamekaniu ryja. - powiedziała i walnęła się na kanapę.
- Kochanie nie możesz tak żyć. - ja
- A co ty wiesz o życiu. ? Masz wszystko co chcesz. Jesteś ładna i inteligentna. Nigdy nie musisz o nic walczyć. Weź mnie w ogóle zostaw. - powiedziała i wybiegła
*Oczami Marry*
Wybiegłam i na moje nieszczęście zaczęło padać. Usiadłam pod jakimś drzewem i zaczęłam płakać. Ktoś usiadł obok mnie i przytulił.
- Co ty robisz kochana. ?- Logan
- Nic. A ty co tu robisz. ? - ja
- Nie pytałem co tutaj robisz. Tylko co robisz ze swoim życiem? - Loggy
- Nic. -ja
- Marry mnie nie oszukasz. Gadaj. !- powiedział
- Mam dosyć takiego życia więc próbuję się zajebać, ale mi nie wychodzi więc w sumie sama nie wiem. - ja
- Marry stwierdzam że nigdy cię nie widziałem w takim stanie. - Logan
- Ale ja nie placzę. - powiedziałam wycierając łzy.
- Chodź do mnie wszystko mi opowiesz. - Logan podał mi rękę i pomógł wstać. Poszliśmy do jego domu. Usiadłam na kanapie.
- Masz- rzucił we mnie czymś. Była to jego koszulka i ręcznik. To chyba sugerowalo żebym poszła pod prysznic. Weszłam i puściłam zimną wode. Strumien spływał mi po plecach. Wyszłam i założylam jego koszulkę. Popatrzałam w lustro. "Ale z ciebie dziwka" pomyślałam....
niedziela, 3 czerwca 2012
Rozdział 8
*Oczami Harrego*
- Spaliśmy sobie na kanapie w salonie i Joanne dostała dziwny napad bólu. Zaczęła się zwijać z bólu. - powiedział Niall.
- Jezu no to szybciej. - powiedziałem zakładając spodnie.
Zeszłem na dół a moja mała dziewczynka siedziała na kanapie zwijając się z bólu. Wzięłem ja na ręce i zaniosłem do samochodu. Dojechaliśmy do szpitala i od razu podłączyli ją do jakiś aparatur i zaczęli robić jakieś badania. Niall zdenerwowany chodził z kąta w kąt. Kiedy już zrobili jej wszystkie badania lekarz do nas przyszedł.
- Jesteście rodziną. ? - zapytał
- Tak jestem bratem. - powiedzialem
- Cóż wieści nie są dobre, ale złe też nie. Pana siostra ma zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Mogło być o wiele gorzej. Częste będą takie napady bólu, mdłości, senność, nadmierny apetyt, bądź brak apetytu, gorączka, podwójne widzenie, zaburzenia mowy, porażenie mięśni. Jak więc widzicie objawów jest dużo. - powiedział lekarz.
- O jezu a można do niej wejść. ? - spytał Niall.
- Tak ale jest słaba. - lekarz.Weszliśmy do sali Jo. Była strasznie blada, ale mimo to uśmiechnięta.
- Siemanko, siemanko. - powiedziała wesoło.
- O jezu jak ty wyglądasz. ! - powiedziałem.
- No dzięki w chuj. - rzuciła we mnie poduszką.
- Kiedy wychodzisz. ? - spytał Niall z troską w głosie.
- Dzisiaj około 12- 13. - powiedziała wesoło.
- To możebyśmy ci jakieś ciuchy przywieźli ? - spytałem
- Przydałoby się. - uśmiechnęla się.
Zawinęłem dupe i pojechałem w hajs.
*Oczami Joanne*
- Jezu czego on taki zdenerwowany. ? - spytałam
- Leżysz w szpitalu i jeszcze sie pytasz ? - Niall
- No w sumie. A tak w ogóle to chyba byłam bardzo najebana jak mnie do domu przywiozłeś co ? - ja
- No troche. - odpowiedział
- A czy my.. - nie zdążyłam dokończyć.
- No co ty. ? Nie wykorzystałbym cię. Nie ma mowy nie jestem taką świnią. - przerwał mi
- Uff to dobrze. - odetchnęłam z ulgą.
- Ty jeszcze nie ten tego. ? - Niall
- Co ja nie ten tego. ? - tak moja pustota mnie przerastała
- No ty. Ty jesteś dziewicą. ?! - Niall
- Nie kurwa. Byłabym gdyby nie pewien debil.. - powiedziałam sakrastycznie.
- Ej no to ty w środku to grzeczna dziewczynka jesteś. - Niall
- No a co wolałbyś żebym się kurwiła po bokach. Tak jak to robi Marry kiedy się najara i nachleje. ? - ja
- No co ty. Ale ja wierzę że ty w środku nie jesteś taka jak na zewnątrz. - Niall
- Tak bardzo głęboko w środku chyba. - ja
Około 11 przyjechał Harry z chłopakami i Susan. Na szczęście to Susan wybrała dla mnie ubranie. Dziękuję ci Boże za jej kreatywność, chociaż ma ją po mnie. ;D Ubrałam to. Wyszłam z sali jak nowo narodzona, chociaż trochę mi się mazało przed oczami. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.
- Awhh Susan to dobry dzień by iść na zakupy moja córko. - uśmiechnęłam się. Susan tylko pomachała twierdząco głową.
- Harry. ! Biorę twoją kartę kredytową. - powiedziałam i zaczęłam mu grzebać w portfelu.
- Niee! - Harry się na mnie rzucił.
- No ej. ! - powiedziałam jak mi wyrwał portfel z ręki.
- No co ? Ostatnio Niall jak poszedł na Pizze i wziął moją kartę to 8000 funtów wydał. - powiedział Harry chowając portfel.
- No Harry- zrobiłam minę szczeniaczka.
- No dobra masz. - mówił podając mi kartę.
- Kochany jesteś. - rzuciłam mu się na szyję i dałam buziaka w policzek.
- Taa tylko nie wydaj za dużo. - Harry
- Oczywiście braciszku. - rzuciłam wychodząc.
Dojechałyśmy do centrum handlowego. Zwiedziłyśmy wszystkie sklepy. Dosłownie wszystkie. Tyle ubrań nigdy nie kupiłam za jednym razem. I nie wydałam wcale dużo bo tylko coś około 5000 funtów. Wróciłyśmy do domu całe obładowane torbami, aż nam z rąk wylatywało.
- Co?! Gdzie moja karta. ?! - Harry zaczął panikować.
- Spokojnie większość kupiłam ze swojej. Z twojej tylko pare rzeczy. - powiedziałam podając mu kartę.
- Moje kochanie tak za tobą tęskniłem. - powiedział Harry przytulając do siebie kartę.
Poszłyśmy z Susan na górę i zaczęłyśmy szukać fajnych ciuchów na wieczór. Tym razem idziemy same na imprezę bez chłopaków co nam się ostatnio rzadko zdarzało. Susan wybrała to, a ja to. Zeszłyśmy na dół.
- I co myślisz że ci tak pozwolę wyjść samej. ? - spytał Zayn
- No raczej a co nie podoba ci się. ? - Susan
- Nie no wyglądasz tak hmm seksownie, ale idziesz sama nie puszczę cie tak. - stwierdził.
- No właśnie ja ciebie też tak nie puszczę. - powiedział do mnie Niall zrzerając misiożelki.
- Tobie to akurat nic do tego co ja mam na sobie. - prychnęłam.
- A właśnie że dużo mi do tego, ponieważ jak cię ktoś zgwałci again to będę miał świadomość że cię ostrzegałem. - powiedział z dumą w głosie.
Wykłócaliśmy się chwilę, aż w końcu dla świętego spokoju pozwoliliśmy im jechać z nami. Doejchaliśmy.
- Oh oczywiście mój ulubiony ochroniarz dzisiaj jest. - powiedziałam i dałam Jonathanowi buziaka w policzek.
- No weź bo mnie zawstydzisz. - zaśmiał się.
- Daj spokój ciebie. ? No chyba żartujesz.? - ja
Do Jonathana podeszła jakaś laska i na chama próbowała się wepchnąć do klubu. Ale ją wyrzucił bo miejsca niby nie było.
- A dla nas znajdzie się troche miejsca ? - zaptałam.
- Dla ciebie zawsze kochana. - mówił wpuszczając nas. Laska zrobiła WTF?
Weszliśmy do klubu. Dzisiaj było dosyć mało ludzi. Zajęliśmy naszą ulubioną lożę. Dzisiaj nie zaczynam od drinków. Od razu jebałam czystą. Po jakimś czasie tańczenia mi się znudziło. Poszłam sobie usiąść. Usiadłam obok Nialla.
- Hej skarbie co tam ? - spytałam.
- Jo jesteś schlana i to ostro. - powiedział
- Ja się dopiero rozkręcam. - uśmiechnęłam się i kolejny kieliszek.
Wróciłam na parkiet i zaczęłam tańczyć z jakimś kolesiem. FUCK leci wolna. Cóż chcąc nie chcąc przytuliłam się do tego gościa i zaczęłam z nim tańczyć. Kurde jaka szkoda że to nie Niall.
*Oczami Nialla*
Kurde nie mogę na to patrzeć. Podeszłem do Joanne i że tak powiem odbiłem ją. Ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko.
- Nie zostawiaj mnie już co. ? Tęskniłam kocie. - powiedziała. Tak była już bardzo najebana.
- Wiesz co ja to cię kocham. - Joanne
- Jak ja bym chciał żeby to była prawda. - powiedziałem sam do siebie.
- Mów głosniej kochanie bo mi muzyka zagłusza. - Jo
- Nic nic. - ja
- Chodźmy już do domu co.? - Joanne
- Pewnie. - powiedziałem i poszliśmy w stronę wyjścia.
Zamuwiłem taksówkę i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy do środka. Ja jak zwykle poszedłem coś zjeść a Jo zdejmowała buty. Piję sobie mleko a Joanne popchnęła na lodówkę i zaczęła namiętnie całować.Nie byłem jej dłużny, ale po chwili myślę "Boże Niall co ty robisz ? Ona jest totalnie pjana." Odsunęłem się delikatnie.
- Wiem że mnie pragniesz. - powiedziała uwodzicielsko. Chciałem wpić się w jej wargi.
- Joanne jesteś pjana i nie masz pojęcia co robisz. - powiedziałem stanowczo.
- Kocham cię. - Joanne. Kurde chciałbym żeby to była prawda.
Zaprowadziłem Jo do jej pokoju.
- Chodź do mnie. - Joanne
- Nie to nie jest dobry pomysł. - ja
- Bez ciebie nie zasnę. - Joanne
Ostatecznie położyłem się obok niej. Joanne wtuliła się we mnie i słodko sobie ziewnęła. Po chwili już spała. Jak zasnęła uwolniłem się z jej uścisku i poszedłem do siebie. Położyłem się i sam nie wiem kiedy już spałem. Obudziłem się rano jak ktoś wszedł do mojego pokoju. To był Harry.
- Niall obudź się. - powiedział
- Nie śpię. O co cho ? - ja
- No wstań lepiej debilu. - wstanęłem i poszedłem za loczkiem. Wszedł do pokoju Joanne. Ona sobie słodko spała z wielkim uśmiechem. I chwila, ona mówiła przez sen że mnie kocha.
- Stary ja nie wiem co ona w tobie widzi ale nie spieprz tego. - powiedział Harry
- Stary ja też nie wiem co ona we mnie widzi. - przyznałem szczerze...
- Spaliśmy sobie na kanapie w salonie i Joanne dostała dziwny napad bólu. Zaczęła się zwijać z bólu. - powiedział Niall.
- Jezu no to szybciej. - powiedziałem zakładając spodnie.
Zeszłem na dół a moja mała dziewczynka siedziała na kanapie zwijając się z bólu. Wzięłem ja na ręce i zaniosłem do samochodu. Dojechaliśmy do szpitala i od razu podłączyli ją do jakiś aparatur i zaczęli robić jakieś badania. Niall zdenerwowany chodził z kąta w kąt. Kiedy już zrobili jej wszystkie badania lekarz do nas przyszedł.
- Jesteście rodziną. ? - zapytał
- Tak jestem bratem. - powiedzialem
- Cóż wieści nie są dobre, ale złe też nie. Pana siostra ma zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Mogło być o wiele gorzej. Częste będą takie napady bólu, mdłości, senność, nadmierny apetyt, bądź brak apetytu, gorączka, podwójne widzenie, zaburzenia mowy, porażenie mięśni. Jak więc widzicie objawów jest dużo. - powiedział lekarz.
- O jezu a można do niej wejść. ? - spytał Niall.
- Tak ale jest słaba. - lekarz.Weszliśmy do sali Jo. Była strasznie blada, ale mimo to uśmiechnięta.
- Siemanko, siemanko. - powiedziała wesoło.
- O jezu jak ty wyglądasz. ! - powiedziałem.
- No dzięki w chuj. - rzuciła we mnie poduszką.
- Kiedy wychodzisz. ? - spytał Niall z troską w głosie.
- Dzisiaj około 12- 13. - powiedziała wesoło.
- To możebyśmy ci jakieś ciuchy przywieźli ? - spytałem
- Przydałoby się. - uśmiechnęla się.
Zawinęłem dupe i pojechałem w hajs.
*Oczami Joanne*
- Jezu czego on taki zdenerwowany. ? - spytałam
- Leżysz w szpitalu i jeszcze sie pytasz ? - Niall
- No w sumie. A tak w ogóle to chyba byłam bardzo najebana jak mnie do domu przywiozłeś co ? - ja
- No troche. - odpowiedział
- A czy my.. - nie zdążyłam dokończyć.
- No co ty. ? Nie wykorzystałbym cię. Nie ma mowy nie jestem taką świnią. - przerwał mi
- Uff to dobrze. - odetchnęłam z ulgą.
- Ty jeszcze nie ten tego. ? - Niall
- Co ja nie ten tego. ? - tak moja pustota mnie przerastała
- No ty. Ty jesteś dziewicą. ?! - Niall
- Nie kurwa. Byłabym gdyby nie pewien debil.. - powiedziałam sakrastycznie.
- Ej no to ty w środku to grzeczna dziewczynka jesteś. - Niall
- No a co wolałbyś żebym się kurwiła po bokach. Tak jak to robi Marry kiedy się najara i nachleje. ? - ja
- No co ty. Ale ja wierzę że ty w środku nie jesteś taka jak na zewnątrz. - Niall
- Tak bardzo głęboko w środku chyba. - ja
Około 11 przyjechał Harry z chłopakami i Susan. Na szczęście to Susan wybrała dla mnie ubranie. Dziękuję ci Boże za jej kreatywność, chociaż ma ją po mnie. ;D Ubrałam to. Wyszłam z sali jak nowo narodzona, chociaż trochę mi się mazało przed oczami. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.
- Awhh Susan to dobry dzień by iść na zakupy moja córko. - uśmiechnęłam się. Susan tylko pomachała twierdząco głową.
- Harry. ! Biorę twoją kartę kredytową. - powiedziałam i zaczęłam mu grzebać w portfelu.
- Niee! - Harry się na mnie rzucił.
- No ej. ! - powiedziałam jak mi wyrwał portfel z ręki.
- No co ? Ostatnio Niall jak poszedł na Pizze i wziął moją kartę to 8000 funtów wydał. - powiedział Harry chowając portfel.
- No Harry- zrobiłam minę szczeniaczka.
- No dobra masz. - mówił podając mi kartę.
- Kochany jesteś. - rzuciłam mu się na szyję i dałam buziaka w policzek.
- Taa tylko nie wydaj za dużo. - Harry
- Oczywiście braciszku. - rzuciłam wychodząc.
Dojechałyśmy do centrum handlowego. Zwiedziłyśmy wszystkie sklepy. Dosłownie wszystkie. Tyle ubrań nigdy nie kupiłam za jednym razem. I nie wydałam wcale dużo bo tylko coś około 5000 funtów. Wróciłyśmy do domu całe obładowane torbami, aż nam z rąk wylatywało.
- Co?! Gdzie moja karta. ?! - Harry zaczął panikować.
- Spokojnie większość kupiłam ze swojej. Z twojej tylko pare rzeczy. - powiedziałam podając mu kartę.
- Moje kochanie tak za tobą tęskniłem. - powiedział Harry przytulając do siebie kartę.
Poszłyśmy z Susan na górę i zaczęłyśmy szukać fajnych ciuchów na wieczór. Tym razem idziemy same na imprezę bez chłopaków co nam się ostatnio rzadko zdarzało. Susan wybrała to, a ja to. Zeszłyśmy na dół.
- I co myślisz że ci tak pozwolę wyjść samej. ? - spytał Zayn
- No raczej a co nie podoba ci się. ? - Susan
- Nie no wyglądasz tak hmm seksownie, ale idziesz sama nie puszczę cie tak. - stwierdził.
- No właśnie ja ciebie też tak nie puszczę. - powiedział do mnie Niall zrzerając misiożelki.
- Tobie to akurat nic do tego co ja mam na sobie. - prychnęłam.
- A właśnie że dużo mi do tego, ponieważ jak cię ktoś zgwałci again to będę miał świadomość że cię ostrzegałem. - powiedział z dumą w głosie.
Wykłócaliśmy się chwilę, aż w końcu dla świętego spokoju pozwoliliśmy im jechać z nami. Doejchaliśmy.
- Oh oczywiście mój ulubiony ochroniarz dzisiaj jest. - powiedziałam i dałam Jonathanowi buziaka w policzek.
- No weź bo mnie zawstydzisz. - zaśmiał się.
- Daj spokój ciebie. ? No chyba żartujesz.? - ja
Do Jonathana podeszła jakaś laska i na chama próbowała się wepchnąć do klubu. Ale ją wyrzucił bo miejsca niby nie było.
- A dla nas znajdzie się troche miejsca ? - zaptałam.
- Dla ciebie zawsze kochana. - mówił wpuszczając nas. Laska zrobiła WTF?
Weszliśmy do klubu. Dzisiaj było dosyć mało ludzi. Zajęliśmy naszą ulubioną lożę. Dzisiaj nie zaczynam od drinków. Od razu jebałam czystą. Po jakimś czasie tańczenia mi się znudziło. Poszłam sobie usiąść. Usiadłam obok Nialla.
- Hej skarbie co tam ? - spytałam.
- Jo jesteś schlana i to ostro. - powiedział
- Ja się dopiero rozkręcam. - uśmiechnęłam się i kolejny kieliszek.
Wróciłam na parkiet i zaczęłam tańczyć z jakimś kolesiem. FUCK leci wolna. Cóż chcąc nie chcąc przytuliłam się do tego gościa i zaczęłam z nim tańczyć. Kurde jaka szkoda że to nie Niall.
*Oczami Nialla*
Kurde nie mogę na to patrzeć. Podeszłem do Joanne i że tak powiem odbiłem ją. Ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko.
- Nie zostawiaj mnie już co. ? Tęskniłam kocie. - powiedziała. Tak była już bardzo najebana.
- Wiesz co ja to cię kocham. - Joanne
- Jak ja bym chciał żeby to była prawda. - powiedziałem sam do siebie.
- Mów głosniej kochanie bo mi muzyka zagłusza. - Jo
- Nic nic. - ja
- Chodźmy już do domu co.? - Joanne
- Pewnie. - powiedziałem i poszliśmy w stronę wyjścia.
Zamuwiłem taksówkę i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy do środka. Ja jak zwykle poszedłem coś zjeść a Jo zdejmowała buty. Piję sobie mleko a Joanne popchnęła na lodówkę i zaczęła namiętnie całować.Nie byłem jej dłużny, ale po chwili myślę "Boże Niall co ty robisz ? Ona jest totalnie pjana." Odsunęłem się delikatnie.
- Wiem że mnie pragniesz. - powiedziała uwodzicielsko. Chciałem wpić się w jej wargi.
- Joanne jesteś pjana i nie masz pojęcia co robisz. - powiedziałem stanowczo.
- Kocham cię. - Joanne. Kurde chciałbym żeby to była prawda.
Zaprowadziłem Jo do jej pokoju.
- Chodź do mnie. - Joanne
- Nie to nie jest dobry pomysł. - ja
- Bez ciebie nie zasnę. - Joanne
Ostatecznie położyłem się obok niej. Joanne wtuliła się we mnie i słodko sobie ziewnęła. Po chwili już spała. Jak zasnęła uwolniłem się z jej uścisku i poszedłem do siebie. Położyłem się i sam nie wiem kiedy już spałem. Obudziłem się rano jak ktoś wszedł do mojego pokoju. To był Harry.
- Niall obudź się. - powiedział
- Nie śpię. O co cho ? - ja
- No wstań lepiej debilu. - wstanęłem i poszedłem za loczkiem. Wszedł do pokoju Joanne. Ona sobie słodko spała z wielkim uśmiechem. I chwila, ona mówiła przez sen że mnie kocha.
- Stary ja nie wiem co ona w tobie widzi ale nie spieprz tego. - powiedział Harry
- Stary ja też nie wiem co ona we mnie widzi. - przyznałem szczerze...
środa, 30 maja 2012
Rozdzial 7
*Oczami Louisa*
Po wygranym meczu poszliśmy na pizze świętować. Niall oczywiście zjadł najwięcej. No bo jakby inaczej.? Potem wróciliśmy do domu. Joanne rzuciła się na kanapę i stwierdziła że z niej się nie podnosi.
- Jo proszę zrób nam troche miejsca. - prosil Niall
- Taa i może frytki do tego ? -spytała
- Hmm kusząca propozycja. - odpowiedział
- I tak nie zejdę - Jo
- Serio. ? - powiedziedział i wziął Jo na ręcę. Posadził ją na fotelu a sam usiadł się na łóżku.
- A myślałam że się przyjaźnimy. - Joanne udawała że płacze.
- Jo ? - Harry
- Dobra nie mam siły żeby się z wami kłócić. - odpowiedziałam
- A na imprezę idziemy ? - zapytałem
- No dobra ale szpilek ni chuja nie założę. - Jo
Dziewczyny poszły na górę przygotować się na imprezę.
*Oczami Marry*
Poszłyśmy do garderoby Jo. Siedziałyśmy tam chyba z godzinę. Aż w końcu ja wybralam to, Susan to, a Jo to. Pomalowałyśmy się uczesałyśmy się i zeszłyśmy na dół, gdzie czekali na nas chłopacy. Jak zwykle się nami podniecali no bo jakby inaczej. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Pod klubem w chuj dożo wiary. Joanne poszła do Jonathana, jak zwykle buzi buzi (w policzek żeby nie było.).
- Wciśniesz nas jakoś co. ?- zrobiła uwodzicielską minkę i przygryzła wargę.
- Hmm dla ciebie wszystko mała. - przytlił ją.
- Awhh wiedziałam że mnie kochasz. - powiedziała i weszłyśmy. Za nami jakaś laska też próbowała go tak zrobić ale kazał jej czekać. Hahaha tylk onasza mała Jo tak potrafi. Znaleźliśmy jakieś wolne miejsce i usiedliśmy a Lou i Zayn poszli po drinki. Siedzieliśmy tak przez chwilę i gadaliśmy aż Jo zobaczyła jakieś trzy laski. Pobiegła do nich.
- Hej pamiętacie mnie jeszcze. ? - spytała
- Pewnie. Chciałyśmy zadzwonić ale Paula zgubiła twój numer. - spojrzała gniewnie na drugą.
- No elooszki. Przedstawisz mnie. ?- zapytałam.
- Pewnie to jest Emily, Sophie i Paula. - Jo
- Miło poznać Marry jestem. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Może się przysiądziecie.? - Joanne
- A nie będziemy przeszkadzać. ?- Paula
- A co ty. Trzy osoby więcej do zdemoralizowania. - powiedziałam i pociągnęłam je za ręce do naszej loży.
- Siemaa. Joł Dżo. Co to za trzy panny. ? - spytał Niall zakładając kaptur na głowę.
- Joł Nii to jest Paula, Sohpie i Emily. - odpowiedziała i usiadła obok Niallera.
Dziewczyny się usiadły i gadały z nami normalnie. Co one z Marsa spadły nie wiedzą że to ONE DIRECTION. ?! No heloł. Dobra koniec zabawy Marry idzie się napizgać.
- Jo idziemy do toalety. ? - dawałam jej znaki że na ćmika.
- Hmm no pewnie ale mi się chce siusiu. Susan idziesz z nami ?- spytała
- Nie diękuję. - odpowiedziała
Poszłyśmy do toalety cały czas śmiejąc się do siebie. Wchodzimy do kabiny i buch.
- Awh Marry kochanie kiedy powtarzamy. ? - Jo
- Ja się dopiero rozkręcam a ty chcesz to kończyć. ? Oh nie kochana. - powiedziałam podając jej jointa.
Spaliłyśmy i wróciłyśmy do chłopaków i lasek. Jo wzięła mnie pod rękę i zaczęła się śmiać sama do siebie. Ta to ma fazy. Usiadłyśmy na przeciw siebie. Zaczęłyśmy się śmiać cały czas do siebie.
- Joanne powiedz że to nie jest to o czym myślę. ? - powiedziała Susan
- Ale że co? - mówiła przez śmiech Jo
- Susan wyluzuj. Wkacje są. Weź jej Zayn daj bo jest niewyżyta seksualnie. - rzuciłam i porwałam Jo na parkiet.
*Oczami Susan*
- Ale ja nadal nie wiem o co chodzi. - powiedział Harry
- One jarały. Nie ćmiki zioło. Czaisz. ? - spytałam.
- O mój boże ona ćpa. ? - Harry aż podskoczył i spojrzał na Joanne która tańczyła z jakimś kolesiem.
- Jeszcze nie jest źle. Nie możemy im dać spalić więcej bo będzie gorzej. Nie chcielibyście tego widzieć. - powiedziałam smutno.
- To może weźmy je do domu. ? - zaproponował Niall.
- Wątpie żebyś te uparciuchy do tego zmusił. - powiedziałam.
- Mam swoje sposoby. - mrugnął do mnie blondyn i poszedł w stronę parkietu. Wbił się Jo w dziwny erotyczny taniec z tym gościem. i zaczął z nią tańczyć. W międzyczasie o czymś do niej gadał. Po chwili obydwoje wrócili.
- To ja porywam Joanne do domku. - powiedział i zniknął.
- Jedna z głowy a co z Marry. ? - zapytał Zayn
- Ja się tym zajmę- powiedział Hazza.
Zaczęła lecieć wolna piosenka. Harry porwał Marry w dance, a Zayn porwał mnie. Przytuliłam się do niego. Czułam się taka bezpieczna. Mój były chłopak jak mu dałam dupy to mi powiedział że dostał to czego chciał i spierdolił. Z Zaynem było inaczej, tak czułam. Harry z Marry gdzieś zniknął. Oh, ah, eh IF YOU KNOW WHAT I MEAN. :D
*Oczami Harrego*
Odprowadziłem ledwo trzymającą się na nogach Marry do mojego samochodu. Wsiadłem i pojechałem pod jej dom. Ona już spała. Wzięłem ją na ręcę i zaniosłem do jej łóżka. Była taka słodka kiedy spała. Poszedłem do kuchni po jakąś kartkę i długopis. Napisałem jej list "Hej księżniczko..."
Księżniczko.. ? Nie jeszcze raz. "Cześć Marry. To ja Harry. .. " To ja Harry.. ? Nie jeszcze raz. "Hej alkoholiku.! ;D Odprowadziłem cię do domku bo spływałaś.." Yeh nie jeszcze raz. "Cześć Marry. Mam nadzieję że masz wielkiego kaca co da ci naukę na przyszłość. Martwiłem się o ciebie więc odwiozłem cię do domu. Śpij dobrze. Harry." Uff już myślałem że nie napiszę tego pieprzonego listu. Położyłem go w kuchni na blacie. Wyszedłem i wsiadłem spowrotem do samochodu. Co ja w ogóle robię. ? Mogłem jej napisać że ją kocham ale ze mnie debil. Wlnęłem głową w kierownice. Odpaliłem i pojechałem do domu. Wszedłem. Chyba ich jeszcze nie ma. Wchodzę do salonu a tu Joanne śpi wtulona w Nialla, a Niall w wielkim Smilem śpi oparty o poduszkę. Dobra ja nie wnikam co tu się działo, ale słodko razem wyglądają. Ona blondynka, on blondyn. Awh normalnie błogosławię ich związek którego jeszcze nie ma. I to ja prowadzę ją do ślubu i to ja zostanę tatusiem chrzestnym ich dzieci. Dobra Harry troche ci odbija lepiej idź spac. Położyłem się w swoim wygodnym łóżeczku i zasnęłem. W nocy ktoś mnie budzi.
- Harry wstawaj! Jo jedzie do szpitala. - powiedział Niall
- Ale że co/ ?! - wyskoczyłem z łóżka jak filip z konopi.....
____________________________________________
Jak myślicie co będzie z Joanne że jedzie do szpitala. ?!
Po wygranym meczu poszliśmy na pizze świętować. Niall oczywiście zjadł najwięcej. No bo jakby inaczej.? Potem wróciliśmy do domu. Joanne rzuciła się na kanapę i stwierdziła że z niej się nie podnosi.
- Jo proszę zrób nam troche miejsca. - prosil Niall
- Taa i może frytki do tego ? -spytała
- Hmm kusząca propozycja. - odpowiedział
- I tak nie zejdę - Jo
- Serio. ? - powiedziedział i wziął Jo na ręcę. Posadził ją na fotelu a sam usiadł się na łóżku.
- A myślałam że się przyjaźnimy. - Joanne udawała że płacze.
- Jo ? - Harry
- Dobra nie mam siły żeby się z wami kłócić. - odpowiedziałam
- A na imprezę idziemy ? - zapytałem
- No dobra ale szpilek ni chuja nie założę. - Jo
Dziewczyny poszły na górę przygotować się na imprezę.
*Oczami Marry*
Poszłyśmy do garderoby Jo. Siedziałyśmy tam chyba z godzinę. Aż w końcu ja wybralam to, Susan to, a Jo to. Pomalowałyśmy się uczesałyśmy się i zeszłyśmy na dół, gdzie czekali na nas chłopacy. Jak zwykle się nami podniecali no bo jakby inaczej. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Pod klubem w chuj dożo wiary. Joanne poszła do Jonathana, jak zwykle buzi buzi (w policzek żeby nie było.).
- Wciśniesz nas jakoś co. ?- zrobiła uwodzicielską minkę i przygryzła wargę.
- Hmm dla ciebie wszystko mała. - przytlił ją.
- Awhh wiedziałam że mnie kochasz. - powiedziała i weszłyśmy. Za nami jakaś laska też próbowała go tak zrobić ale kazał jej czekać. Hahaha tylk onasza mała Jo tak potrafi. Znaleźliśmy jakieś wolne miejsce i usiedliśmy a Lou i Zayn poszli po drinki. Siedzieliśmy tak przez chwilę i gadaliśmy aż Jo zobaczyła jakieś trzy laski. Pobiegła do nich.
- Hej pamiętacie mnie jeszcze. ? - spytała
- Pewnie. Chciałyśmy zadzwonić ale Paula zgubiła twój numer. - spojrzała gniewnie na drugą.
- No elooszki. Przedstawisz mnie. ?- zapytałam.
- Pewnie to jest Emily, Sophie i Paula. - Jo
- Miło poznać Marry jestem. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Może się przysiądziecie.? - Joanne
- A nie będziemy przeszkadzać. ?- Paula
- A co ty. Trzy osoby więcej do zdemoralizowania. - powiedziałam i pociągnęłam je za ręce do naszej loży.
- Siemaa. Joł Dżo. Co to za trzy panny. ? - spytał Niall zakładając kaptur na głowę.
- Joł Nii to jest Paula, Sohpie i Emily. - odpowiedziała i usiadła obok Niallera.
Dziewczyny się usiadły i gadały z nami normalnie. Co one z Marsa spadły nie wiedzą że to ONE DIRECTION. ?! No heloł. Dobra koniec zabawy Marry idzie się napizgać.
- Jo idziemy do toalety. ? - dawałam jej znaki że na ćmika.
- Hmm no pewnie ale mi się chce siusiu. Susan idziesz z nami ?- spytała
- Nie diękuję. - odpowiedziała
Poszłyśmy do toalety cały czas śmiejąc się do siebie. Wchodzimy do kabiny i buch.
- Awh Marry kochanie kiedy powtarzamy. ? - Jo
- Ja się dopiero rozkręcam a ty chcesz to kończyć. ? Oh nie kochana. - powiedziałam podając jej jointa.
Spaliłyśmy i wróciłyśmy do chłopaków i lasek. Jo wzięła mnie pod rękę i zaczęła się śmiać sama do siebie. Ta to ma fazy. Usiadłyśmy na przeciw siebie. Zaczęłyśmy się śmiać cały czas do siebie.
- Joanne powiedz że to nie jest to o czym myślę. ? - powiedziała Susan
- Ale że co? - mówiła przez śmiech Jo
- Susan wyluzuj. Wkacje są. Weź jej Zayn daj bo jest niewyżyta seksualnie. - rzuciłam i porwałam Jo na parkiet.
*Oczami Susan*
- Ale ja nadal nie wiem o co chodzi. - powiedział Harry
- One jarały. Nie ćmiki zioło. Czaisz. ? - spytałam.
- O mój boże ona ćpa. ? - Harry aż podskoczył i spojrzał na Joanne która tańczyła z jakimś kolesiem.
- Jeszcze nie jest źle. Nie możemy im dać spalić więcej bo będzie gorzej. Nie chcielibyście tego widzieć. - powiedziałam smutno.
- To może weźmy je do domu. ? - zaproponował Niall.
- Wątpie żebyś te uparciuchy do tego zmusił. - powiedziałam.
- Mam swoje sposoby. - mrugnął do mnie blondyn i poszedł w stronę parkietu. Wbił się Jo w dziwny erotyczny taniec z tym gościem. i zaczął z nią tańczyć. W międzyczasie o czymś do niej gadał. Po chwili obydwoje wrócili.
- To ja porywam Joanne do domku. - powiedział i zniknął.
- Jedna z głowy a co z Marry. ? - zapytał Zayn
- Ja się tym zajmę- powiedział Hazza.
Zaczęła lecieć wolna piosenka. Harry porwał Marry w dance, a Zayn porwał mnie. Przytuliłam się do niego. Czułam się taka bezpieczna. Mój były chłopak jak mu dałam dupy to mi powiedział że dostał to czego chciał i spierdolił. Z Zaynem było inaczej, tak czułam. Harry z Marry gdzieś zniknął. Oh, ah, eh IF YOU KNOW WHAT I MEAN. :D
*Oczami Harrego*
Odprowadziłem ledwo trzymającą się na nogach Marry do mojego samochodu. Wsiadłem i pojechałem pod jej dom. Ona już spała. Wzięłem ją na ręcę i zaniosłem do jej łóżka. Była taka słodka kiedy spała. Poszedłem do kuchni po jakąś kartkę i długopis. Napisałem jej list "Hej księżniczko..."
Księżniczko.. ? Nie jeszcze raz. "Cześć Marry. To ja Harry. .. " To ja Harry.. ? Nie jeszcze raz. "Hej alkoholiku.! ;D Odprowadziłem cię do domku bo spływałaś.." Yeh nie jeszcze raz. "Cześć Marry. Mam nadzieję że masz wielkiego kaca co da ci naukę na przyszłość. Martwiłem się o ciebie więc odwiozłem cię do domu. Śpij dobrze. Harry." Uff już myślałem że nie napiszę tego pieprzonego listu. Położyłem go w kuchni na blacie. Wyszedłem i wsiadłem spowrotem do samochodu. Co ja w ogóle robię. ? Mogłem jej napisać że ją kocham ale ze mnie debil. Wlnęłem głową w kierownice. Odpaliłem i pojechałem do domu. Wszedłem. Chyba ich jeszcze nie ma. Wchodzę do salonu a tu Joanne śpi wtulona w Nialla, a Niall w wielkim Smilem śpi oparty o poduszkę. Dobra ja nie wnikam co tu się działo, ale słodko razem wyglądają. Ona blondynka, on blondyn. Awh normalnie błogosławię ich związek którego jeszcze nie ma. I to ja prowadzę ją do ślubu i to ja zostanę tatusiem chrzestnym ich dzieci. Dobra Harry troche ci odbija lepiej idź spac. Położyłem się w swoim wygodnym łóżeczku i zasnęłem. W nocy ktoś mnie budzi.
- Harry wstawaj! Jo jedzie do szpitala. - powiedział Niall
- Ale że co/ ?! - wyskoczyłem z łóżka jak filip z konopi.....
____________________________________________
Jak myślicie co będzie z Joanne że jedzie do szpitala. ?!
Rozdział 6
*Oczami Joanne*
Ja byłam może i dzielna ale w środku się darłam "BŁAGAM weźcie odemnie tą wodę utlenioną. KURWA to mnie boli. !!! " I tym podobne. Ale cały czas uparcie twierdziłam że nic mi nie jest.
- Ej a tak w ogóle to co ci się stało że się przecięłaś. ? - spytała Susan
- Yyy nic takiego. - uniknęłam odpowiedzi.
- Jo.. ? - Niall
- Oj no bo chciałam zrobić porządek i mi się szklanka na kolanie rozbiła. - powiedziałam
- Okej. No to mamy tylko jedno wyjście. - Susan
- Jakie. ?! - spytałam przerazona.
- Nasza mała Jo nie może sprzątać. - Susan
- Nie zrobisz mi tego ? - ja
- A właśnie że zrobię. - Susan wystawiła język.
- Ale o co chodzi ? - Niall
- Jestem chora. - powiedziałam
- A na serio. ? - Niall
- Jestem chora. Mam chorobę która się nazywa Nerwicą natręctw. - przyznałam się
- Oj nie wiedziałem, ale trzymasz się. Wiem to bo moja mama jest na to chora i po niej widać, a po tobie nie. - Niall
- Staram się. - ja
- Ale chwila od kiedy jesteś na to chora. ?- spytał
- Mniej więcej od pół roku a co ? - ja
- No bo ta choroba jest związana z traumą lub jakimś przeżyciem przez które masz obrzydzenie do wszystkiego. - Niall
- Nie chcę o tym rozmawiać. - spóściłam głowę.
Harry wyszedł z łazienki.
- Umyłeś ręce. ? - zapytałam.
- Nie. - powiedział i chwycił moja twarz.
Szeroko otworzyłam oczy. Pobiegłam do siebie do pokoju i wzięłam czyste ubranie. Weszłam do łazienki. Stałam pod prysznicem chyba godzinę, aż usłyszałam pukanie do drzwi.
- Joanne prosze wyjdź. - powiedziała błagalnym tonem Susan
Wyszłam się ubrałam w czyste ubranie i wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki.
- Przepraszam. - powiedział Harry. Chciał mnie przytulić.
- Proszę nie dotykaj mnie - odsunęłam się.
- Chodź. - Susan pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy do kuchni, gdzie siedzieli chłopacy.
- Joanne jak się czujesz.? - spytał Liam
- Źle. - ja
- Jest w lekkim szoku. - dopowiedziała Susan
- Ale że ja. ? - ja
- Tak ty idź usiądź na kanapę i obejrzyj jakiś film. - powiedziała prowadząc mnie do salonu. Posadziła mnie na łóżku i włączyła telewizor. Po chwili dołączyli do nas chłopacy.
-Przepraszam cię Joanne. Nie wiedziałem że tak zareagujesz. - powiedział Harry i tym razem dałam się przytulić.
- Nie to moja wina. To ja jestem taka pojebana że na to co się stało zageagowałam chorobą. - powiedziałam
- Joanne ta choroba to nie jest twoja wina tylko tego... No wiesz o co mi chodzi.. - Harry
- Nie nie jest moja tylko tego chuja który mnie zgwałcił. - krzyknęłam i poszłam do siebie.
*Oczami Susan*
- Musiałeś. Dobrze wiesz że takie teksty jej o tym przypominają. - powiedziałam i poszłam do Jo.
Weszłam do jej pokoju. Siedziała wtulona w swojego wielkiego miśka.
- Joanne...- powiedziałam
- Weź się odemnie może co ? Czy ja ci coś zrobiłam. ? Zrobiłam wam coś. ? - spojrzała na chłopaków którzy właśnie weszli i kontynuowała - Nie nic nie zrobiłam. Jestem dobrym człowiekiem. Oddaję krew tym którzy jej potrzebują. Chodzę do sierocińca bawić się z dziećmi, żeby nie czuły się samotne. Czytam bajki dzieciom w hospicium. Zostawiam uśmiech tam gdzie nie ma żadnej nadzieji. Daję tym dzieciom energię na każdy kolejny dzień. Więc dlaczego mnie to spotkało. ?
- Joanne jesteś dobrym człowiekiem, ale nie zawsze inni to doceniają. - powiedział Harry po czym Jo zaczęła jeszcze bardziej płakać.
- Jo jesteś niesamowita. Zobacz ile rzeczy robisz żeby uszczęśliwić innych. A to co się wydarzyło to po prostu fakt że nie miał kto cię obronić. - Niall przytulił Joanne która nadal płakała.
Postanowiliśmy zostawić ich samych bo Niall ma na nią dobry wpływ. Zayn stanął za mną i mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się a Zayn podał mi bukiecik pięknych róż. Najbardziej mnie zdziwiło że jedna była sztuczna.
- Będę cię kochał dopuki wszystkie róże nie zwiędną. - uśmiechnął się cwanicko.
- Serio.? A co jeśli ci powiem że ja ciebie będę kochać do końca świata i jeden dzień dłużej. ? - spytałam.
- Hmm chyba będę musiał zmienić taktykę, ponieważ moja dziewczyna jest inteligentniesza odemnie. - powiedział..
- No wiesz w końcu z nas trzech w sensie mnie, Jo i Mary. Ja jestem ta inteligentna, Jo to jest ta spontaniczna i zabawna, a Mary to jest ta zdemoralizowana i genialna. Nie wiem czemu, ale tak się jakoś przyjęło. - ja
- Hmm co do twojej inteligencji to się zgodzę. - powiedział i czule mnie pocałował.
Spojrzałam na zegar. Była już 12.00.
- O mój boże spóźnię się na trening. ! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę drzwi.
*Oczami Nialla*
- Ciii już nie płacz. Będzie dobrze. Zapomnij o tym co było. Wiesz kiedyś pewna bardzo mądra osoba powiedziała "Trzeba biec do przodu i nie patrzeć w tył." Wiesz kto to powiedział? TY - ja
- Niall... Mówiłam ci już że jesteś najlepszym przyjacielem. ? - spytała
- Tak mówiłaś. - uśmiechnęłem się.
- Chyba muszę wyjść. - powiedziała smutno.
- Dlaczego. ? - ja
- Mam dzisiaj mecz w koszykówkę a jeszcze przed meczem będziemy trochę ćwiczyć. - Joanne
- Okej no to życzę powodzenia. - powiedziałem i wyszłem.
"Życzę powodzenia." ?! Kurde tak i w taki sposób chcę trafić do jej serduszka. Zeszłem na dół.
- Chłopacy do salonu.! - krzyknęłem.
- Czego. ? - spytał Lou
- Joanne ma dzisiaj mecz. I my będziemy ją dopingować. Mówiła że na meczu brakuje osób które ją motywują. Więc to my będziemy tymi osobami. - uśmiechnęłem się szeroko do chłopaków.
- W sumie to dobry pomysł. - powiedział Harry
- Tak Jo by się ucieszyła. - Liam
- Będę mógł nakręcić ten film i później pokazywać naszm dzieciom i wnukom. - rozmarzyłem się.
- CO?! - Harry
- A nie, nic, nic. Tak tylko głośno myślę. - powiedziałem i poszedłem na górę się przebrać. Mecz miał być za godzinę.
Po pół godziny zwarci i gotowi wychodziliśmy na mecz. Kiedy dotarliśmy na miejsce od razu nas wpuścili. Usiedliśmy w pierwszym rzędzie żeby dobrze widzieć zwycięztwo Jo. Po jakimś czasie dołączyła do nas Mary i Susan. Zdziwione naszą obecnością usiadły o nic nie pytając. Na boisko wyszła drużyna Joanne. Jo spojrzała na nas i szeroko się uśmiechnęła. Weszła drużyna przeciwna i mecz się zaczął. To był genialny mecz. Najlepszy na jakim byłem. Joanne jest na serio dobra. Ale mimo iż była prawdopodobnie najlepsza z drużyny to grała zespołowo. Taka gra miała sens. Mecz zakończył się wynikiem 86:64 dla drużyny Jo. Joanne skakała ze szczęścia. Poszła pod prysznic i się przebrać. Czekaliśmy na nią. Kiedy już wyszła wszyscy rzucili jej się na szyję tylko ja nadal stałem oparty o samochód. Kiedy już się wszyscy od niej odkleili podeszłem do niej i mocno ją przyuliłem.
- Gratuluję. - szepnęłem jej na ucho.....
Ja byłam może i dzielna ale w środku się darłam "BŁAGAM weźcie odemnie tą wodę utlenioną. KURWA to mnie boli. !!! " I tym podobne. Ale cały czas uparcie twierdziłam że nic mi nie jest.
- Ej a tak w ogóle to co ci się stało że się przecięłaś. ? - spytała Susan
- Yyy nic takiego. - uniknęłam odpowiedzi.
- Jo.. ? - Niall
- Oj no bo chciałam zrobić porządek i mi się szklanka na kolanie rozbiła. - powiedziałam
- Okej. No to mamy tylko jedno wyjście. - Susan
- Jakie. ?! - spytałam przerazona.
- Nasza mała Jo nie może sprzątać. - Susan
- Nie zrobisz mi tego ? - ja
- A właśnie że zrobię. - Susan wystawiła język.
- Ale o co chodzi ? - Niall
- Jestem chora. - powiedziałam
- A na serio. ? - Niall
- Jestem chora. Mam chorobę która się nazywa Nerwicą natręctw. - przyznałam się
- Oj nie wiedziałem, ale trzymasz się. Wiem to bo moja mama jest na to chora i po niej widać, a po tobie nie. - Niall
- Staram się. - ja
- Ale chwila od kiedy jesteś na to chora. ?- spytał
- Mniej więcej od pół roku a co ? - ja
- No bo ta choroba jest związana z traumą lub jakimś przeżyciem przez które masz obrzydzenie do wszystkiego. - Niall
- Nie chcę o tym rozmawiać. - spóściłam głowę.
Harry wyszedł z łazienki.
- Umyłeś ręce. ? - zapytałam.
- Nie. - powiedział i chwycił moja twarz.
Szeroko otworzyłam oczy. Pobiegłam do siebie do pokoju i wzięłam czyste ubranie. Weszłam do łazienki. Stałam pod prysznicem chyba godzinę, aż usłyszałam pukanie do drzwi.
- Joanne prosze wyjdź. - powiedziała błagalnym tonem Susan
Wyszłam się ubrałam w czyste ubranie i wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki.
- Przepraszam. - powiedział Harry. Chciał mnie przytulić.
- Proszę nie dotykaj mnie - odsunęłam się.
- Chodź. - Susan pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy do kuchni, gdzie siedzieli chłopacy.
- Joanne jak się czujesz.? - spytał Liam
- Źle. - ja
- Jest w lekkim szoku. - dopowiedziała Susan
- Ale że ja. ? - ja
- Tak ty idź usiądź na kanapę i obejrzyj jakiś film. - powiedziała prowadząc mnie do salonu. Posadziła mnie na łóżku i włączyła telewizor. Po chwili dołączyli do nas chłopacy.
-Przepraszam cię Joanne. Nie wiedziałem że tak zareagujesz. - powiedział Harry i tym razem dałam się przytulić.
- Nie to moja wina. To ja jestem taka pojebana że na to co się stało zageagowałam chorobą. - powiedziałam
- Joanne ta choroba to nie jest twoja wina tylko tego... No wiesz o co mi chodzi.. - Harry
- Nie nie jest moja tylko tego chuja który mnie zgwałcił. - krzyknęłam i poszłam do siebie.
*Oczami Susan*
- Musiałeś. Dobrze wiesz że takie teksty jej o tym przypominają. - powiedziałam i poszłam do Jo.
Weszłam do jej pokoju. Siedziała wtulona w swojego wielkiego miśka.
- Joanne...- powiedziałam
- Weź się odemnie może co ? Czy ja ci coś zrobiłam. ? Zrobiłam wam coś. ? - spojrzała na chłopaków którzy właśnie weszli i kontynuowała - Nie nic nie zrobiłam. Jestem dobrym człowiekiem. Oddaję krew tym którzy jej potrzebują. Chodzę do sierocińca bawić się z dziećmi, żeby nie czuły się samotne. Czytam bajki dzieciom w hospicium. Zostawiam uśmiech tam gdzie nie ma żadnej nadzieji. Daję tym dzieciom energię na każdy kolejny dzień. Więc dlaczego mnie to spotkało. ?
- Joanne jesteś dobrym człowiekiem, ale nie zawsze inni to doceniają. - powiedział Harry po czym Jo zaczęła jeszcze bardziej płakać.
- Jo jesteś niesamowita. Zobacz ile rzeczy robisz żeby uszczęśliwić innych. A to co się wydarzyło to po prostu fakt że nie miał kto cię obronić. - Niall przytulił Joanne która nadal płakała.
Postanowiliśmy zostawić ich samych bo Niall ma na nią dobry wpływ. Zayn stanął za mną i mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się a Zayn podał mi bukiecik pięknych róż. Najbardziej mnie zdziwiło że jedna była sztuczna.
- Będę cię kochał dopuki wszystkie róże nie zwiędną. - uśmiechnął się cwanicko.
- Serio.? A co jeśli ci powiem że ja ciebie będę kochać do końca świata i jeden dzień dłużej. ? - spytałam.
- Hmm chyba będę musiał zmienić taktykę, ponieważ moja dziewczyna jest inteligentniesza odemnie. - powiedział..
- No wiesz w końcu z nas trzech w sensie mnie, Jo i Mary. Ja jestem ta inteligentna, Jo to jest ta spontaniczna i zabawna, a Mary to jest ta zdemoralizowana i genialna. Nie wiem czemu, ale tak się jakoś przyjęło. - ja
- Hmm co do twojej inteligencji to się zgodzę. - powiedział i czule mnie pocałował.
Spojrzałam na zegar. Była już 12.00.
- O mój boże spóźnię się na trening. ! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę drzwi.
*Oczami Nialla*
- Ciii już nie płacz. Będzie dobrze. Zapomnij o tym co było. Wiesz kiedyś pewna bardzo mądra osoba powiedziała "Trzeba biec do przodu i nie patrzeć w tył." Wiesz kto to powiedział? TY - ja
- Niall... Mówiłam ci już że jesteś najlepszym przyjacielem. ? - spytała
- Tak mówiłaś. - uśmiechnęłem się.
- Chyba muszę wyjść. - powiedziała smutno.
- Dlaczego. ? - ja
- Mam dzisiaj mecz w koszykówkę a jeszcze przed meczem będziemy trochę ćwiczyć. - Joanne
- Okej no to życzę powodzenia. - powiedziałem i wyszłem.
"Życzę powodzenia." ?! Kurde tak i w taki sposób chcę trafić do jej serduszka. Zeszłem na dół.
- Chłopacy do salonu.! - krzyknęłem.
- Czego. ? - spytał Lou
- Joanne ma dzisiaj mecz. I my będziemy ją dopingować. Mówiła że na meczu brakuje osób które ją motywują. Więc to my będziemy tymi osobami. - uśmiechnęłem się szeroko do chłopaków.
- W sumie to dobry pomysł. - powiedział Harry
- Tak Jo by się ucieszyła. - Liam
- Będę mógł nakręcić ten film i później pokazywać naszm dzieciom i wnukom. - rozmarzyłem się.
- CO?! - Harry
- A nie, nic, nic. Tak tylko głośno myślę. - powiedziałem i poszedłem na górę się przebrać. Mecz miał być za godzinę.
Po pół godziny zwarci i gotowi wychodziliśmy na mecz. Kiedy dotarliśmy na miejsce od razu nas wpuścili. Usiedliśmy w pierwszym rzędzie żeby dobrze widzieć zwycięztwo Jo. Po jakimś czasie dołączyła do nas Mary i Susan. Zdziwione naszą obecnością usiadły o nic nie pytając. Na boisko wyszła drużyna Joanne. Jo spojrzała na nas i szeroko się uśmiechnęła. Weszła drużyna przeciwna i mecz się zaczął. To był genialny mecz. Najlepszy na jakim byłem. Joanne jest na serio dobra. Ale mimo iż była prawdopodobnie najlepsza z drużyny to grała zespołowo. Taka gra miała sens. Mecz zakończył się wynikiem 86:64 dla drużyny Jo. Joanne skakała ze szczęścia. Poszła pod prysznic i się przebrać. Czekaliśmy na nią. Kiedy już wyszła wszyscy rzucili jej się na szyję tylko ja nadal stałem oparty o samochód. Kiedy już się wszyscy od niej odkleili podeszłem do niej i mocno ją przyuliłem.
- Gratuluję. - szepnęłem jej na ucho.....
poniedziałek, 28 maja 2012
Rozdział 5
Zupełnie obcy mi facet. Jego przyjazny uścisk zmienił się w uciskanie z coraz większą siłą. Zaczęłam się wyrywać. Koleś popchnął mnie na kanapę. Szybko się podniosłam i pobiegłam w stronę drzwi. Otworzyłam drzwi. Stał w nich Niall, który chyba miał zamiar wejść. Rzuciłam się na niego. Przytuliłam go mocno.
- Niall nie zostawiaj mnie już nigdy więcej. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nigdy więcej. - powtórzył.
Weszliśmy do salonu. Nie było tego kolesia, a drzwi od tarasu były otwarte. Szybko je zamknęłam. Przyszedł Zayn.
- O światło działa. - powiedział
- Zayn ukatrupię cię. ! - krzyknęłam
- Dlaczegóż to ? - spytał.
- Zostawiłeś mnie tu samą. A mówiłam ci że ktoś mnie trzyma. - powiedziałam
- Niall cię trzymał prawda. ? - zapytał poruszając brwiami.
- Nie jakiś koleś, który był zdesperowany bo mu żona nie daje i chodzi po cudzych domach w nadzieji że jakaś młoda laska da mu dupy. - odpowiedziałam jednym tchem.
- O jezu Joanne przepraszam myślałem że to Niall. Bo miał wieczorem wrócić. - powiedział Zayn
- Dlaczego ja o tym nie wiem. ? - spytałam podejrzliwie.
- Yy przecież to ty kazałaś Harremu ściągnąć tu Nialla. Od rana pamiętasz. ? - odpowiedział pytaniem
- Awh no pamiętam. A przeprosiłeś już Susan ?- spytałam
- Wiesz dobrze, że chciałem, ale nie odbiera telefonu, a jak poszedłem do niej to jej mama powiedziała, że jej nie ma. - zrobił smutną minę.
- Musisz to naprawić Zayn. Ona może i będzie udawać, że wszystko jest w porządku i nic się nie stało, ale nie widziałeś jak ona na ciebie patrzała. W jej pokoju ma całą ścianę w twoich plakatach. Na laptopie ma cię na tapecie a w telefonie ma na tapecie zgadnij kogo ? CIEBIE. ! - powiedziałam
- A ty kogo masz na tapecie. ? - spytał Zayn i spojrzał na mój telefon który leżał na stole. Rzuciłam się na niego.
- Oddawaj mój telefon. ! - krzyknęłam.
- Uuuuuuuu Jo nie wiedziałem że aż tak. - zrobił wielkie oczy.
- Awhh dawaj mi ten telefon. - wydarłam się.
- Poczekaj tylko sobie numer spiszę. - powiedział
- On mi nie chce oddać telefonu. - powiedziałam i usiadłam na środku podłogi udając że płaczę.
- Ciekawe co ty tam masz że nie chciałaś mu pokazać. - powiedział Niall poruszając brwiami
- A nicoo. ! - wystawiłam język.
- Oj no nie wiem czy takie nico. - powiedział Zayn podając mi telefon.
- Joanne Styles pokaż mi swój telefon. - powiedział stanowczo Niall
- Nie ma chuja. - odpowiedziałam na co Niall zaczął mnie łaskotać i zabrał mi telefon.
- Ej no tak nie można. - krzyknęłam.
- O jak słodko masz zajebiste kotki na tapecie. - powiedział i oddał mi telefon
- Nie musisz dziękować- powiedział Zayn.
W rzeczywistości miałam Nialla bez koszulki. Mrau. <3 Usłyszelismy głośny trzask drzwi i krzyk. Weszłam na korytarz. A tu totalnie zlany Hazza, trzymający go Liam i zacieszający Lou.
- a wam co ?- spytałam
- Widzę ptaszki. - powiedział Lou
- Okej to jest chyba dziwne. - zmierzyłam ich
- Lou się naćpał a Harry najebał. Tak w skrócie. - powiedział Liam
Ja i Niall pomogliśmy Harremu wejść do jego pokoju. Harry zaczął śpiewać what makes you beautiful.
- Oj Harry, Harry i co ja mam z tobą zrobić. ? - zapytałam.
- Przytulić. ? Tulimy Hazzę. - powiedziął i zaczął ściskać mnie i Nialla.'
- Harry braciszku może idź już spać co ? - ja
- Dobrze mamusiu. - powiedział i posłusznie położył się do łóżka. Uff jeden z głowy.
Wyszłam i styknęłam się z Liamem.
- Jak z Lou. ?- spytałam.
- Misja wykonana. Śpi jak dziecko. - powiedział z uśmiechem
- High Five. - powiedziałam i przybiłam mu piątkę.
Poszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Około 04.00 byłam w totalnej desperacji. Nie mogłam zasnąć bo się bałam. I na jakiego chuja oglądałam ten pieprzony horror. Wstałam wzięłam mojego dużego misia do ręki i podreptałam do pokoju Nialla. Szturchnęłam go.
- Joanne. Co ty tu robisz w środku nocy. ? - spytał.
- Bo ja się bałam sama spać. Mogę z tobą. ? - odpowiedziałam.
- Pewnie wskakuj. - powiedział robiąc mi miejsce.
Położyłam się obok Nialla i przytuliłam mocno mojego misia.
- Tylko ręce przy sobie kotku. - ostrzegłam.
- Oczywiście. - powiedział śmiejąc się.
Rano obudziłam się z powodu tykania moich włosów. Niall leżał i bezczelnie bawił się moimi włosami. Najbardziej zdziwiła mnie pozycja w jakiej spaliśmy. Byłam wtulona w jego nagi tors on obejmował mnie swoim ramieniem a mój misiek leżał na ziemi. Spojrzałam mu się w oczy.
- O proszę kto to wstał. - przywitał mnie.
- Mówiłam żebyś trzymał ręce przy sobie - powiedziałam odsuwając się.
- Mamy pewnien problem to ty się do mnie przytulałaś. - odpowiedział
- O mój boże przepraszam. - ja
- Nic się nie stało. To było całkiem przyjemne uczucie. Nie spać samemu. Mogłem cię przytulić i dać buziaka na dobranoc. - powiedział
- Ahh to ja już może pójdę sprawdzić co u chłopaków. - powiedziałam podnosząc mojego misia.
Wyszłam. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otwarłam. Susan
- Jak się cieszę że cię widzę. Nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Wiem co zrobił Zayn przykro mi. - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółke która miała zaszklone oczy.
- Tak mi też. Gdzie jest ten chłoptaś. ? Chciał ze mną pogadać. - Susan
- Pewnie znajdziesz go w salonie na kanapie albo nie wiem gdzie. - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
*Oczami Susan*
- Czego chcesz. ?- spytałam
- Pogadać. - odpowiedział.
-Tyle to ja wiem. ! - Ja
Ten nie widomo skąd jak i gdzie znalazł się obok mnie śpiewając do ucha mi delikatne rytmy Gotta Be You.
Spojrzałam mu w oczy.
- I co myślisz że teraz będzie wszystko dobrze? - spytałam
- Tak. - spojrzałam na niego spod byka
- Nie, no co ty nie będzie. - szybko zmienił decyzję.
- No to co myślisz. ? - ja
- Myśle że jestem w tobie na śmierć zakochany. Tak Susan kocham cię i jestem w 100 % pewnie tego co do ciebie czuję. - powiedział
- Taa mówisz tak żeby mnie wyruchać. - odpowiedziałam. Zayn znowu mnie pocałował.
- No już masz popendy seksualne. Wiesz to jeszcze można wyleczyć. - ja
- Susan ja chcę być z tobą do końca życia. Chcę patrzeć jak nasze dziecie dorastają. Chcę je odbierać ze szkoły chcę mieć wnuki które będą składać życzenia na dzień babci i dziadka i chcę się z tobą do jasnej cholery zestarzeć. - zaczął krzyczeć.
- I to właśnie potrzebowałam usłyszeć. - powiedziałam i delikatnie musnęłam jego wargi.
- Czyli że mi wybaczasz. ? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak. Zaynie Maliku. Wybaczam ci. - uśmiechnęłam się promiennie.
Usłyszałam głośny krzyk. Pobiegłam do pokoju Jo.
- Co się stało. ? - zaczęłam się drzeć
- No jak kurde. Przecięłam się. - powiedziała pokazując rozciętą nogę.
- Jezu ty masz japę na pół nogi. !!! - zaczęłam się wydzierać.
- Takie małe zadrapanie. - powiedziała. Do jej pokoju wszedł Niall.
- Co się stało. ? - spytał przerażony.
- Jo rozcięła sobie nogę. - powiedziałam, a jak Niall zobaczył ranę to wziął ją do łazienki. Przemył ranę od krwi. Miała niewielkią może z 4 cm ranę. Niall nalał wodę utlenioną na wacik. Jak przyłożył to Jo aż podskoczyła. Niall zaczął duchać żeby nie czuła. Ooh to było takie słodkie. Później przykleił jej plaster.
- I jak.? - spytał
- Dobrze. - powiedziała lekko zarumieniona
- A za to że byłaś dzielna dostaniesz nagrodę. - Niall dał jej buziaka w policzek.
- Uuh ale nagroda. - powiedziałam
- Bywa. ! - Jo wzdrygnęła ramionami.
- Niall nie zostawiaj mnie już nigdy więcej. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nigdy więcej. - powtórzył.
Weszliśmy do salonu. Nie było tego kolesia, a drzwi od tarasu były otwarte. Szybko je zamknęłam. Przyszedł Zayn.
- O światło działa. - powiedział
- Zayn ukatrupię cię. ! - krzyknęłam
- Dlaczegóż to ? - spytał.
- Zostawiłeś mnie tu samą. A mówiłam ci że ktoś mnie trzyma. - powiedziałam
- Niall cię trzymał prawda. ? - zapytał poruszając brwiami.
- Nie jakiś koleś, który był zdesperowany bo mu żona nie daje i chodzi po cudzych domach w nadzieji że jakaś młoda laska da mu dupy. - odpowiedziałam jednym tchem.
- O jezu Joanne przepraszam myślałem że to Niall. Bo miał wieczorem wrócić. - powiedział Zayn
- Dlaczego ja o tym nie wiem. ? - spytałam podejrzliwie.
- Yy przecież to ty kazałaś Harremu ściągnąć tu Nialla. Od rana pamiętasz. ? - odpowiedział pytaniem
- Awh no pamiętam. A przeprosiłeś już Susan ?- spytałam
- Wiesz dobrze, że chciałem, ale nie odbiera telefonu, a jak poszedłem do niej to jej mama powiedziała, że jej nie ma. - zrobił smutną minę.
- Musisz to naprawić Zayn. Ona może i będzie udawać, że wszystko jest w porządku i nic się nie stało, ale nie widziałeś jak ona na ciebie patrzała. W jej pokoju ma całą ścianę w twoich plakatach. Na laptopie ma cię na tapecie a w telefonie ma na tapecie zgadnij kogo ? CIEBIE. ! - powiedziałam
- A ty kogo masz na tapecie. ? - spytał Zayn i spojrzał na mój telefon który leżał na stole. Rzuciłam się na niego.
- Oddawaj mój telefon. ! - krzyknęłam.
- Uuuuuuuu Jo nie wiedziałem że aż tak. - zrobił wielkie oczy.
- Awhh dawaj mi ten telefon. - wydarłam się.
- Poczekaj tylko sobie numer spiszę. - powiedział
- On mi nie chce oddać telefonu. - powiedziałam i usiadłam na środku podłogi udając że płaczę.
- Ciekawe co ty tam masz że nie chciałaś mu pokazać. - powiedział Niall poruszając brwiami
- A nicoo. ! - wystawiłam język.
- Oj no nie wiem czy takie nico. - powiedział Zayn podając mi telefon.
- Joanne Styles pokaż mi swój telefon. - powiedział stanowczo Niall
- Nie ma chuja. - odpowiedziałam na co Niall zaczął mnie łaskotać i zabrał mi telefon.
- Ej no tak nie można. - krzyknęłam.
- O jak słodko masz zajebiste kotki na tapecie. - powiedział i oddał mi telefon
- Nie musisz dziękować- powiedział Zayn.
W rzeczywistości miałam Nialla bez koszulki. Mrau. <3 Usłyszelismy głośny trzask drzwi i krzyk. Weszłam na korytarz. A tu totalnie zlany Hazza, trzymający go Liam i zacieszający Lou.
- a wam co ?- spytałam
- Widzę ptaszki. - powiedział Lou
- Okej to jest chyba dziwne. - zmierzyłam ich
- Lou się naćpał a Harry najebał. Tak w skrócie. - powiedział Liam
Ja i Niall pomogliśmy Harremu wejść do jego pokoju. Harry zaczął śpiewać what makes you beautiful.
- Oj Harry, Harry i co ja mam z tobą zrobić. ? - zapytałam.
- Przytulić. ? Tulimy Hazzę. - powiedziął i zaczął ściskać mnie i Nialla.'
- Harry braciszku może idź już spać co ? - ja
- Dobrze mamusiu. - powiedział i posłusznie położył się do łóżka. Uff jeden z głowy.
Wyszłam i styknęłam się z Liamem.
- Jak z Lou. ?- spytałam.
- Misja wykonana. Śpi jak dziecko. - powiedział z uśmiechem
- High Five. - powiedziałam i przybiłam mu piątkę.
Poszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Około 04.00 byłam w totalnej desperacji. Nie mogłam zasnąć bo się bałam. I na jakiego chuja oglądałam ten pieprzony horror. Wstałam wzięłam mojego dużego misia do ręki i podreptałam do pokoju Nialla. Szturchnęłam go.
- Joanne. Co ty tu robisz w środku nocy. ? - spytał.
- Bo ja się bałam sama spać. Mogę z tobą. ? - odpowiedziałam.
- Pewnie wskakuj. - powiedział robiąc mi miejsce.
Położyłam się obok Nialla i przytuliłam mocno mojego misia.
- Tylko ręce przy sobie kotku. - ostrzegłam.
- Oczywiście. - powiedział śmiejąc się.
Rano obudziłam się z powodu tykania moich włosów. Niall leżał i bezczelnie bawił się moimi włosami. Najbardziej zdziwiła mnie pozycja w jakiej spaliśmy. Byłam wtulona w jego nagi tors on obejmował mnie swoim ramieniem a mój misiek leżał na ziemi. Spojrzałam mu się w oczy.
- O proszę kto to wstał. - przywitał mnie.
- Mówiłam żebyś trzymał ręce przy sobie - powiedziałam odsuwając się.
- Mamy pewnien problem to ty się do mnie przytulałaś. - odpowiedział
- O mój boże przepraszam. - ja
- Nic się nie stało. To było całkiem przyjemne uczucie. Nie spać samemu. Mogłem cię przytulić i dać buziaka na dobranoc. - powiedział
- Ahh to ja już może pójdę sprawdzić co u chłopaków. - powiedziałam podnosząc mojego misia.
Wyszłam. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otwarłam. Susan
- Jak się cieszę że cię widzę. Nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Wiem co zrobił Zayn przykro mi. - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółke która miała zaszklone oczy.
- Tak mi też. Gdzie jest ten chłoptaś. ? Chciał ze mną pogadać. - Susan
- Pewnie znajdziesz go w salonie na kanapie albo nie wiem gdzie. - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
*Oczami Susan*
- Czego chcesz. ?- spytałam
- Pogadać. - odpowiedział.
-Tyle to ja wiem. ! - Ja
Ten nie widomo skąd jak i gdzie znalazł się obok mnie śpiewając do ucha mi delikatne rytmy Gotta Be You.
Spojrzałam mu w oczy.
- I co myślisz że teraz będzie wszystko dobrze? - spytałam
- Tak. - spojrzałam na niego spod byka
- Nie, no co ty nie będzie. - szybko zmienił decyzję.
- No to co myślisz. ? - ja
- Myśle że jestem w tobie na śmierć zakochany. Tak Susan kocham cię i jestem w 100 % pewnie tego co do ciebie czuję. - powiedział
- Taa mówisz tak żeby mnie wyruchać. - odpowiedziałam. Zayn znowu mnie pocałował.
- No już masz popendy seksualne. Wiesz to jeszcze można wyleczyć. - ja
- Susan ja chcę być z tobą do końca życia. Chcę patrzeć jak nasze dziecie dorastają. Chcę je odbierać ze szkoły chcę mieć wnuki które będą składać życzenia na dzień babci i dziadka i chcę się z tobą do jasnej cholery zestarzeć. - zaczął krzyczeć.
- I to właśnie potrzebowałam usłyszeć. - powiedziałam i delikatnie musnęłam jego wargi.
- Czyli że mi wybaczasz. ? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak. Zaynie Maliku. Wybaczam ci. - uśmiechnęłam się promiennie.
Usłyszałam głośny krzyk. Pobiegłam do pokoju Jo.
- Co się stało. ? - zaczęłam się drzeć
- No jak kurde. Przecięłam się. - powiedziała pokazując rozciętą nogę.
- Jezu ty masz japę na pół nogi. !!! - zaczęłam się wydzierać.
- Takie małe zadrapanie. - powiedziała. Do jej pokoju wszedł Niall.
- Co się stało. ? - spytał przerażony.
- Jo rozcięła sobie nogę. - powiedziałam, a jak Niall zobaczył ranę to wziął ją do łazienki. Przemył ranę od krwi. Miała niewielkią może z 4 cm ranę. Niall nalał wodę utlenioną na wacik. Jak przyłożył to Jo aż podskoczyła. Niall zaczął duchać żeby nie czuła. Ooh to było takie słodkie. Później przykleił jej plaster.
- I jak.? - spytał
- Dobrze. - powiedziała lekko zarumieniona
- A za to że byłaś dzielna dostaniesz nagrodę. - Niall dał jej buziaka w policzek.
- Uuh ale nagroda. - powiedziałam
- Bywa. ! - Jo wzdrygnęła ramionami.
piątek, 25 maja 2012
Rozdział 4
Okej. Wsiadłam z Niallem do samochodu. Ale najbardziej zdziwiło mnie to, że cały czas jechaliśmy przez jakiś las. Kurde nie wierzę że to powiem ale pierwszy raz w życiu się bałam. Zatrzymaliśmy się. Wysiadłam i nerwowo rozejrzałam się. Wszędzie las. Kurde ;/
- Chodź. - powiedział i pociągnął mnie za rękę. Kazał mi postawić jedną nogę po jednej stronie łamania na jezdni a drugą nogę na drugiej stronie.
- Niall ale o co w tym wszystkim chodzi. ? - spytałam.
- Heh już tłumaczę. Jesteś jedną nogą w Londynie a drugą w jakimś tam innym mieście. Bo to łamanie jest taką jakby granicą. Czyli jesteś w dwóch miejscach jednocześnie. - Jezu nie wierzę w to. Niall spełnił moje marzeie.
- O mój boże. ! - krzyknęłam i rzuciłam się Niallowi na szyję.
- Spokojnie bo mnie udusisz.- powiedział
- Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć.
*Oczami Nialla*
Najlepszym przyjacielem. ? I w tym jest kurde problem, że ja nie chcę być przyjacielem. Tylko kimś o wiele więcej. Wracając do domu mogłem napawać się uśmiechem Jo. Kocham jej uśmiech. Im dłużej ona się uśmiecha tym bardziej utwierdzam się w tym że ją kocham. Wróciliśmy do domu około 22.00.
- Gdzie byliście. ?- spytał podejrzliwie Harry
- W lesie. - powiedziała wesoło Jo.
-Co w jakim lesie. ? Po co .? - Harry zaczął panikować.
- No Niall spełnił moje marzenie. - Jo
- Jakie marzenie. ? - Harry chyba miał za dużo skojarzeń z filmami.
- Nie nie zgwałciłem jej. - odpowiedziałem.
- Ufff no to dobrze. Idziecie z nami oglądać film. ? - spytał.
- Ym - spojrzałem na Jo która sobie słodko ziewnęła.
- Pewnie. - powiedziała i poszliśmy do salonu. Usiadłem obok Joanne. Ona oparła głowę o moje ramie. Ooh Jesus. To jest takie słodkie. Niall ogarnij się człowieku nie bądź baba. Obejrzeliśmy ten denny film. Byłem tak zajęty bawieniem się włosami Jo, że nawet nie wiedziałem o czym jest. Film się skończył a Jo słodko sobie spała na moim ramieniu. Wzięłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem ją delikatnie na łóżku i dałem jej buzi w policzek. Kurde spełniam jej marzenia i do tego jeszcze czerpie z tego jakieś tam korzyści. To jest podłe. No nic sam skierowałem się do mojego pokoju. Przed nim stał poddenerwowany Hazza.
- Co ci leży na sercu stary ?- spytałem
- Ty. - odpowiedział
-Ale w jakim sensie ja. ? - ja
- Hmm kurde dobra czaję że może coś tam poczułeś do Jo, ale nie rozkochuj jej w sobie. Wiesz jak będzie ją bolało to że wyjedziesz stąd pod koniec wakacji.? Wyjedziemy w trasę i już jej prawdopodobnie nie zobaczysz. Więc proszę cię nie rób tego. - Harry
Wszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Kurde Harry ma rację, że zranię Joanne jak stąd wyjadę. To będzie cios w serce dla niej. A dla mnie to już jest cios w serce. Położyłem się ale nie mogłem spać. Cały czas myślałem o tym co mówił Hazza. Może już powinienem wyjechać. To byłoby dobre rozwiązanie. Jakbym się teraz spakował i wyjechał nikt nie wiedziałby co się ze mną stało. Spojrzałem na zegarek. Była już 07.00. Słyszałem, że chłopacy schodzą na dół. Podniosłem dupę i poszedłem w ich stronę.
- Siemanko, siemanko. - Louis
- Wyjeżdżam. - rzuciłem krótko bez zastanowienia.
- Ale co się stało.? - spytał Liam
- Po prostu chyba chcę spędzić trochę czasu z rodziną. Wiesz później znowu trasa. - powiedziałem
- Okej to może Harry by cię na lotnisko odwiózł. ? - spytał Zayn
- Spoko. - ja
Poszedłem po walizki i zszedłem na dół. Wsiadłem do samochodu. Wiedziałem, że to jest jedyne wyjście żeby przestać o niej myśleć.
- Dobrze robisz. - powiedział Harry
Nie nie mówiąc włożyłem słuchawki w uszy. Dotarliśmy porzegnałem się z Harrym i wsiadłem do samolotu. Cholernie bolało mnie to coś w środku. Nie powiem że serce bo w końcu jestem facetem nie. ?
*Oczami Joanne*
Przebudziłam się i spojrzałam na zegar. O boże już 11.30. Wstałam i poszłam do łazienki się ubrać.Zeszłam na dół. Siedzieli tam wszyscy chłopacy oprócz Nialla.
- Gdzie Niall. ?- spytałam z miną psiaczka
- Wyjechał. Miał coś do załatwienia. - powiedział Harry
Oczy zaszły mi łzami. Wybiegłam z domu i pobiegłam w stronę parku. Usiadłam na jednej z ławek. Usłyszałam dochodzący skądś dźwięk pięknej piosenki. Było to " Without you ". Poszłam w stronę z której dochodził dźwięk. Zobaczyłam trzy śliczne dziewczyny. Były dobre. A może nawet lepsze niż 1 D. Zobaczyły że je obserwuje i się uśmiechnęły.
- Hej. - powiedziałam przyjaźnie
- Cześć. - odpowiedziała jedna z nich.
- Jak się nazywacie. ? - spytałam
- Ja jestem Emily a to Sophie i Paula. - powiedziała
- Czy myślałyście kiedyś żeby wystąpic w jakimś programie muzycznym ? - spytałam
- Hmm w sumie to nie. - odpowiedziała Emily.
- Jeśli byście chciały to ja mam troche znajomości w branży muzycznej mogłabym was wkręcić. - powiedziałam
- Emm znaczy się my byśmy musiały to przemyśleć. - powiedziała Sophie
- Spoko nie ma sprawy. Podam wam mój numer i jeśli byście chciały to zadzwońcie. - uśmiechnęłam się przyjaźnie i podałam dziewczynom numer. Odróciłam się i poszłam w stronę domku nad rzeczką. Dzięki tym dziewczynom na chwilę oderwałam się od smutnej, szarej rzeczywistości. Ale teraz znowu zostałam z moimi myślami sam na sam. Usiadłam sobie na trawce obok domku i spojrzałam w niebo. Zaczęłam układać kształty z chmur. Kurde czemu wszędzie widzę twarz Nialla, albo serca. Awghh WHY ME ?! Weszłam do domku. Usiadłam na kanapie. Oczy zaszły mi łzami. Nagle do domku wbiegła zdyszana Susan.
- Co się znowu stało? Goniło cię stado wściekłych psów. ? - spytałam
- Nie tylko.... Zayn... - ledwo mówiła cały czas dysząc.
- Zayn co ? - ja
- Zayn zaprosił mnie na randkę. - odpowiedziała.
- Aha no a po co tu przybiegłaś. ? - ja
- No bo ja totalnie nie mam się w co ubrać. - rozpaczała.
- Malenka moja garderoba jest do twojej dyspozycji ale ja tam z tobą nie idę. - powiedziałam
- Ale dlaczego? No chodź. Błagam cię. - mówiła klęcząc przedemną.
- No dobra, ale się słowem nie odezwę. - ja
Poszłyśmy do domu. Wchodzę a tu na wstępie Harry mnie wita i mi się podlizuje.
- Oh siostro jak ty dzisiaj ładnie wyglądasz. - powiedział z wielkim sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Znam cię na tyle dobrze żeby wiedzieć że mi się podlizujesz, więc albo czegoś chcesz, albo coś źle zrobiłeś. - rzuciłam krótko i powędrowałam do mojego królestwa. Dla Susan wybrałam ten zestaw. Ona poszła na tę swoją wymarzoną randkę a ja poszłam spać.
*Oczami Susan*
Zeszłam na dół i odgarnęłam grzywkę z czoła. Zayn przyglądał mi się z wielkim uśmiechem.
- To co czy moja przyszła pani Malik jest gotowa na zajebisty wieczór z zajebistym facetem. ? - powiedział zalotnie mulat
- No pewnie tylko mi jeszcze pokaż tego zajebistego faceta. - powiedziałam a wszyscy chłopacy wybuchnęli śmiechem.
- Zraniłaś moje jakże delikatne uczucia. - Malik udawał obrażonego. Podeszłam do niego i dałam mu buzi w policzek.
- Lepiej ? - zapytałam
- Lepiej. - odpowiedział.
Zayn zaprowadził mnie do jakiejś tam resteuracji. Przez całą kolację rozmawialiśmy o róźnych rzeczach. Wypytywał mnie o moją rodzinę i przyjaciół. O zainteresowania, jak się uczę. Normalnie jak mój ojciec każdemu mojemu chłopakowi. Siedzieliśmy tak dosyć długo, aż w końcu stwierdziliśmy, że za jakąś chwilę zamykają restaurację i że chyba musimy iść do domu. Wracaliśmy sobie spacerkiem do domu. Idąc przez park Zayn niepewnie chwycił mnie za rękę i spojrzał w oczy.
- Susan jesteś moją jednyną. - powiedział
- Ilu dziewczynom to już mówiłeś. ? - spytałam
- Y to ni ma znaczenia bo ja kocham właśnie ciebie. - mówił dalej
- A to ilu dziewczynom powiedziałeś. ? - ja
- Susan do jasnej cholery ja ci tu próbuję miłość wyznać, ale ty mi to utrudniasz. Masz takie piękne oczy i ten twój uśmiech.. - rozmarzył się Zayn
- To z pewnością usłyszała od ciebie nie jedna dziewczyna. - uśmiechnęłam się wrednie
Zayn pod wpływem inpulsu zbliżył się do mnie i pocałował.
- A tak to juz pewnie z nie jedną laską robiłeś co ? - ja
- Susan ja pierdole. Ale ja nie chce innych dziewczyn bo ja chcę ciebie. - Zayn zaczął tupać nogami jak mały bahorek.
- Zayn uspokój się Ludzie patrzą. - powiedziałam rozglądając się.
- Nie uspokoję się. Ja cię chcę. ! -krzyknął.
- Zayn do jasnej cholery ogarnij downa. Czy ty jesteś jakiś rozjebany.? Matka z ojcem cię patelnią po łbie jebali jak byłeś mały czy co .? - ja
- Nie do jasnej kurwy ja cię pragnę. No ja pierdole błagam cię ja nie wytrzymam. Prooszę tylko jedna noc. . . ! - powiedział. Podeszłam do niego i dałam mu liścia. Pobiegłam w stronę domu. Weszłam zapłakana do mojego pokoju nie odpowiadając na pytania rodziców.
Ten debil jak z resztą wszyscy chce mnie do łóżka i narazie. Dlaczego wszyscy faceci myślą chujami zamiast mózgiem. ? Położyłam się i powoli zamknęłam powieki.
*Oczami Joanne*
Obudziły mnie rano krzyki chłopaków. Podeszłam do drzwi i przystawiłam do nich ucho żeby słyszeć po jaką cholerę mnie obudzili.
- Zayn spieprzyłeś sprawę. ! -krzyczał na niego Harry
- A ty to co może jesteś lepszy. ? - odpowiedział mu Zayn
- A co ja niby takiego zrobiłem ?- zapytał Hazza
- Nic kurwa całkowicie nic. Poza tym że przez ciebie twoja siostra cierpi bo kazałeś Niallowi wyjechać. - Zayn
- Ja mu nic nie kazałem sam wybrał. Ja mu tylko pewne rzeczy powiedziałem a o wyjeździe sam zadecydował. - powiedział Harry.
- Czy ja o czymś nie wiem. ? - powiedziałam wychodząc z pokoju.
- Tak Zayn myśląc chujem powiedział Susan że chce ją na jedną noc. - powiedział Harry.
- A Harry mimo tego że widzi jak bardzo kochasz Nialla kazał mu wyjechać. - odgryzł się Zayn
- Czy was obydwuch już do reszty pojebało. ? Zayn ty masz przeprosić Susan a jak coś sobie zrobi to cię zabiję. A ty debilu masz odwołać to co zrobiłeś. I jeśli Niall nie pojawi się tu w dniu dzisiejszym to masz przesrane do końca życia. - powiedziałam i machając dupą zeszłam na dół do Liama i Louisa.
- O Lou ucichli. Joanne co ty im zrobiłaś. ? - zapytał Liam
- Takie tam moje sposoby. Od dzisiaj będą chodzić jak wskazówki w zegarku. A teraz sorry memory ale muszę iść zjeść śniadanko. - powiedziąłam i poszłam do kuchni. Zjadłam śniadanie i poszłam do swojego pokoju. Dzisiaj jest niedziela. Wtedy zawsze z laskami nie ruszamy się z łóżek. Położyłam się do łóżka a na kolanach położyłam laptop. Włączyłam sobie jakiś film online. Tak cały dzień mi minął w łóżku. Około 20.00 przyszedł do mnie Harry.
- Potrzebujesz czegoś. ? - spytał.
- Nie a czemu pytasz.? - ja
- Bo jedziemy na imprezę. Zanczy się Zayn został w domu ale śpi. A jak śpi to go nie obudzi nawet czołg. - Harry
- Spoko. To ja idę na dół. - powiedziałam i zeszłam na dół. Chłopacy tam odjebani w stroje imprezowe a ja w bokserce i w szortach..
- Narazie bawcie się dobrze tylko nie przesadźcie z alkoholem. - ja
- Komu ty to mówisz. ? - Harry
Chłopacy poszli. Poszłam do pokoju Zayna. Zagwizdałam na palcach.
- Jezu co się dzieje. ?- ocknął się Zayn
- Oni pojechali na imprezę. A ja się boję siedzieć na dole sama. Chodź do mnie. - powiedziałam z miną psiaczka. Na serio się bałam. Zawsze zostawałam z dziewczynami ale nigdy sama. A ja się boję ciemności.
- No dobra. - powiedział Zayn i zszedł na dół.
Włączyłam jakiś horror. I zaczęliśmy oglądać. W pewnym momencie telewizor zgasł i światło też.
- Aaaa!!! - zaczęłam się drzeć i wyskoczyłam z kanapy. Zayn mnie przytulił.
- Zayn boję się ale nie aż tak żebyś musiał mnie przytulać. - powiedziałam
- Ale ja cię nie przytulam. Ja szukam mojego telefonu. - Zayn. Zaczęłam panikować.
- Aaaa!!! Zayn coś mnie złapało. Ratuj mnie. Aaa!! - zaczęłam się wydzierać. Zayn znalazł telefon i poszedł włączyć bezpieczniki.
- Nie zostawiaj mnie Zayn nie bądź frajer.! To coś nadal mnie trzyma. - wydzierałam się.
Po chwili zapaliło się światło. Odwróciłam się. Osobą która mnie przytulała był.......
________________________________________________
Muahahaha znowu wam urwałam. :D Przynajmniej będziecie to czytać i codziennie wchodzić z nadzieją że coś dodam. :D Tak ogólnie przy tym rozdziale pomagała mi Marika na informatyce za co jej bardzoo dziękuję. :D :*
- Chodź. - powiedział i pociągnął mnie za rękę. Kazał mi postawić jedną nogę po jednej stronie łamania na jezdni a drugą nogę na drugiej stronie.
- Niall ale o co w tym wszystkim chodzi. ? - spytałam.
- Heh już tłumaczę. Jesteś jedną nogą w Londynie a drugą w jakimś tam innym mieście. Bo to łamanie jest taką jakby granicą. Czyli jesteś w dwóch miejscach jednocześnie. - Jezu nie wierzę w to. Niall spełnił moje marzeie.
- O mój boże. ! - krzyknęłam i rzuciłam się Niallowi na szyję.
- Spokojnie bo mnie udusisz.- powiedział
- Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć.
*Oczami Nialla*
Najlepszym przyjacielem. ? I w tym jest kurde problem, że ja nie chcę być przyjacielem. Tylko kimś o wiele więcej. Wracając do domu mogłem napawać się uśmiechem Jo. Kocham jej uśmiech. Im dłużej ona się uśmiecha tym bardziej utwierdzam się w tym że ją kocham. Wróciliśmy do domu około 22.00.
- Gdzie byliście. ?- spytał podejrzliwie Harry
- W lesie. - powiedziała wesoło Jo.
-Co w jakim lesie. ? Po co .? - Harry zaczął panikować.
- No Niall spełnił moje marzenie. - Jo
- Jakie marzenie. ? - Harry chyba miał za dużo skojarzeń z filmami.
- Nie nie zgwałciłem jej. - odpowiedziałem.
- Ufff no to dobrze. Idziecie z nami oglądać film. ? - spytał.
- Ym - spojrzałem na Jo która sobie słodko ziewnęła.
- Pewnie. - powiedziała i poszliśmy do salonu. Usiadłem obok Joanne. Ona oparła głowę o moje ramie. Ooh Jesus. To jest takie słodkie. Niall ogarnij się człowieku nie bądź baba. Obejrzeliśmy ten denny film. Byłem tak zajęty bawieniem się włosami Jo, że nawet nie wiedziałem o czym jest. Film się skończył a Jo słodko sobie spała na moim ramieniu. Wzięłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem ją delikatnie na łóżku i dałem jej buzi w policzek. Kurde spełniam jej marzenia i do tego jeszcze czerpie z tego jakieś tam korzyści. To jest podłe. No nic sam skierowałem się do mojego pokoju. Przed nim stał poddenerwowany Hazza.
- Co ci leży na sercu stary ?- spytałem
- Ty. - odpowiedział
-Ale w jakim sensie ja. ? - ja
- Hmm kurde dobra czaję że może coś tam poczułeś do Jo, ale nie rozkochuj jej w sobie. Wiesz jak będzie ją bolało to że wyjedziesz stąd pod koniec wakacji.? Wyjedziemy w trasę i już jej prawdopodobnie nie zobaczysz. Więc proszę cię nie rób tego. - Harry
Wszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Kurde Harry ma rację, że zranię Joanne jak stąd wyjadę. To będzie cios w serce dla niej. A dla mnie to już jest cios w serce. Położyłem się ale nie mogłem spać. Cały czas myślałem o tym co mówił Hazza. Może już powinienem wyjechać. To byłoby dobre rozwiązanie. Jakbym się teraz spakował i wyjechał nikt nie wiedziałby co się ze mną stało. Spojrzałem na zegarek. Była już 07.00. Słyszałem, że chłopacy schodzą na dół. Podniosłem dupę i poszedłem w ich stronę.
- Siemanko, siemanko. - Louis
- Wyjeżdżam. - rzuciłem krótko bez zastanowienia.
- Ale co się stało.? - spytał Liam
- Po prostu chyba chcę spędzić trochę czasu z rodziną. Wiesz później znowu trasa. - powiedziałem
- Okej to może Harry by cię na lotnisko odwiózł. ? - spytał Zayn
- Spoko. - ja
Poszedłem po walizki i zszedłem na dół. Wsiadłem do samochodu. Wiedziałem, że to jest jedyne wyjście żeby przestać o niej myśleć.
- Dobrze robisz. - powiedział Harry
Nie nie mówiąc włożyłem słuchawki w uszy. Dotarliśmy porzegnałem się z Harrym i wsiadłem do samolotu. Cholernie bolało mnie to coś w środku. Nie powiem że serce bo w końcu jestem facetem nie. ?
*Oczami Joanne*
Przebudziłam się i spojrzałam na zegar. O boże już 11.30. Wstałam i poszłam do łazienki się ubrać.Zeszłam na dół. Siedzieli tam wszyscy chłopacy oprócz Nialla.
- Gdzie Niall. ?- spytałam z miną psiaczka
- Wyjechał. Miał coś do załatwienia. - powiedział Harry
Oczy zaszły mi łzami. Wybiegłam z domu i pobiegłam w stronę parku. Usiadłam na jednej z ławek. Usłyszałam dochodzący skądś dźwięk pięknej piosenki. Było to " Without you ". Poszłam w stronę z której dochodził dźwięk. Zobaczyłam trzy śliczne dziewczyny. Były dobre. A może nawet lepsze niż 1 D. Zobaczyły że je obserwuje i się uśmiechnęły.
- Hej. - powiedziałam przyjaźnie
- Cześć. - odpowiedziała jedna z nich.
- Jak się nazywacie. ? - spytałam
- Ja jestem Emily a to Sophie i Paula. - powiedziała
- Czy myślałyście kiedyś żeby wystąpic w jakimś programie muzycznym ? - spytałam
- Hmm w sumie to nie. - odpowiedziała Emily.
- Jeśli byście chciały to ja mam troche znajomości w branży muzycznej mogłabym was wkręcić. - powiedziałam
- Emm znaczy się my byśmy musiały to przemyśleć. - powiedziała Sophie
- Spoko nie ma sprawy. Podam wam mój numer i jeśli byście chciały to zadzwońcie. - uśmiechnęłam się przyjaźnie i podałam dziewczynom numer. Odróciłam się i poszłam w stronę domku nad rzeczką. Dzięki tym dziewczynom na chwilę oderwałam się od smutnej, szarej rzeczywistości. Ale teraz znowu zostałam z moimi myślami sam na sam. Usiadłam sobie na trawce obok domku i spojrzałam w niebo. Zaczęłam układać kształty z chmur. Kurde czemu wszędzie widzę twarz Nialla, albo serca. Awghh WHY ME ?! Weszłam do domku. Usiadłam na kanapie. Oczy zaszły mi łzami. Nagle do domku wbiegła zdyszana Susan.
- Co się znowu stało? Goniło cię stado wściekłych psów. ? - spytałam
- Nie tylko.... Zayn... - ledwo mówiła cały czas dysząc.
- Zayn co ? - ja
- Zayn zaprosił mnie na randkę. - odpowiedziała.
- Aha no a po co tu przybiegłaś. ? - ja
- No bo ja totalnie nie mam się w co ubrać. - rozpaczała.
- Malenka moja garderoba jest do twojej dyspozycji ale ja tam z tobą nie idę. - powiedziałam
- Ale dlaczego? No chodź. Błagam cię. - mówiła klęcząc przedemną.
- No dobra, ale się słowem nie odezwę. - ja
Poszłyśmy do domu. Wchodzę a tu na wstępie Harry mnie wita i mi się podlizuje.
- Oh siostro jak ty dzisiaj ładnie wyglądasz. - powiedział z wielkim sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Znam cię na tyle dobrze żeby wiedzieć że mi się podlizujesz, więc albo czegoś chcesz, albo coś źle zrobiłeś. - rzuciłam krótko i powędrowałam do mojego królestwa. Dla Susan wybrałam ten zestaw. Ona poszła na tę swoją wymarzoną randkę a ja poszłam spać.
*Oczami Susan*
Zeszłam na dół i odgarnęłam grzywkę z czoła. Zayn przyglądał mi się z wielkim uśmiechem.
- To co czy moja przyszła pani Malik jest gotowa na zajebisty wieczór z zajebistym facetem. ? - powiedział zalotnie mulat
- No pewnie tylko mi jeszcze pokaż tego zajebistego faceta. - powiedziałam a wszyscy chłopacy wybuchnęli śmiechem.
- Zraniłaś moje jakże delikatne uczucia. - Malik udawał obrażonego. Podeszłam do niego i dałam mu buzi w policzek.
- Lepiej ? - zapytałam
- Lepiej. - odpowiedział.
Zayn zaprowadził mnie do jakiejś tam resteuracji. Przez całą kolację rozmawialiśmy o róźnych rzeczach. Wypytywał mnie o moją rodzinę i przyjaciół. O zainteresowania, jak się uczę. Normalnie jak mój ojciec każdemu mojemu chłopakowi. Siedzieliśmy tak dosyć długo, aż w końcu stwierdziliśmy, że za jakąś chwilę zamykają restaurację i że chyba musimy iść do domu. Wracaliśmy sobie spacerkiem do domu. Idąc przez park Zayn niepewnie chwycił mnie za rękę i spojrzał w oczy.
- Susan jesteś moją jednyną. - powiedział
- Ilu dziewczynom to już mówiłeś. ? - spytałam
- Y to ni ma znaczenia bo ja kocham właśnie ciebie. - mówił dalej
- A to ilu dziewczynom powiedziałeś. ? - ja
- Susan do jasnej cholery ja ci tu próbuję miłość wyznać, ale ty mi to utrudniasz. Masz takie piękne oczy i ten twój uśmiech.. - rozmarzył się Zayn
- To z pewnością usłyszała od ciebie nie jedna dziewczyna. - uśmiechnęłam się wrednie
Zayn pod wpływem inpulsu zbliżył się do mnie i pocałował.
- A tak to juz pewnie z nie jedną laską robiłeś co ? - ja
- Susan ja pierdole. Ale ja nie chce innych dziewczyn bo ja chcę ciebie. - Zayn zaczął tupać nogami jak mały bahorek.
- Zayn uspokój się Ludzie patrzą. - powiedziałam rozglądając się.
- Nie uspokoję się. Ja cię chcę. ! -krzyknął.
- Zayn do jasnej cholery ogarnij downa. Czy ty jesteś jakiś rozjebany.? Matka z ojcem cię patelnią po łbie jebali jak byłeś mały czy co .? - ja
- Nie do jasnej kurwy ja cię pragnę. No ja pierdole błagam cię ja nie wytrzymam. Prooszę tylko jedna noc. . . ! - powiedział. Podeszłam do niego i dałam mu liścia. Pobiegłam w stronę domu. Weszłam zapłakana do mojego pokoju nie odpowiadając na pytania rodziców.
Ten debil jak z resztą wszyscy chce mnie do łóżka i narazie. Dlaczego wszyscy faceci myślą chujami zamiast mózgiem. ? Położyłam się i powoli zamknęłam powieki.
*Oczami Joanne*
Obudziły mnie rano krzyki chłopaków. Podeszłam do drzwi i przystawiłam do nich ucho żeby słyszeć po jaką cholerę mnie obudzili.
- Zayn spieprzyłeś sprawę. ! -krzyczał na niego Harry
- A ty to co może jesteś lepszy. ? - odpowiedział mu Zayn
- A co ja niby takiego zrobiłem ?- zapytał Hazza
- Nic kurwa całkowicie nic. Poza tym że przez ciebie twoja siostra cierpi bo kazałeś Niallowi wyjechać. - Zayn
- Ja mu nic nie kazałem sam wybrał. Ja mu tylko pewne rzeczy powiedziałem a o wyjeździe sam zadecydował. - powiedział Harry.
- Czy ja o czymś nie wiem. ? - powiedziałam wychodząc z pokoju.
- Tak Zayn myśląc chujem powiedział Susan że chce ją na jedną noc. - powiedział Harry.
- A Harry mimo tego że widzi jak bardzo kochasz Nialla kazał mu wyjechać. - odgryzł się Zayn
- Czy was obydwuch już do reszty pojebało. ? Zayn ty masz przeprosić Susan a jak coś sobie zrobi to cię zabiję. A ty debilu masz odwołać to co zrobiłeś. I jeśli Niall nie pojawi się tu w dniu dzisiejszym to masz przesrane do końca życia. - powiedziałam i machając dupą zeszłam na dół do Liama i Louisa.
- O Lou ucichli. Joanne co ty im zrobiłaś. ? - zapytał Liam
- Takie tam moje sposoby. Od dzisiaj będą chodzić jak wskazówki w zegarku. A teraz sorry memory ale muszę iść zjeść śniadanko. - powiedziąłam i poszłam do kuchni. Zjadłam śniadanie i poszłam do swojego pokoju. Dzisiaj jest niedziela. Wtedy zawsze z laskami nie ruszamy się z łóżek. Położyłam się do łóżka a na kolanach położyłam laptop. Włączyłam sobie jakiś film online. Tak cały dzień mi minął w łóżku. Około 20.00 przyszedł do mnie Harry.
- Potrzebujesz czegoś. ? - spytał.
- Nie a czemu pytasz.? - ja
- Bo jedziemy na imprezę. Zanczy się Zayn został w domu ale śpi. A jak śpi to go nie obudzi nawet czołg. - Harry
- Spoko. To ja idę na dół. - powiedziałam i zeszłam na dół. Chłopacy tam odjebani w stroje imprezowe a ja w bokserce i w szortach..
- Narazie bawcie się dobrze tylko nie przesadźcie z alkoholem. - ja
- Komu ty to mówisz. ? - Harry
Chłopacy poszli. Poszłam do pokoju Zayna. Zagwizdałam na palcach.
- Jezu co się dzieje. ?- ocknął się Zayn
- Oni pojechali na imprezę. A ja się boję siedzieć na dole sama. Chodź do mnie. - powiedziałam z miną psiaczka. Na serio się bałam. Zawsze zostawałam z dziewczynami ale nigdy sama. A ja się boję ciemności.
- No dobra. - powiedział Zayn i zszedł na dół.
Włączyłam jakiś horror. I zaczęliśmy oglądać. W pewnym momencie telewizor zgasł i światło też.
- Aaaa!!! - zaczęłam się drzeć i wyskoczyłam z kanapy. Zayn mnie przytulił.
- Zayn boję się ale nie aż tak żebyś musiał mnie przytulać. - powiedziałam
- Ale ja cię nie przytulam. Ja szukam mojego telefonu. - Zayn. Zaczęłam panikować.
- Aaaa!!! Zayn coś mnie złapało. Ratuj mnie. Aaa!! - zaczęłam się wydzierać. Zayn znalazł telefon i poszedł włączyć bezpieczniki.
- Nie zostawiaj mnie Zayn nie bądź frajer.! To coś nadal mnie trzyma. - wydzierałam się.
Po chwili zapaliło się światło. Odwróciłam się. Osobą która mnie przytulała był.......
________________________________________________
Muahahaha znowu wam urwałam. :D Przynajmniej będziecie to czytać i codziennie wchodzić z nadzieją że coś dodam. :D Tak ogólnie przy tym rozdziale pomagała mi Marika na informatyce za co jej bardzoo dziękuję. :D :*
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)